- Mówi się już, że ceny transakcyjne są niższe o 30 proc. Nikt już nie przekonuje, że ceny nieruchomości weszły w fazę stabilizacji. Coraz prawdopodobniejsze jest, że sprawdzi się prognoza mówiąca o 50 proc. spadku cen mieszkań - mówi analityk Bankier.pl Michał Macierzyński.
Macierzyński ma rację - jak się spojrzy na ilośc wystawionych ofert mieszkań w Warszawie to nie ma wątpliwości co do spadków. Przykładowo na Bemowie jeszcze przed pęknięciem bąbla spekulacyjnego - mieszkanie w inwestycji dewelopera Sando kosztowało ok.8k/m^2. Teraz zeszli z ceną do 6.5k/m^2, więc fakty mówią same za siebie. Szczególnie Macierzyński ma rację - jak się spojrzy na ilośc wystawionych ofert mieszkań w Warszawie to nie ma wątpliwości co do spadków. Przykładowo na Bemowie jeszcze przed pęknięciem bąbla spekulacyjnego - mieszkanie w inwestycji dewelopera Sando kosztowało ok.8k/m^2. Teraz zeszli z ceną do 6.5k/m^2, więc fakty mówią same za siebie. Szczególnie spadki dotyczą rynku pierwotnego, na wtórnym Ci, którzy nie chcą realizować straty - zaczynają wynajmować innym - a to pociąga ceny najmu w dół. (Macierzyński zresztą pisał o tym ze dwa miesiące temu).
pęka bańka na nieruchomościach w Polsce i wszystko. Obecne ceny wynikały tylko i wyłącznie z nagonki medialnej, nieuzasadnionej paniki i chciwości gawiedzi : "kupię bo za pół roku sprzedam z 50% zyskiem" ... sprzedać to można chcieć, ale komu? Spekulanci z Zachodu już nie kupią, a te słynne "1,5 miliona potrzebujących" pęka bańka na nieruchomościach w Polsce i wszystko. Obecne ceny wynikały tylko i wyłącznie z nagonki medialnej, nieuzasadnionej paniki i chciwości gawiedzi : "kupię bo za pół roku sprzedam z 50% zyskiem" ... sprzedać to można chcieć, ale komu? Spekulanci z Zachodu już nie kupią, a te słynne "1,5 miliona potrzebujących" to nie ta klientela ...
Macierzyński nagania na spadki już od półtora roku, bo widać się nie pobudował jeszcze lub nie kupił mieszkania, a ceny jak nie spadały, to nie chcą spadać. Tylko w jakiś zniszczonych mrówkowcach na rubieżach miast i zawszonych miasteczkach, gdzie i tak nikt nie chce mieszkać. A że jest rożnica pomiędzy ceną ofertową (wywoławczą) Macierzyński nagania na spadki już od półtora roku, bo widać się nie pobudował jeszcze lub nie kupił mieszkania, a ceny jak nie spadały, to nie chcą spadać. Tylko w jakiś zniszczonych mrówkowcach na rubieżach miast i zawszonych miasteczkach, gdzie i tak nikt nie chce mieszkać. A że jest rożnica pomiędzy ceną ofertową (wywoławczą) a transakcyjną ( po której poszło) to żadne odkrycie panowie "analytycy":-)
No ale wtedy byly inne czase, hehe ... Cena za kazdy towar to funkcja zapotrzebowania i zdolnosci platniczej spoleczenstwa. Czemu Merol w Jankesowie jest tanszy niz w Rajchu, mimo ze Jankesi potrafia produkowac tylko dlugi?
Przecież u nas jest drożej niż na zachodzie!!! O standarcie tych mieszkań nawet nie mówię. Kupili zagraniczni spekulanci mieszkania na handel to mają za swoje.
Fakt. Sluchać tych analityków się nie da. Może i spadną, może nie, a może średnio jak ktoś pisze wyżej. Ale smętność tych wywodów, aura wręcz indolencji i merytorycznej, i językowej; i ta maniera od nie chcenia mędrca - to się znieść nie daje.
oczywiście, że ceny nieruchomości spadną o 50% od szczytów z 2007 roku, wynika to z prostej analizy finansowej, jeżeli wyceni się nieruchomość pod kontem inwestycyjnym metodą dochodową, biorąc pod uwagę aktualny rynkowy prychód z wynajmu oraz koszt finansowania to np. we wrocławiu max można zapłacić 4000 PLN za 1m2 mieszkania, przy oczywiście, że ceny nieruchomości spadną o 50% od szczytów z 2007 roku, wynika to z prostej analizy finansowej, jeżeli wyceni się nieruchomość pod kontem inwestycyjnym metodą dochodową, biorąc pod uwagę aktualny rynkowy prychód z wynajmu oraz koszt finansowania to np. we wrocławiu max można zapłacić 4000 PLN za 1m2 mieszkania, przy takim poziomie ten biznes dopiero się opłaca i przy takim poziomie uaktywni się dopiero popyt inwestycyjny