REKLAMA

Demograf: Będą narastały napięcia pomiędzy dużymi miastami a resztą kraju

2022-11-12 06:28
publikacja
2022-11-12 06:28

Bez klarownej wizji rozwoju Polski, będą narastały napięcia społeczne pomiędzy dużymi miastami a resztą kraju – twierdzi w rozmowie z PAP prof. Romuald Jończy. Jego zdaniem to decyzje o migracjach do dużych miast są główną przyczyną depopulacji. Wpływają też na ograniczenie dzietności.

Demograf: Będą narastały napięcia pomiędzy dużymi miastami a resztą kraju
Demograf: Będą narastały napięcia pomiędzy dużymi miastami a resztą kraju
fot. Asian foto / / Shutterstock

Prof. Romuald Jończy - badacz migracji i wyludnienia z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu - uważa, że w Polsce niepotrzebnie rozmowę o demografii spłycamy do samej decyzji o rodzeniu dzieci.

„Wyjeżdżając na studia, a w gruncie rzeczy na zawsze, do dużych miast, młodzi ludzie tracą +zaplecze rodzinne+ zbudowane w rodzinnych miejscowościach. W metropoliach zarabiają więcej, ale ta nadwyżka często nie pokrywa kosztów kredytów mieszkaniowych, utrzymania, także opieki nad dziećmi - w czym mogliby pomóc starzejący się, samotni rodzice. W rodzinnych miejscowościach są często mieszkania i domy, wybudowane przez rodziców, ale stoją puste” – zauważa Jończy.

Zdaniem eksperta migracje wewnętrzne w Polsce są tak intensywnie, że za 20-30 lat peryferiom grozi dramatyczny regres nie tylko ludnościowy, ale gospodarczo-infrastrukturalny. Na wsiach, w małych i średnich miastach pozostaną uwięzieni z niskimi emeryturami starsi ludzie z dwóch wyżów demograficznych lat 50. i 80., a gminom brakować będzie pieniędzy na zapewnienie im opieki. Ich dzieci wtedy 40-50-letnie, które wyjechały do „wielkiej piątki” (Warszawa, Gdańsk, Poznań, Kraków i Wrocław) lub za granicę nie będą w stanie im pomóc, bo ich koszty życia, pochłonięcie własnymi dziećmi i sprawami oraz odległość mocno to skomplikują.

„Te migracje to naturalny proces, ale skumulował się on w krótkim czasie i objął najmniej liczne roczniki z przełomu wieków. Powoduje on napięcia społeczne i ekonomiczne, a wysysane peryferia wpędzi w biedę. Podział na +lepszą+ i +gorszą+ Polskę o innych dochodach, wartościach i problemach, z którym już teraz sobie nie radzimy, znacznie się pogłębi i podzieli kraj społecznie i kulturowo” – powiedział prof. Jończy.

Zdaniem eksperta politycy w Polsce powinni przyjrzeć się możliwym modelom rozwoju dużych miast i peryferii – i na tej podstawie podjąć świadomą decyzję, w jakim kierunku zmierzać.

„Musimy zdecydować się, jakiego modelu rozwoju chcemy. Może to być model, do którego teraz mimowolnie dążymy - oparty na kilku dużych aglomeracjach i przeistoczeniu peryferii w obszar przyrodniczo – rolniczy, miejscami turystyczny, z oazami infrastruktury. Ale to się będzie wiązało z dużymi kosztami – przysłowiowym wyłączeniem światła i racjonalizacją infrastruktury” – ostrzega Jończy. Szczególnie bolesny - jego zdaniem - i kosztowny będzie okres wymierania dwóch wyżowych pokoleń, który będzie wymagał silnego wsparcia peryferii w zakresie opieki społecznej. Dodaje, że wymaga to również zmian w gospodarce przestrzennej, bo problemem obsługi starszych osób na peryferiach jest m.in. rozproszenie zabudowy. Z kolei „rozlewaniu się" dużych miast nie towarzyszy odpowiednio szybka rozbudowa infrastruktury, dróg i komunikacji, ale i żłobków, przedszkoli, przychodni.

Pytany o możliwe propozycje rozwiązań, ekspert tłumaczy, że powinniśmy na nowo przemyśleć model kształcenia w Polsce. Jego zdaniem studia powinny przestać pełnić rolę „przechowalni” dla młodych ludzi.

„Pozwoliliśmy, żeby na studia mogli iść masowo, bez selekcji, ludzie niekoniecznie mający do tego predyspozycje. A uczelniom płaci się +od głowy+ a nie za to, czego nauczą i jak dopasują absolwentów do rynku pracy. W efekcie jakość kształcenia spada i opóźniamy wejście młodych ludzi na rynek pracy, na którym mamy potężne braki w zakresie pracowników o niższych kwalifikacjach" – zauważa Jończy.

Innym pomysłem wspierania rozwoju małych i średnich miast – zdaniem Jończego - mogłyby być zachęty dla biznesu. "Również państwo mogłoby, zwłaszcza przy rozpowszechniającej się pracy zdalnej - lokalizować swoje instytucje i ich filie w mniejszych miastach" - zauważa Jończy.

Instytucje centralne – zdaniem Jończego – nie muszą być skoncentrowane w metropoliach. Dobrym przykładem jest Unia Europejska, która rozproszyła działalność różnych instytucji po różnych miastach.

Profesor zauważa, że brak wysoko wykwalifikowanych miejsc pracy będący główną przyczyną wyjazdów i braku powrotów, szczególnie uderza w młode kobiety.

„Podstawowym problemem są miejsca pracy dla osób wyżej wykwalifikowanych i dla kobiet. Prowincja tych miejsc pracy nie zapewnia – dominują na niej proste zawody, głównie męskie” – tłumaczy rozmówca PAP. I dodaje: „To kobiety w przeważającej większości deklarują chęć opuszczania rodzinnych miejscowości, bo jak same mówią - jako wykształcone +nie mają do czego wracać+. W efekcie na peryferiach jest przewaga mężczyzn, a w dużych miastach przewaga kobiet. W ten sposób coraz trudniej o szukanie potencjalnych parterów i partnerek oraz zakładanie rodziny".

Ale ekspert zwraca też uwagę na wątek kulturowy.

„Kobieta z peryferii, która trafia do dużego miasta, często mimo wykształcenia i poruszania się w innym środowiska – szuka partnera, który nie tylko jest nowoczesny, ale ma dojrzałość i odpowiedzialność własnego ojca i dziadka. A takich mężczyzn w dużym mieście trudno spotkać. Mężczyzna z dużego miasta, zwłaszcza w podobnym wieku, jest często zbyt niedojrzały dla tych kobiet, niezależnie od późno osiąganej stabilizacji dochodowej. To jest ciągle duży przeskok kulturowy” – tłumaczy Jończy.

Według badań przeprowadzonych wśród maturzystów w kilkudziesięciu polskich miastach większość z nich, zwłaszcza dziewczyn, zamierza definitywnie opuścić miejsce pochodzenia. Udaje się na ogół do pięciu największych polskich miast. Niekiedy za granicę. W przypadku niektórych ośrodków zamierza w nich pozostać ledwie co dziesiąty maturzysta.

Z Przemyśla i Wałbrzycha chce wyjechać aż 90 proc. maturzystów. (PAP)

Autorka: Urszula Kaczorowska

uka/ agt/

Źródło:PAP
Tematy
Plan dla firm z nielimitowanym internetem i drugą kartą SIM za 0 zł. Sprawdź przez 3 miesiące za 0 zł z kodem FLEXBIZ.
Plan dla firm z nielimitowanym internetem i drugą kartą SIM za 0 zł. Sprawdź przez 3 miesiące za 0 zł z kodem FLEXBIZ.
Advertisement

Komentarze (30)

dodaj komentarz
santoriusz
Polska powiatowa, kumoterstwo, nepotyzm itp., itd. , nie wiem jacy młodzi ludzie tu zostają. NA mojej ulicy wszyscy co poszli na studia do Wrocławia już nie wrócili bo nie ma po co. To sie nie zmieni nie ważne jaka opcja będzie rządziła prowincja jest skazana na wymarcie. W tej chwili bilans jeszcze się trzyma przez wyludnianie się Polska powiatowa, kumoterstwo, nepotyzm itp., itd. , nie wiem jacy młodzi ludzie tu zostają. NA mojej ulicy wszyscy co poszli na studia do Wrocławia już nie wrócili bo nie ma po co. To sie nie zmieni nie ważne jaka opcja będzie rządziła prowincja jest skazana na wymarcie. W tej chwili bilans jeszcze się trzyma przez wyludnianie się wsi ale to już niedługo bo w niektórych wsiach ponad połowa numerów jest zamieszkana przez samotne wdowy.
300_pala
Samotne wdowy to trzon elektoratu PiS
grzegorzkubik
Podczas rozwoju cywilizacji i bogacenia się, ludzi mają prawa mieć większe wymagania. Dziś potrzebują tanich mieszkań by mieć normalną rodzinę i potomstwo. Optymizm jaki z tego płynie to fakt, że się bogacimy.
300_pala
Powiedz to swojemu posłów z PiS.
On ma pewno
Zainwestował
W mieszkania może się podzieli z tobą ..
zenonn
Po co potomstwo?
Po co młodej warszawiance w pierwszym czy drugim pokoleniu dziecko?
Dziecko to same kłopoty. Skąd wartościowego samca? Inseminacja nasieniem kolegi ojca?
Potem pełno samotnych madek z bombelkami. One nie uważają się za patologię, są przecież wykształcone, mgr omc dr.
(usunięty)
(wiadomość usunięta przez moderatora)
tylkozlotowka
Migracja właśnie się dzieje. Mówię z własnego doświadczenia mieszkańca 80 tysięcznego miasta na "ścianie wschodniej". Trójka moich dzieci wyjechała na studia i pozostała we wspomnianych dużych miastach. Większość ich kolegów ze szkoły średniej również. Ostatni syn, uczeń liceum ma podobne do starszego rodzeństwa plany. Migracja właśnie się dzieje. Mówię z własnego doświadczenia mieszkańca 80 tysięcznego miasta na "ścianie wschodniej". Trójka moich dzieci wyjechała na studia i pozostała we wspomnianych dużych miastach. Większość ich kolegów ze szkoły średniej również. Ostatni syn, uczeń liceum ma podobne do starszego rodzeństwa plany. W najbliższej przyszłości to się niestety nie zmieni. Młodzi, ambitni ludzie chcą się rozwijać. Prowincja im tego nie oferuje.
jacek-19
Wyjedzie taka dziewczyna do miasta, wystudjuje i potem nie kce chlopo-robotnika z prowincji.
300_pala odpowiada (usunięty)
Odetnij się od prądu..
ranny_rys
„ „Kobieta z peryferii, która trafia do dużego miasta, często mimo wykształcenia i poruszania się w innym środowiska – szuka partnera, który nie tylko jest nowoczesny, ale ma dojrzałość i odpowiedzialność własnego ojca i dziadka. A takich mężczyzn w dużym mieście trudno spotkać„

Osobiście zgrabnie łącze tradycje z nowoczesnością:
„ „Kobieta z peryferii, która trafia do dużego miasta, często mimo wykształcenia i poruszania się w innym środowiska – szuka partnera, który nie tylko jest nowoczesny, ale ma dojrzałość i odpowiedzialność własnego ojca i dziadka. A takich mężczyzn w dużym mieście trudno spotkać„

Osobiście zgrabnie łącze tradycje z nowoczesnością: w domu tradycyjnie wzorem dziadka nic nie robię, ale za to pozwalam n Kobiecie na ten dom zarobić.

Powiązane: Demografia

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki