REKLAMA
ZASADY PROMOCJI

VAT, dyskonty i złodzieje - największe bolączki sklepikarza

Marcin Lekki2013-10-10 06:00
publikacja
2013-10-10 06:00

Sklepikarz musi stawiać czoła wielu problemom, także związanym ze specyfiką prowadzonego biznesu. Jak się okazuje, branża, z której utrzymuje się wiele polskich rodzin, ma tych problemów coraz więcej. Ich rozwiązaniu nie sprzyja ani sytuacja rynkowa, ani zmieniające się prawo.

sklep
foto: Thinkstock 

Mimo że małe sklepy spożywcze odpowiadają za blisko 50% handlu w Polsce, dane zmieniają się na ich niekorzyść. Przez ostatnie 3 lata upadło 60 tys. małych i średnich sklepów, a eksperci przewidują, że z obecnie zarejestrowanych rzeczywistą działalność prowadzi mniej niż połowa. Za to powstaje coraz więcej dyskontów - w ostatnich 5 latach ich liczba w Polsce się podwoiła, a udział w rynku osiągnął 18%.

Najczęściej małe sklepy spożywcze są prowadzone w formie jednoosobowej działalności gospodarczej. Zdarza się, że w osiedlowy sklep to biznes rodzinny, z którego utrzymują się wszyscy jej członkowie. W tym świetle dane rynkowe są tym bardziej niepokojące - źródło utrzymania takich rodzin będzie się prawdopodobnie stale zmniejszać, o ile całkiem go nie stracą, gdy biznes przestanie być rentowny.

dotacja na założenie sklepu» Jaka dotacja na założenie sklepu?

Jak w takim razie sklepikarze próbują utrzymać się na rynku? Swoimi spostrzeżeniami na sytuację w drobnym handlu podzielił się z nami handlowiec prowadzący niewielki osiedlowy sklep w 100-tysięcznym mieście na Dolnym Śląsku, który w handlu działa od 18 lat. Działalność rozpoczynał od prowadzenia sklepu na wsi. Obecnie dzierżawi lokal na jednym z osiedli w mieście.

Nie zarabiasz, ale VAT płacić musisz

Przeszkód w prowadzeniu małego sklepu jest wiele, a z niektórymi nie można sobie w żaden sposób poradzić. Jednym z ważniejszych problemów dla sklepikarza okazuje się być podatek VAT, a właściwie szczegóły jego konstrukcji. VAT jest podatkiem, który jest odprowadzany niezależnie od osiąganych dochodów. - Nawet jeśli od miesięcy nie wykazuję dochodu, muszę rozliczyć się z podatku VAT - mówi nasz rozmówca.

Dodatkowe problemy z tym podatkiem pojawiają się przy dzierżawie lokalu. Okazuje się, że w niektórych sytuacjach sklepikarz nie może odliczyć VAT-u, który faktycznie odliczać powinien: - Właścicielem lokalu, który dzierżawię, jest podmiot niebędący podatnikiem podatku VAT. Koszty działalności, jak czynsz, ogrzewanie i inne związane z lokalem zawierają w sobie podatek VAT. Spółdzielnia, do której lokal przynależy, nie wyraziła zgody, aby faktury przychodziły na moją firmę, a właściciel oczekuje ode mnie zapłaty w kwocie brutto. Nie mam więc możliwości odliczania VAT-u od rachunków, które reguluję. Podobny problem jest przy odliczaniu VAT-u od paliwa do samochodu, którym dowożę towar do sklepu. W tym celu zakupiłem duże kombi i zarejestrowałem na działalność. Jest to samochód osobowy, więc nie mogę odliczać VAT-u od paliwa - wyjaśnia właściciel sklepu.

Ustawodawca zmienia, a sklepikarz cierpi

 Nowe wymogi stosowania kas fiskalnych - strach wśrod sklepikarzy » Nowe wymogi stosowania kas fiskalnych - strach wśrod sklepikarzy
Innym problematycznym podatkiem jest akcyza, a właściwie banderole z nią związane. Na alkoholu i papierosach ich wzory co jakiś czas są zmieniane. Po zmianie w magazynie nie może pozostać ani jedna paczka papierosów, ani jedna butelka wina ze starą banderolą. - Kilka lat temu kontrolerzy znaleźli w moim sklepie 3 paczki papierosów ze starą banderolą. Były zakopane gdzieś w magazynie, nawet nie wiedziałem, że tam są. Miałem potem poważne problemy z Urzędem Kontroli Skarbowej - wyznaje sklepikarz. Nowe banderole można kupić (co powoduje dodatkowy koszt) lub złożyć wniosek o wydanie nowych. Jednak przy niewielkiej skali działalności oczekiwanie na nowe banderole jest zbyt czasochłonne i problematyczne.

Kradną klienci i pracownicy

Nasz rozmówca wielokrotnie narzekał na ludzi - pracowników i klientów - którzy okazywali się po czasie złodziejami. - Jeśli ktoś przychodzi do mojego sklepu i kradnie, to nie mogę nic zrobić, ponieważ nie stać mnie na instalację monitoringu, a ekspedientka nie jest w stanie go zatrzymać. Co więcej, ani mnie, ani moim pracownikom nie wolno dotknąć podejrzanego, mimo że na własne oczy widać, jak osoba ucieka z towarem, za który nie zapłaciła. Złodzieje trafili mi się także pośród pracowników. Byli pracownicy okradli mnie na grube tysiące - żali się właściciel sklepu. - Najbardziej boli fakt, że szanuję swoich pracowników, zatrudniam na umowy o pracę, chociaż wiąże się to dla mnie z koniecznością zapłaty za nich wysokiego ZUS-u, płacę im przyzwoicie, daję premię, jeśli obroty rosną, a niektórzy kompletnie nie szanują mnie jako pracodawcy - komentuje.

Także sami klienci bywają nieprzychylni. Jak się okazuje, w społeczeństwie dalej panuje zła opinia o drobnych przedsiębiorcach-prywaciarzach. - Wszyscy myślą, że zarabiam Bóg wie ile i wyzyskuję pracowników. Nieraz spotykałem się z wrogimi komentarzami i porysowaną karoserią samochodu - mówi sklepikarz.

Nierówna walka z dyskontami

kradzież» Dobra wiadomość dla złodziei - kradzież zaczyna się od 400 zł
Problemy są też związane ze specyfiką biznesu, a niektóre z nich wymuszają podnoszenie cen. W sklepie naszego rozmówcy możemy kupić np. świeże warzywa i owoce. - Bardzo dbam o to, aby sprzedawane u mnie warzywa i owoce były pierwszej świeżości. Jednak zdarza się, że połowa z nich nie zostanie kupiona i trzeba je wyrzucić. Aby zachować jakość, muszę podnosić ceny. Działam bowiem na małą skalę i nie jestem w stanie inaczej tego zrekompensować, aby nie dokładać do interesu - komentuje właściciel.

Jednym z większych problemów jest też rozwój dyskontów w miastach. - Konkurencja jest trudna: otaczają mnie 3 dyskonty, niedaleko jest hipermarket, nie wspominając nawet o innych małych sklepach - mówi. Ciężko też w prosty sposób pobudzić sprzedaż w osiedlowym sklepie spożywczym. - Próbowałem wielu rzeczy: doładowania do telefonów na kartę, bilety komunikacji miejskiej, promocje cenowe, większy asortyment, ale nic nie podniosło obrotów w zadowalający sposób. Sytuację może poprawiłby montaż terminala do kart płatniczych, ale przy obecnej wysokości opłatach jest to dla mnie nieopłacalne. Jeśli obroty spadają, jedynym rozwiązaniem jest cięcie kosztów - dodaje.

Sytuacja w handlu coraz gorsza, zostaną tylko najmocniejsi

Sytuacja opisywanego sklepu jest coraz trudniejsza, jednak inne jeszcze gorzej radzą sobie z problemami: - Przez ostatnich kilka lat większość małych sklepów w mojej okolicy zmieniało właściciela, więc chyba z moim jeszcze nie jest najgorzej, choć najlepsze czasy bezpowrotnie odeszły - wspomina właściciel sklepu. Eksperci wskazują, że ratunkiem dla takich sklepów może być wejście do programów franczyzowych. Jednak nie dla wszystkich jest to dobre wyjście: - Jestem w programie prowadzonym przez moją hurtownię, dzięki czemu mam zniżki na zakupy u nich, ale nigdy nie wejdę do sieci franczyzowej. Gdybym to zrobił, nie miałbym wpływu na ceny w moim sklepie ani na wybór dostawców. Praktycznie straciłbym kontrolę nad swoim biznesem - tłumaczy nasz rozmówca.

Jego sklep przez wiele lat utrzymywał całą rodzinę. Dziś dochody z handlu już nie wystarczają. - Byłem zmuszony podjąć dodatkową pracę na etacie, aby zapewnić mojej rodzinie godny byt - mówi. Tak samo musiało postąpić wielu jego znajomych z branży, o ile jeszcze nie zamknęli sklepu.

Marcin Lekki
Bankier.pl
m.lekki@bankier.pl

 

Źródło:
Tematy
Miejski model Ford Puma. Trwa wyjątkowa wyprzedaż

Komentarze (3)

dodaj komentarz
~psx
Banda! Państwo w Państwie. Zaraz trzeba będzie podatek za oddychanie płacić! Nasz kraj kroi Cię na każdym kroku. Politycy są cfani, trzymają kasę w rajach podatkowych... Bez pozdrowień dla tych złodzieji.
~az
mali przedsiębiorcy mają przedewszystki rząd przeciwko sobie , i dla tego nigdy nie wygrają są skazani na zagłądę ajak zamką wszyscy to wó∑czas rząd obudzi się go zobaczy że w kasie nie ma ani grosza !!!! wielkie seci nie płącą NIC podatków amałe przedsiebiorstwa utrzymują ten zasrany kraj który zamiast ich bronić ich mali przedsiębiorcy mają przedewszystki rząd przeciwko sobie , i dla tego nigdy nie wygrają są skazani na zagłądę ajak zamką wszyscy to wó∑czas rząd obudzi się go zobaczy że w kasie nie ma ani grosza !!!! wielkie seci nie płącą NIC podatków amałe przedsiebiorstwa utrzymują ten zasrany kraj który zamiast ich bronić ich dobija jak może !!
~sklepikarz
I dochodzi jeszcze zmiana ustawy konsumenckiej , gdzie klient będzie mógł oddać towar do 14 dni - przepisy zmierzają do likwidacji małych sklepów. To się już nie opłaca.

Powiązane: Prawo przedsiębiorcy

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki