W wielu sądowych sporach dotyczących kredytów opartych na walutach obcych centralnym zagadnieniem jest mechanizm waloryzacji. Dwa skrajne rozstrzygnięcia to „odfrankowienie” oraz odrzucenie żądań kredytobiorców kwestionujących zasady przeliczania zobowiązania. Od czasu do czasu sędziowie wybierają jednak drogę, która nie zadowala żadnej ze stron.
Niedawno prezentowaliśmy na łamach Bankier.pl uzasadnienie wyroku wydanego przez Sąd Rejonowy dla Warszawy Woli, dotyczącego kredytu opartego na franku szwajcarskim udzielonego przez Polbank EFG w 2008 r. Podobnie jak w wielu sprawach koncentrujących się na zasadach przeliczania walut w umowach kredytowych, klienci powołali się na art. 3851 kodeksu cywilnego (postanowienie umowy nie zostało ustalone indywidualnie, nie dotyczy świadczenia głównego i rażąco narusza interesy konsumenta). Sąd uznał, że sam mechanizm indeksacji do waluty obcej nie jest abuzywny, jednak wskazał, że zapisy regulaminu określające zasady przeliczania walut to postanowienia niedozwolone i niewiążące konsumentów.

W efekcie umowa została pozbawiona elementu, który pozwala określić sposób przeliczania rat. „Przyjąć zatem należy, że indeksacja kwoty kredytu do waluty franka szwajcarskiego nie została skutecznie zastrzeżona, przez co umowę tę należy traktować jako umowę kredytu hipotecznego udzielonego w złotych polskich i podlegającemu spłacie w tej walucie” – podkreślono w uzasadnieniu.
Rozstrzygnięcie takie nazywane bywa potocznie „odfrankowieniem”. Fragmenty umowy dotyczące przeliczenia waluty nie wiążą klienta, a sąd nie wskazuje kolejnych kroków. Czasem jednak sędzia decyduje się na narzucenie rozwiązań, która mają zastąpić zakwestionowane klauzule. Tak stało się w przypadku sprawy zakończonej w listopadzie 2017 r. przed Sądem Rejonowym dla Warszawy Śródmieścia (sygn. akt VI C 723/15), dla której uzasadnienie opublikowano w grupie „PozwałemBank”.
Sędzia wybrał przelicznik
W sprawie przewijały się wątki charakterystyczne dla wielu sporów dotyczących waloryzacji. Pozywający bank kredytobiorca wskazywał, że zasady ustalania kursów nie zostały określone w umowie. Instytucja mogła zatem jednostronnie w dowolny sposób kształtować wskaźniki używane do przeliczania wysokości zadłużenia oraz rat. „Abuzywność klauzul waloryzacyjnych oznacza ich bezskuteczność, czego konsekwencją jest obowiązywanie umowy bez waloryzacji ze skutkiem od chwili jej zawarcia. Bank jednakże realizował przedmiotową umowę stosując niedozwolone klauzule waloryzacyjne, na podstawie których pobierał raty spłaty kredytu w zawyżonej wysokości. Pobrana przez bank od powoda nadwyżka ponad kwoty należne obliczone bez zastosowania waloryzacji stanowi nienależne świadczenie” – argumentował kredytobiorca, żądając zwrotu ponad 28 tys. zł.
Sąd również w tym przypadku uznał argumenty pozywającego o abuzywności klauzul dotyczących przeliczania waluty i podobnie jak w sprawie Polbanku EFG wskazał, że „samego mechanizmu waloryzacji nie można uznać za sprzeczny z dobrymi obyczajami czy też rażąco naruszający interes konsumenta”. Z podobnych wniosków wyciągnął jednak zupełnie inne konsekwencje.
„Wyeliminowanie abuzywnych postanowień umownych dotyczących sposobu przeliczania wartości świadczenia nie powoduje, że wyeliminowana zostaje również sama waloryzacja. Świadczenia kredytobiorcy nadal powinny być waloryzowane według ustalonego przez strony miernika wartości czyli w tym przypadku waluty szwajcarskiej” – czytamy w uzasadnieniu. Do rozstrzygnięcia pozostała zatem kwestia, na czym ma się opierać przeliczenie, skoro odpowiednie fragmenty umowy nie są wiążące.
„Nie ma przeszkód, aby w sytuacji eliminacji abuzywnego postanowienia umownego posiłkować się normami pozaustawowymi wskazanymi w treści art. 56 k.c. oraz 354 k.c. pod warunkiem jednakże, że normy te funkcjonują w obrocie prawnym i podlegają identyfikacji. W przypadku klauzul walutowych zawartych w umowach są to normy, które odnoszą się do zastosowania przeliczników mierników wartości zawartych w tych umowach. W ocenie Sądu sięgnięcie do norm pozaustawowych nie powoduje, że Sąd dokonuje twórczej ingerencji w treść umowy łączącej strony” – tak z tym dylematem poradził sobie Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia w omawianej sprawie. „Skoro w orzecznictwie dopuszcza się możliwość zastosowania skutków art. 56 k.c. przez odwołanie do ustalonych zwyczajów w sytuacji, kiedy same strony nie dość precyzyjnie formułują postanowienia umowne, to nie ma również przeszkód do stosowania tego przepisu w sytuacji, kiedy eliminowane jest postanowienie umowne jako niewiążące od samego początku” – podkreślono w orzeczeniu.
Michał Kisiel
