Amerykański Departament Skarbu dał Rusalowi więcej czasu na dostosowanie się do nałożonych na niego sankcji. Ta decyzja sprawiła, że ceny aluminium spadły o ponad 8%.


Rynek aluminium jest obecnie jednym z najbardziej rozgrzanych rynków surowcowych świata. Jeszcze w czwartek tona białego metalu na londyńskiej giełdzie (LME) kosztowała ponad 2 700 USD i była o 35% droższa niż na początku kwietnia.
Spektakularna hossa na rynku aluminium rozpoczęła się, gdy Stany Zjednoczone ogłosiły nowe sankcje przeciw Rosji. Jednak tym razem restrykcje nie były wymierzone w rosyjskie państwo, tylko w oligarchów wspierających politykę Kremla. Waszyngton nakazał obywatelom USA oraz amerykańskim firmom zerwanie wszystkich kontaktów handlowych z Rusalem do 5 czerwca. Po tej dacie żaden Amerykanin ani żadna firma zarejestrowana w USA nie mogła Rusalowi ani pożyczyć pieniędzy, ani kupić od niego surowca.
Biznes mocno spanikował, ponieważ rosyjski gigant odpowiada za ok. 7% światowych dostaw aluminium - metalu niezbędnego przy produkcji praktycznie wszystkich maszyn i urządzeń, od sprzętu AGD po samoloty. W poniedziałek Departament Skarbu chyba się zreflektował i przełożył datę wejścia w życie sankcji na 23 październik. Jeśli do tego czasu Oleg Deripaska odda kontrolę nad firmą, to United Company Rusal może uniknąć amerykańskich restrykcji. Obecnie rosyjski oligarcha posiada 48% akcji Rusalu.
Przeczytaj także
Co prawda wygląda to jak brutalna próba wywłaszczenia dokonywana przez rząd USA, ale daje to rosyjskiej spółce więcej czasu na sprzedaż zapasów surowca. Akcjonariusze Rusalu odetchnęli z ulgą - notowania spółki na giełdzie w Hongkongu poszły w górę o 18%. Za to ceny samego aluminium zanurkowały o ponad 8%, schodząc do 2 273,75 USD za tonę.
Krzysztof Kolany
























































