Mocnym akcentem zakończył się trwający 8 miesięcy okres deflacji na Węgrzech. Wzrost cen przyspiesza także w Czechach, zaś w Polsce powoli żegnamy się z deflacją.


W maju ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły o 0,5% w ujęciu rocznym – poinformował dziś węgierski urząd statystyczny KSH. To pierwszy dodatni odczyt od sierpnia 2014 r. Analitycy oczekiwali, że po spadku w kwietniu o 0,3%, w maju ceny nad Balatonem wzrosły o 0,2%.
Inflacja CPI w ujęciu miesięcznym wyniosła natomiast 0,7%, zaś sezonowo wyrównana inflacja bazowa 0,2% m/m i 1,2% r/r.
Jak czytamy w komunikacie KSH, w ujęciu rocznym ceny żywności wzrosły na Węgrzech o 1,2%, choć napoje alkoholowe i wyroby tytoniowe aż o 3%, zaś usługi o 2,3%.O 2,7% mniej Węgrzy zapłacili za „inne dobra” czyli np. wyposażenie gospodarstwa domowego, paliwa czy leki. Samo paliwo potaniało o 8%. Mniej o 2,6% kosztowała też energia elektryczna i gaz.

Przyspieszenie inflacji widać także w Czechach. U naszych południowych sąsiadów wzrost cen w maju wyniósł 0,7% w ujęciu rocznym, co jest najwyższym odczytem od października 2014 r. W przeciwieństwie do Polski i Węgier, Czesi nie zaznali w ostatnim deflacji – dynamika wskaźnika CPI osiągnęła minimum w czerwcu 2014 r. i wyniosła 0%.
Wszystko wskazuje na to, że i w Polsce ceny niebawem zaczną rosnąć. Potwierdza to chociażby dynamika miesięczna, która w kwietniu sięgnęła 0,4% - był to najwyższy odczyt od 2 lat. W ujęciu rocznym ceny spadły o 1,1%, lecz zdaniem analityków w maju dynamika wzrośnie do -0,7%.
Deflacja cenowa nad Wisłą utrzymuje się już od lipca. Największy do tej pory spadek cen (-1,6%) odnotowano w lutym 2015 r. Oficjalne dane dotyczące majowej inflacji w Polsce GUS przedstawi w najbliższy poniedziałek, 15 maja.
Michał Żuławiński


























































