
foto: thinkstock
Szkolnictwo w Polsce nie spełnia swojej funkcji. Pomiędzy profilem kształcenia młodzieży a rzeczywistym zapotrzebowaniem na rynku pracy widać ogromny rozstrzał. O problemach młodych ludzi najlepiej świadczy 28,5-procentowa stopa bezrobocia (w I kw. 2013 r.). Młodzi ludzie nie pozyskują także w szkołach umiejętności potrzebnych przyszłym przedsiębiorcom.
Z zawodu chcę być dyrektorem
Czym więc kierują się młodzi ludzie, rozpoczynając naukę na wyższej uczelni? O to zapytał CBOS w badaniu dotyczącym magistrów na rynku pracy. Aż 63 proc. uważa, że zagwarantuje im to wysoką pozycję na rynku pracy. Inne powody, jakie wymieniają ankietowani, to: „chcę dobrze zarabiać”, „po studiach szybciej znajdę pracę”, „chcę być dyrektorem”, „będę mógł wybierać w ofertach pracy”, „nie chce pracować fizycznie”. Studia nie kojarzą się młodym ze zdobyciem wiedzy i praktyki, które posłużą im do założenia własnej firmy. Zapytaliśmy Marcina Nowackiego, dyrektora generalnego Związku Przedsiębiorców i Pracodawcówz czego wynika taka postawa.
![]() | » Szkoły zawodowe wracają do łask, bo dają pracę |
Czy przedsiębiorczości można się nauczyć?
Na to pytanie ciekawie odpowiada czołowy twórca nauczania przedsiębiorczości w Stanach Zjednoczonych, profesor W.D. Bygrave z Babson College. W jednej ze swoich publikacji pisze: „Przedsiębiorczość może być przedmiotem nauczania, chociaż nie możemy zagwarantować, że stworzymy nowego Billa Gatesa, tak samo jak profesor fizyki nie ma gwarancji, że wykształci nowego Alberta Einsteina, a trener tenisa wychowa nową Serenę Williams.” Także Peter Drucker, ekspert ds. zarządzania i badacz procesów organizacji i zarządzania w korporacjach, pisał w jednej ze swoich publikacji, że przedsiębiorczość nie jest taką cechą osobowości, której nie można zmienić. Jego zdaniem można ją w sobie wykształcić. Co więcej, uważał że każdy, kto potrafi sprostać podejmowaniu decyzji, może nauczyć się być przedsiębiorcą i działać przedsiębiorczo.

Jaką formę opodatkowania wybrać?
Własna działalność gospodarcza a podatki
Założyłeś własną firmę? Kolejnym krokiem w jest wybór sposobu rozliczania się ze skarbówką z tytułu osiąganych dochodów. Odpowiednia formy opodatkowania, dopasowana do potrzeb przedsiębiorcy, niesie ze sobą korzyści finansowe. Warto o nich wiedzieć!<BR>
Pobierz e-booka zostawiając zgody, albo zapłać 20 zł
Masz pytanie? Napisz na marketing@bankier.pl
![]() | » Młody pracownik - jaki jest naprawdę? |
Zdania na ten temat, jak widać, są podzielone. Kluczowe jest jednak stanowisko resortu oświaty, bo to on koniec końców wpływa na kształt całego systemu edukacji. W polskich szkołach wprowadzono kilka lat temu powszechny system nauki przedsiębiorczości. Nauka ta ma jednak charakter czysto teoretyczny. Młodzież szkolna dowiaduje się na zajęciach z podstaw przedsiębiorczości tego, czym jest bank centralny lub inflacja. Nauczyciele tego przedmiotu, którzy sami rzadko kiedy mają doświadczenia w zakresie prowadzenia własnych firm, nie uczą kreatywności, samodzielności, tworzenia pomysłów na biznes czy wdrażania ich w życie. Później jest już tylko gorzej.
Prowadzenie biznesu to bardzo wymagające zajęcie. Człowiek, który opuszcza mury szkoły, jest absolutnie nieprzydatny w świecie biznesu. Wiele osób, które decydują się na założenie firmy uważa, że nie warto iść na studia, które i tak w niczym nie pomogą. Lepiej od razu zacząc prowadzić firmę i uczyć się na włąsnych błędach. Opinię tę potwierdza Barbara Pawłowska, właścicielka firmy Felgi Terenowe. – Z wykształcenia jestem krawcową o kierunku krawiectwo lekkie. Nigdy nie przepracowałam choćby jednego dnia w wyuczonym zawodzie, a dojście do punktu, w którym jestem obecnie (właściciela dobrze prosperującej firmy - przyp. red.), zajęło mi niemal 15 lat od ukończenia szkoły. Na studia na szczęście nigdy nie poszłam. Poza kilkoma pierwszymi latami nauki w podstawówce, kiedy to młody człowiek ma okazję poznać podstawy matematyki, pozostałe lata szkoły to niczym nieuzasadniona strata czasu, a w późniejszym rozrachunku również i pieniędzy.
Polski system edukacji nastawiony jest na przygotowanie człowieka do roli pracobiorcy. Biorąc jednak pod uwagę to, że małe i średnie firmy są motorem napędowym całej gospodarki może już czas, aby szkoły zaczęły baczniej zwracać uwagę na przyszłych przedsiębiorców. Uczelnie wyższe powinny w końcu stać się uczestnikiem rynku. To znaczy, że powinny dopasowywać się do aktualnej sytuacji gospodarczej. Tymczasem jak twierdzi Nowacki, na ich działanie i profil kształcenia ma wpływ polityka państwa. Ustala się minima programowe na poszczególnych kierunkach. Uczelnie stają się przez to mało elastyczne i nie są w stanie dopasowywać się do faktycznego zapotrzebowania, a w dodatku mają problem z rozbudzeniem u młodzieży kreatywności, zaradności i przedsiębiorczości.
Justyna Niedbał
Bankier.pl
j.niedbal@bankier.pl