Dlaczego w ustawie lustracyjnej zastosowano wyjątek, by prezes NFOŚiGW nie został objęty obowiązkiem ujawnienia, czy współpracował z SB? - pyta "Rzeczpospolita"


"Kazimierz Kujda widnieje w jawnym już inwentarzu IPN jako tajny współpracownik o pseudonimie Ryszard, który współpracę miał rozpocząć w 1979 r. w Siedlcach - zgadza się jego data urodzenia" - czytamy w e-wydaniu piątkowego numeru gazety.
Według ustaleń "Rzeczpospolitej", "w 2002 r. teczka Kazimierza Kujdy trafiła do zbioru zastrzeżonego IPN". "Biuro Lustracyjne IPN w Lublinie, które widnieje w inwentarzu jako posiadacz teczki +Ryszarda+ (teczkę założyło WSUW w Siedlcach), odsyła nas do warszawskiego IPN" - informuje gazeta.
"Pytamy o postępowanie lustracyjne Kazimierza Kujdy, który od lat pełni kierownicze stanowiska państwowe, m.in. był prezesem w NFOŚiGW w latach 2000-2002, 2006-2008 i ponownie od 2015. W latach, kiedy rządziła PO PSL, Kujda był prezesem zarządu spółki Srebrna" - pisze gazeta. Jego nazwisko pojawiło się ostatnio we wtorkowej publikacji "Gazety Wyborczej", która ujawniła zapis rozmowy prezesa NFOŚiGW z austriackim przedsiębiorcą Geraldem Birgfellnerem, którego firmy miały przygotować inwestycję budowy dwóch wieżowców dla powiązanej z PiS spółki Srebrna w Warszawie.
Zaznacza jednocześnie, że Kujda "po zdobyciu władzy przez PiS decyzją prezydenta Dudy wszedł do Narodowej Rady Rozwoju". "Okazuje się, że lustracja nigdy de facto prezesa Kujdy nie objęła" - zaznacza "Rz". "Prezes Zarządu NFOŚiGW nie podlega obowiązkowi złożenia oświadczenia lustracyjnego" mówi "Rz" Karolina Jackowska, rzecznik IPN.
Gazeta przypomina, że "ustawa z 2006 r. o ujawnianiu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa z lat 1944-1990 oraz treści tych dokumentów faktycznie wymienia praktycznie wszystkie stanowiska państwowe, które lustracji podlegają od parlamentarzystów, radnych, przez sędziów, prokuratorów, po szefów NBP, ZUS, KRUS, NFZ".
"Wśród wymienionych nie ma tylko... prezesa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska" - zaznacza dziennik. "Jednak, jak wskazuje w nieoficjalnej rozmowie jeden z prokuratorów, punkt 6 wskazuje jednak, że lustracji podlegają inni niewymienieni +pracownicy urzędów państwowych oraz członkowie korpusu służby cywilnej, zajmujący kierownicze stanowiska+" - wylicza gazeta.
Nigdy nie podjąłem z SB współpracy, która doprowadziłaby do czyjejś krzywdy - oświadczył w czwartek prezes NFOŚiGW Kazimierz Kujda. Przyznał, że mógł "podpisać jakieś dokumenty", ubiegając się o wyjazd za granicę. Zapowiedział, że wystąpi do IPN o autolustrację i opublikuje dokumenty.
"W związku z medialnymi spekulacjami i pytaniami dziennikarzy, w których sugeruje się, że byłem tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa PRL, oświadczam, że nigdy nie podjąłem z SB współpracy, która prowadziłaby do krzywdzenia kogokolwiek lub naruszania czyichś dóbr. W szczególności nigdy nie podjąłem i nie prowadziłem działań polegających na donosach czy ujawnianiu informacji o osobach trzecich" napisał Kujda w oświadczeniu przesłanym PAP.
"Przyznaję natomiast, że w latach młodości - w okresie studenckim, przy okazji ubiegania się o paszport na wyjazdy do tzw. krajów kapitalistycznych w Zachodniej Europie - mogłem podpisać jakieś dokumenty podsunięte mi w trakcie prowadzonych ze mną rozmów i pouczeń" - dodał. "Mam świadomość, że był to mój wielki błąd, którego popełnić w żadnym razie nie powinienem" podkreślił.
Kujda wyjaśnił, że jedną z podróży - organizowany przez Biuro Współpracy z Zagranicą Politechniki Warszawskiej wyjazd do Wiednia - odbył w 1981 r. krótko przed stanem wojennym. "Po powrocie do kraju, w lipcu 1982 roku, złożyłem w BWZ PW sprawozdanie z pobytu w stolicy Austrii. Natomiast podczas oddawania paszportu w Biurze Paszportowym przy ul. Kruczej w Warszawie (co było wówczas obowiązkiem) zostałem przesłuchany oraz przedstawiłem pisemne wyjaśnienia dotyczące pobytu w Wiedniu" napisał.
"W moim najgłębszym przekonaniu podczas tych kontaktów nikogo nie skrzywdziłem i nikomu nie zaszkodziłem. Tematyka rozmów i treść złożonych przeze mnie relacji w żadnej mierze nie dotyczyła spraw, które mogłyby narazić na szwank czyjeś dobra czy interesy albo przynieść komuś uszczerbek w jakimkolwiek wymiarze" zapewnił.
Dodał, że przeprasza wszystkich, którzy czują się urażeni samym faktem "kontaktu czy dialogu ze służbami PRL", który "jest powszechnie oceniany jako wysoce naganny". "Wiem, że popełniłem błąd i pragnę bardzo, aby został mi wybaczony. Ośmielam się przy tym stwierdzić, że przez ponad 25 lat lojalnie pracuję dla Polski i obozu niepodległościowego, z którym czuję się ideowo związany" dodał.
"Zapewniam, że już w piątek 8 lutego br. zwrócę się do IPN z wnioskiem o przeprowadzenie autolustracji, a następnie opublikuję całość dokumentacji na mój temat, która znajduje się w zasobach archiwalnych IPN. Chcę, aby każdy mógł zapoznać się z tymi dokumentami i ocenić, jaki charakter miały moje kontakty z SB" zadeklarował Kujda.
(PAP)
dka/ mkr/