Na wtorkowym posiedzeniu Rada Ministrów wzięła pod lupę podatek miedziowy. Część daniny ma trafić do samorządów, dla KGHM-u nowe rozwiązanie pozostanie jednak obojętne.
Jak poinformowano na briefingu po zakończeniu posiedzenia Rady Ministrów płatnik podatku zyska możliwość pomniejszenia podatku o darowiznę, którą mógłby przekazać na rzecz samorządu terytorialnego. Do lokalnych samorządów ma trafić do 5 proc. i rząd chce, żeby była to rekompensata za działalność firmy właśnie na terenie tych samorządów. Rozwiązanie będzie obowiązywało od 1 czerwca 2019 roku. Dla samego KGHM-u zmieni się więc niewiele,
Podatek od wydobycia niektórych kopalin w skrócie nazywany miedziowym bądź kagiemnym. Pobierany jest od kwietnia 2012 roku po tym, jak do życia powołał go rząd Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Przedmiotem opodatkowania podatkiem jest wydobycie miedzi oraz srebra (metali, a nie rud tych metali). W naszych warunkach sprowadza się on tylko do KGHM-u. Tylko w tym roku, w okresie styczeń- sierpień, spółka do państwowej kasy oddała z tego tytułu 1,17 mld zł. Oznacza to, że za ostatnie osiem miesięcy do samorządu - biorąc pod uwagę proponowaną reformę - mogłoby hipotetycznie trafić niemal 60 mln zł.
Kontrowersyjny podatek
Danina budzi spore kontrowersje. Po pierwsze narzeka na nią spółka. Choć w KGHM-ie mają świadomość, że taki podatek występuje także w innych krajach, to jednak przedstawiciele spółki wielokrotnie zwracali uwagę na szkodliwość formy przyjętej w Polsce. Konstrukcja podatku utrudnia KGHM-owi życie, gdy na rynku miedzi panuje dekoniunktura. Dodatkowo danina sama w sobie wypycha spółkę z inwestycjami poza Polskę, konieczność płacenia podatku w obecnej formie mocno bowiem ogranicza opłacalność inwestycji na miejscu. Szerzej o problemie pisaliśmy w artykułach "Kagiemne szkodzi Polsce, i co z tego?" oraz "KGHM: podatek tak, ale w innej formie".
Do kwestii tej odniósł się także w szerokiej rozmowie z Bankier.pl Herbert Wirth, wieloletni prezes KGHM-u. - Podatki trzeba płacić, choć wymiar tego podatku nigdy nie był dla mnie akceptowalny. Dodatkowo pojawia się problem: „co dalej?”. Gdyby KGHM był podzielony na centra produkcyjne, to przykładowo ZG Lubin jest „pod wodą”, czyli ma koszty (m.in. z powodu podatku) wyższe od przychodów. Z ekonomicznego punktu widzenia należałoby to zamknąć - tłumaczył Wirth.
| Dywidendowa historia KGHM-u | |||
|---|---|---|---|
| Rok wypłaty | Dywidenda na akcję (w zł) | Suma dywidendy (w mln zł) | Stopa dywidendy (w %) |
| 2005 | 2,00 | 400,00 | 5,87 |
| 2006 | 10,00 | 2 000,00 | 8,93 |
| 2007 | 16,97 | 3 394,00 | 13,69 |
| 2008 | 9,00 | 1 800,00 | 9,20 |
| 2009 | 11,68 | 2 336,00 | 14,79 |
| 2010 | 3,00 | 600,00 | 3,07 |
| 2011 | 14,90 | 2 980,00 | 7,57 |
| 2012 | 28,34 | 5 668,00 | 19,56 |
| 2013 | 9,80 | 1 960,00 | 8,03 |
| 2014 | 5,00 | 1 000,00 | 3,94 |
| 2015 | 4,00 | 800,00 | 3,19 |
| 2016 | 1,50 | 300,00 | 2,05 |
| 2017 | 1,00 | 200,00 | 0,88 |
| 2018 | 0,00 | 0,00 | 0,00 |
| Źródło: Notoria EquityRT. Pogrubiono lata po wprowadzeniu podatku |
|||
O ile nacisk władz KGHM-u na rząd jest ograniczony przez kwestie polityczne, o tyle ze swoimi zastrzeżeniami kryć nie zamierzają się akcjonariusze. Dla nich podatek to bowiem sposób na ominięcie dywidendy. Przez lata spora część zysków KGHM-u była wypłacana w formie dywidendy. Jednak choć Skarb Państwa kontroluje spółkę, tylko 31,8 proc. tych pieniędzy trafiało do rządowej kasy (ponieważ właśnie 31,8 proc. udziału w KGHM-ie ma Skarb Państwa). Po wprowadzeniu podatku ok. 1,5 mld zł rocznie trafia bezpośrednio do kasy państwa i nie trzeba do tego dywidend. Pozostali akcjonariusze dostają zaś mniej (podatek zmniejsza zyski, a więc zdolność do płacenia dywidend), albo nic (w tym roku KGHM po raz pierwszy od 14 lat nie wypłacił dywidendy).
Obiecanki cacanki
Reforma zaproponowana przez rząd jest naprawdę kosmetyczna z punktu widzenia spółki i nie sięga sedna problemu. A przecież o tym, że problem istnieje, Prawo i Sprawiedliwość przekonywało Polaków wielokrotnie. W październiku 2015 roku Beata Szydło, tuż przed objęciem funkcji premiera, obiecała w Lubinie, że podatek zostanie zniesiony. - Mamy projekt ustawy znoszącej podatek miedziowy. Jest to gotowa ustawa, która będzie wprowadzona w życie - przekonywała Szydło.
Wcześniej Prawo i Sprawiedliwość wielokrotnie potępiało daninę, a o konieczności jej zniesienia wypowiadali się m.in. Mariusz Błaszczak (ówczesny szef klubu parlamentarnego PiS) oraz Paweł Szałamacha (późniejszy minister finansów w rządzie Beaty Szydło). Szerzej historię obietnic dotyczących podatku miedziowego opisywaliśmy w artykule "Wszystkie miedziowe obiecanki podatkowe".
Jak te wszystkie obietnice się skończyły? Gotowy projekt ustawy gdzieś się zagubił, w expose premier Szydło o kagiemnym nie wspomniała wcale i przez kolejne lata u władzy rząd Prawa i Sprawiedliwości dalej popierał podatek, który wcześniej tak przeklinał. Warto zauważyć, że obietnica premier Szydło dotycząca zniesienia kagiemnego była złożona tuż przed wyborami parlamentarnymi w 2015 roku. Teraz temat podatku na obrady Rady Ministrów także trafia przed wyborami, ale samorządowymi. Istnieje więc spore ryzyko, że to tylko element kampanii i Prawo i Sprawiedliwość poruszając ten temat znów chce ugrać kilka dodatkowych głosów na Dolnym Śląsku. Teorię tę potwierdza obecność na briefingu kandydata Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta Lubina. Pozostaje mieć jedynie nadzieje, że dzisiejsza propozycja kosmetycznej zmiany będzie początkiem szerszej dyskusji o potrzebnej reformie podatku miedziowego.





















































