Perturbacje w światowym systemie bankowym przez ostatnie dni nie pomagały polskiej walucie. Ale w czwartek rano złoty próbuje korzystać z uspokojenia nastrojów, w efekcie czego kurs euro znalazł się poniżej 4,70 zł.


W czwartek o 9:54 kurs euro wynosił 4,6938 zł i znajdował się tuż poniżej poziomów ze środowego wieczoru. Od poniedziałku do wczorajszego południa euro podrożało o przeszło 5 groszy po bardzo udanej dla złotego pierwszej połowie marca.
W tym tygodniu przeciwko złotemu przemawiały obawy o kryzys bankowy w Stanach Zjednoczonych i Europie. Za Atlantykiem upadły dwa regionalne banki, a na Starym Kontynencie w poważne tarapaty popadł szwajcarski Credit Suisse. Potencjalne plajty w systemie finansowym mocno redukują apetyt na ryzyko i tym samym zachęcają do sprzedawania aktywów z rynków wschodzących.
Reklama
Równocześnie na korzyść złotego przemawia drastyczna zmiana oczekiwań względem polityki największych banków centralnych. Jeszcze tydzień temu rynek spodziewał się, że na marcowym posiedzeniu władz Rezerwy Federalnej zapadnie decyzja o podwyżce stóp procentowych o 50 pb. Teraz więcej mówi się o nadchodzących obniżkach stóp w drugiej połowie roku niż o ich dalszym podnoszeniu. To o tyle ważne, że nasza Rada Polityki Pieniężnej stóp nie podnosi już od września i nie ma zamiaru tego robić w najbliższej przyszłości.
Ponadto od początku marca na parze euro-złoty trwa walka o przełamanie linii trendu wzrostowego rozpoczętego ponad trzy lata temu. Przez ostatnie dwa tygodnie kurs EUR/PLN dwukrotnie próbował sforsować to techniczne wsparcie, ale za każdym razem szybko odskakiwał w górę. Prawdopodobnie do pokonania tej bariery potrzebujemy nowych impulsów po stronie „fundamentalnej”.
Złotemu nie pomogło też środowe umocnienie dolara sygnalizujące odpływ kapitału z Europy do USA. W czwartek rano euro próbowało odrabiać straty względem dolara, lecz wszystko rozstrzygnie się dopiero po południu. O 14:15 spodziewana jest decyzja Rady Prezesów Europejskiego Banku Centralnego, która na poprzednim posiedzeniu obiecała rynkom podwyżkę stóp procentowych o 50 pb. Nie wiadomo jednak, czy w warunkach rozpoczynającego się kryzysu bankowego EBC dotrzyma obietnicy.
Na polskim rynku dolar kosztował 4,4220 zł i był o niemal dwa grosze tańszy niż dzień wcześniej. Tyle tylko, że w środę amerykańska waluta podrożała aż o 6 groszy. Wydaje się, że spadkowa korekta na parze dolar-złoty zakończyła się na początku lutego. Od tego czasu złoty już nie umacnia się wobec dolara.
Znamienny jest też fakt, że kłopoty Credit Suisse nie za bardzo szkodzą frankowi szwajcarskiemu, postrzeganemu przez inwestorów jako tzw. bezpieczna przystań dla kapitału. Frank wciąż kosztuje więcej niż euro. W czwartek rano notowania helweckiej waluty kształtowały się na poziomie 4,7730 zł. Od listopada kurs franka porusza się w trendzie bocznym, wahając się w przedziale 4,65-4,85 zł.