O ostatnim gwałtownym osłabieniu złotego, prognozowanym umocnieniu polskiej waluty, a także trendzie na rynku eurodolara rozmawiamy z Jackiem Maliszewskim, głównym ekonomistą DMK.
Marcin Dziadkowiak, Bankier.pl: W październiku przewidywał pan możliwość dynamicznego osłabienia złotego. Prognoza się spełniła, ale musieliśmy czekać na jej realizację niemal miesiąc.


Jacek Maliszewski: Cierpliwi zostaną wynagrodzeni - to moje motto, którego się trzymam od wielu, wielu lat. Cierpliwie czekałem na jesienną słabość złotego i się doczekałem. Każdego roku złoty słabnie w okresie jesiennym i tak też się stało i w tym roku. Rok 2016 jest więc rokiem typowym.
ReklamaZatem co dalej z polską walutą?
Jestem mocno przekonany, że końcówka roku 2016 także będzie typowa - czyli że zobaczymy klasyczny "efekt grudnia", polegający na silnym spadku kursu EUR/PLN w końcówce tego miesiąca.
Obecnie kurs EUR/PLN wychodzi z fazy tak zwanej "jesiennej słabości złotego". Faza ta występuje niemal w każdym z ostatnich kilkunastu lat. Szczyt tej fazy zazwyczaj przypada na okres około 15 listopada. W tym roku szczyt ten najprawdopodobniej miał miejsce 11 listopada - czyli na 4 dni przed "zamknięciem okienka czasowego". Nie mamy rzecz jasna pewności, czy ten szczyt nie zostanie jeszcze podniesiony w kolejnych dniach przez rynek. Jednak, gdyby przyjąć, że szczyt z 11 listopada ustanowiony na wysokości 4,4480 nie zostanie już pokonany, to wtedy, na podstawie historycznych danych, można będzie postawić tezę, że między datą 18 grudnia 2016, a 30 grudnia 2016 zanotujemy wyraźny dołek notowań EUR/PLN, a wartość oczekiwana dołka to 4,2513. Zatem złoty może zyskać do euro ponad 15 groszy od jesiennego szczytu.


Czy to umocnienie złotego do euro nastąpi od razu, czy będziemy musieli na to poczekać?
Analiza techniczna podpowiada, że jeszcze przez kilka dni, nawet dwa tygodnie, może utrzymać się wysoki poziom EUR/PLN. Po zakończeniu tego okresu rynek będzie w pełni wykupiony i gotowy do silnych spadków, jakie każdego roku "nawiedzają" kurs EUR/PLN i sprowadzają go w dół od 15 do 25 groszy niżej niż jesienny szczyt.
Po dacie 15 listopada niemal nie zdarzało się w ostatnich kilkunastu latach, aby kurs EUR/PLN notował wyższy szczyt. Po dacie 15 listopada zaczyna rosnąć prawdopodobieństwo wejścia EUR/PLN w fazę spadku kursu - efekt grudnia.
W tym roku okienko czasowe w którym kurs EUR/PLN powinien zanotować dołek to 18-30 grudnia. Mediana grudniowego dołka notowań EUR/PLN - to okolice 4,2513.
Duża zmienność była ostatnio udziałem kursu eurodolara, który pokonał ważne wsparcia. Czy dolar ma szanse jeszcze się umocnić do euro?
W poniedziałek doszło do ważnego wydarzenia, jakim było przełamanie wsparcia znajdującego się na wysokości 1,0830. W marcu bieżącego roku właśnie na tej wysokości Fed dwukrotnie interweniowała na rynku celem nie dopuszczenia do zbyt szybkiego umocnienia dolara. W marcu działania Fed sprawiły, że dolar w ciągu kilku kolejnych tygodni osłabił się o prawie 5% w relacji do euro.
Tym razem obrony poziomu 1,0830 nie było i wielu uczestników rynku, którzy grali przeciwko dolarowi, sparzyli się.
Czego zatem możemy się spodziewać w kolejnych dniach i tygodniach?
Spójrzmy na wykres Fed Dot PLOT. Najważniejsze, co na nim widzimy, to fakt, że sami członkowie Fedu pytani przez ankieterów wskazują, że ich zdaniem stopy procentowe w USA powinny rosnąć przez kolejne trzy lata.


Fed zrobił pół roku temu pierwszy krok w nowym cyklu podwyżek stóp procentowych i zatrzymał się... aby nie zaszkodzić kandydatowi demokratów w wyborach prezydenckich. Wiadome było, że gdy już wybory prezydenckie dotrą do finału, Fed stopy podniesie - nastąpi to więc już w grudniu (14 grudnia odbędzie się najbliższe posiedzenie Rezerwy Federalnej). Nie wiadomo było tylko jakie będzie tempo podwyżek stóp.
Wysnułem wtedy tezę, iż jeśli wygra Donald Trump, to Fed podniesie stopy procentowe dynamicznie - na złość republikanom. Gdyby natomiast wygrała Hilary Clinton, wtedy tempo podwyżek stóp procentowych byłoby łagodniejsze.
Na drugim wykresie widać ścieżkę wzrostu stopy 3-miesięcznej LIBOR USD, jakiej to ścieżki spodziewają się uczestnicy rynku zawierający transakcje na rynku pochodnych na stopę procentową. Ich zdaniem w ciągu najbliższych 18 miesięcy stopy w USA wzrosną z poziomu 0,50% do poziomu 1,25%.


Kolejny wykres to dynamika zmian 12-miesięcznej stopy procentowej LIBOR USD. Widzimy, że stopa ta systematycznie rośnie od ponad dwóch lat i dziś wynosi już ponad 1,50%. Oznacza to, że roczny depozyt dolarowy daje odsetki ponad 1,50% w skali roku.


Wszystko wskazuje na to, że stopy w USA będą nadal rosły i to znacznie. A zgodnie z teorią parytetu stóp procentowych, w długim horyzoncie waluta kraju o wyższej stopie procentowej umacnia się względem walut i niższej stopie procentowej. Teoria ta ma zastosowanie do walut o porównywalnym ryzyku kredytowym i bezpieczeństwie. Czyli na przykład porównanie euro i dolara.
Czy za takim scenariuszem przemawia coś jeszcze?
Jeśli spojrzymy na wykresy świecowe analizy technicznej, widzimy, że ważny poziom 1,0830 został złamany, co wywołało istną lawinę zleceń stop-loss. Wielu uczestników rynku zakładało zapewne, że Fed po raz trzeci będzie bronić tego poziomu. Tymczasem Fed wycofał zlecenia kupna euro/sprzedaży dolarów i doszło do olbrzymiej nierównowagi popytu i podaży.


Kurs w ciągu dnia spadł do poziomu 1,0710 - na tej wysokości pojawi się dołek notowań 8 stycznia 2016 roku. Być może więc właśnie z tego poziomu pojawi się korekta wzrostowa. Ale tylko korekta, gdyż trend spadkowy długoterminowy powinien być kontynuowany po takiej korekcie.
Najprawdopodobniej w najbliższych dniach nastąpi próba podźwignięcia kursu EUR/USD w okolice poziomu 1,0830. Jeśli ten poziom się wybroni, to czeka nas kolejna fala spadkowa w kierunku 1,0550 - tam krzyżują się ważne linie trendów. Gdyby doszło do przebicia oporu 1,0830, pojawiłaby się szansa na nieco głębszą korektę osłabiającą dolara.
W mojej ocenie najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest zejście kursu EUR/USD w okolice 1,0550. Niekoniecznie od razu. Raczej po wystąpieniu korekty wzrostowej. Wskaźniki Stochastic 1D i 1W są już wyprzedane. Tak więc raczej nie grozi nam już teraz spadek poniżej poziomu 1,0550. Bardziej oczekiwałbym tego, że po dotarciu w okolice 1,0550 pojawi się mocna korekta w górę i dopiero po jej zakończeniu, gdzieś na przełomie roku 2016/2017, rynek znowu zaatakuje poziom 1,0550.
Taki rozwój sytuacji będzie miał zapewne przełożenie na kurs USD/PLN. Jak wygląda sytuacja na kursie tej pary walutowej?
Na wykresie świec tygodniowych pozaznaczałem dużymi pionowymi elipsami uderzające podobieństwa układów fal wzrostowych i spadkowych w roku 2015 oraz 2016. Sami Państwo oceńcie, czy to nie jest niemal identyczne? Tak jakby ktoś rysował poszczególne fale wzrostu i spadku USD/PLN.


Rok temu po pojawieniu się takiego samego układu fal, jaki obserwujemy teraz od kilku tygodni, kurs USD/PLN wzrósł z poziomu 3,64 do poziomu 3,98 - czyli o 34 groszy. Po tej 34-groszowej fali zwyżki pojawiła się korekta spadkowa trwająca tydzień, podczas której kurs dolara cofnął się o 10 groszy. Po tej drobnej korekcie spadkowej pojawiła się finalna fala wzrostu o kolejnych 20 groszy.
Gdyby historia miała się powtórzyć (a jak widzimy, w tym roku powtarza się to cały czas), to teraz, w okolicach poziomu 4,13-4,15, powinno dojść do wyczerpania fali wzrostu kursu. Pojawiłaby się wtedy szansa na korektę spadkową - ale nie liczyłbym na spadek głębszy niż w okolice 4,00-4,02. Nie teraz. Głębszy spadek - może nawet w okolice 3,90-3,95 - dopiero w końcówce grudnia. Zanim pojawi się taka głębsza korekta, rynek czekałby jeszcze wzrost w okolice 4,25 i dopiero po osiągnięciu tego pułapu można by powiedzieć, że cała struktura fal z roku 2015 została powtórzona w roku 2016.
Poziom 4,25, do niedawna traktowany jako mało realny, teraz staje się jak najbardziej realny. Zakładam, że jeśli do tego dojdzie, to będzie to apogeum siły dolara, tam spanikują wszyscy, którzy grali do tej pory przeciwko dolarowi. I gdy taka panika przejdzie przez rynek, a przegrani skapitulują, nadejdzie czas na właściwą mocną korektę spadkową. Może właśnie wtedy to się ziści, gdy na EUR/PLN zagości "efekt grudnia"? Ale wcześniej całkiem możliwe, że chwilowo będziemy spadać w okolice 4,00.
Wielu czytelników portalu Bankier.pl w komentarzach do publikowanych u nas wywiadów zarzuca panu, ze ex post każdy potrafi prognozować. Inni piszą, że wszystko, o czym pan mówi, to wróżenie z fusów. Jak odpowiedziałby pan na te zarzuty?
Faktycznie, gdy czytam komentarze pod wywiadami, dostrzegam bardzo liczne głosy krytyki ze strony czytelników portalu. Zawsze wtedy zastanawiam się, z czego ona wynika. Dochodzę do wniosku, że być może w swoich wypowiedziach używam za dużo skrótów myślowych.
Rynek walutowy (jak również inne rynki finansowe) jest bardzo zmienny, podatny na spekulacje, panikę, strach i euforię, które są zjawiskami nieprognozowalnymi. Dlatego przyznaję, ze wiele fal wzrostu i spadki kursu złotego jest nie do przewidzenia.
Jeśli jednak znamy rozkłady prawdopodobieństwa zmienności notowań, jeśli znamy cykle zachodzące na rynkach, to jakąś część niewiadomych uda się nam wyeliminować. Dlatego tak ważne jest, aby na bieżąco diagnozować stan rynku i reagować na zmiany, niż upierać się, że raz postawiona prognoza musi się spełnić. Nie boję się przyznać do błędu, jeśli postawione tezy i założenia okazują się nietrafione.
Bardzo lubię dyskutować z czytelnikami moich wypowiedzi. Często zdarza się, że osobom takim przyznaję rację. Zawsze chętnie wejdę w dyskusję z czytelnikami Bankier.pl. Problem w tym, że niemal wszyscy zadają retoryczne pytania i wcale nie oczekują ode mnie odpowiedzi. Niemniej jednak zachęcam do dyskusji. Chętnie odpowiem na pytania, chętnie podam więcej informacji pod komentarzami czytelników.
Rozmawiał Marcin Dziadkowiak
Jacek Maliszewski
Z rynkiem walutowym jest związany od bardzo wielu lat. W latach 1997-1998 był szefem Zespołu Zarządzania Ryzykiem Rynkowym w Departamencie Skarbu Pomorskiego Banku Kredytowego ze Szczecina. Równolegle prowadził prace naukową na Uniwersytecie Szczecińskiem w Katedrze Ekonometrii i Statystyki. Połączenie pracy w banku i na uczelni przynosiło dobre efekty związane z przekuwaniem teorii ekonometrii i statystyki na zastosowania praktycznego zarządzania ryzykiem finansowym. W latach 1999-2004 niezależny trader na walutowym rynku opcji i kontraktów terminowych. Od 2005 roku pomaga przedsiębiorstwom zarządzać ryzykiem kursu walutowego, ryzykiem stopy procentowej oraz ryzykiem cen surowców, aktualnie główny ekonomista DMK. W 2010 roku powołany przez Najwyższą Izbę Kontroli na biegłego w zakresie pochodnych instrumentów walutowych w celu pomocy przy kontroli spółek skarbu państwa „zarażonych” "toksycznymi opcjami". Współpracował także z portalem Bankier.pl, gdzie przygotowywał analizy na temat przepływów kapitałów z funduszy emerytalnych na rynek akcji. Jest pasjonatem gry w szachy i brydża sportowego, gdzie rachunek prawdopodobieństwa, prawa statystyczne oraz intuicja jest równie ważna jak w transakcjach na rynku walutowym. Autor książki "Zarządzanie Ryzykiem Kursu Walutowego w Przedsiębiorstwie - Poradnik Praktyczny".