W piątek natrafiono na fragmenty egipskiego samolotu Airbus A320, który w czwartek uległ katastrofie nad Morzem Środziemnym lecąc z Paryża do Kairu - poinformowały władze Grecji i Egiptu. Ponadto na krótko przed katastrofą detektory dymu w samolocie miały wszcząć alarm.


[Aktualizacja - 22.05.2016, godz. 9:30] Jeden z francuskich ekspertów w dziedzinie katastrof lotniczych powiedział agencji Reutera, że "ogień na pokładzie mógł z dużym prawdopodobieństwem uruchomić systemy alarmowe, podczas gdy jednorazowa eksplozja raczej by nie skutkowała żadnymi sygnałami ostrzegawczymi". "Nie oznacza to jednak, że na obecnym etapie można całkowicie wykluczyć, że na pokładzie maszyny doszło do wybuchu. Śledztwo bierze pod uwagę i taki scenariusz" podkreśla Reuters.
Biuro śledcze i analiz (BEA) "potwierdziło, że system ACARS (Aircraft Communications Addressing and Reporting System) wysłał wiadomości wskazujące, że dym w kabinie pojawił się na krótko przed przerwaniem transmisji danych" - powiedział agencji AFP rzecznik śledczych ds. lotnictwa cywilnego. Zastrzegł jednocześnie, że "sygnały te nie pozwalają w żaden sposób stwierdzić, co mogło wywołać dym lub pożar na pokładzie samolotu". System ACARS używany jest do przekazywania danych dotyczących lotu linii lotniczej, do której należy samolot.
"Jest na razie zbyt wcześnie, aby interpretować (te dane) i móc określić przyczyny katastrofy, dopóki nie znajdziemy wraku czy czarnych skrzynek. Priorytetem śledztwa jest znalezienie wraku i rejestratorów parametrów lotu i rozmów w kokpicie" - podkreślił.
"Wstępny raport na temat katastrofy pojawi się nie wcześniej niż za miesiąc" podał w sobotę wychodzący w Kairze dziennik rządowy "Al-Ahram". Gazeta powołuje się opinię na szefa egipskiego komitetu ds. wypadków lotniczych Ajmana al-Moqadema.
Egipskie wojsko opublikowało w sobotę pierwsze zdjęcia, które przedstawiają niektóre odnalezione dotychczas szczątki egipskiego Airbusa A320 linii EgyptAir. Widać na nich m.in. kamizelki ratunkowe, części foteli lotniczych i przedmioty osobiste pasażerów.
Fotografie opublikowano na profilu egipskiej armii na Facebooku. Przedstawiają one fragmenty maszyny, która w nocy ze środy na czwartek uległa katastrofie nad Morzem Śródziemnym, lecąc z Paryża do Kairu, a także poduszkę, pas bezpieczeństwa, torbę i obuwie.
Na zdjęciach widać m.in. części foteli, kawałki tkanin i metalu oraz kamizelki ratunkowe.
First images of debris from #EgyptAir flight which crashed in the Mediterranean released https://t.co/fXcCf6D8of pic.twitter.com/coVvqmBbxF
— BBC Breaking News (@BBCBreaking) 21 maja 2016
Pierwsze dryfujące na Morzu Śródziemnym szczątki samolotu, który wykonywał lot MS804, znaleziono w piątek około 290 km na północ od Aleksandrii. Egipskie ekipy poszukiwawcze natrafiły wówczas m.in. na fotele lotnicze i bagaż. Odnaleziono też fragmenty ciał.
Poszukiwania są kontynuowane w sobotę i koncentrują się na odnalezieniu czarnych skrzynek w miejscu, gdzie morze ma głębokość 2,5 tys. - 3 tys. metrów.
#EgyptAir latest: First pictures of MS804 wreckage emerge https://t.co/vXPRrcJ0iH pic.twitter.com/RuhhPP9vEG
— Daily Mail Online (@MailOnline) 21 maja 2016
W sobotę francuscy śledczy potwierdzili, że airbus wysłał automatyczne sygnały informujące, iż detektory wykryły dym w kabinie maszyny. Zastrzegli oni jednak, że jest jeszcze zbyt wcześnie na interpretowanie tych danych.
Biuro śledcze i analiz (BEA) "potwierdza, że system ACARS (Aircraft Communications Addressing and Reporting System) wysłał wiadomości wskazujące, że dym w kabinie pojawił się na krótko przed przerwaniem transmisji danych" - powiedział agencji AFP rzecznik śledczych ds. lotnictwa cywilnego. Zastrzegł jednocześnie, że "sygnały te nie pozwalają w żaden sposób stwierdzić, co mogło wywołać dym lub pożar na pokładzie samolotu".
System ACARS używany jest do przekazywania danych dotyczących lotu linii lotniczej, do której należy samolot.
"Jest na razie zbyt wcześnie, aby interpretować (te dane) i móc określić przyczyny katastrofy, dopóki nie znajdziemy wraku czy czarnych skrzynek. Priorytetem śledztwa jest znalezienie wraku i rejestratorów parametrów lotu i rozmów w kokpicie" - podkreślił.
Wcześniej specjalizujący się w tematyce lotniczej portal Aviation Herald poinformował, że na krótko przed katastrofą detektory dymu w samolocie wykryły dym w toalecie i w systemach awioniki samolotu. Aviation Herald twierdzi, że uzyskał te dane "z trzech niezależnych kanałów" za pośrednictwem systemu ACARS.
Zdaniem Philipa Bauma, który wydaje fachowe czasopismo "Aviation Security International Magazine", nie można wykluczyć, że przyczyną katastrofy była awaria techniczna, w rezultacie której na pokładzie wybuchł pożar. "Nie wiemy jednak, czy był to pożar, krótkie spięcie czy wybuch bomby" - powiedział.
Według władz greckich radary wykazały, że airbus wykonał nagle dwa ostre skręty, po czym runął z wysokości 7620 metrów do morza.
Airbus wykonujący rejs MS804 wystartował o godz. 23.09 w środę z lotniska Roissy-Charles de Gaulle w Paryżu i zgodnie z planem miał wylądować w Kairze w czwartek o godz. 3.15. O godz. 2.30 samolot zniknął z radarów.
Na pokładzie samolotu znajdowało się 66 osób: 56 pasażerów, w tym troje dzieci, a także siedmiu członków załogi i trzej przedstawiciele przewoźnika odpowiedzialni za bezpieczeństwo.
(PAP)
jhp/ cyk/ mc/