W obliczu rosnącej presji rynkowej na Deutsche Bank nie jest wykluczone, że Niemcy zdecydują się sprzedać swoją polską filię. Gdyby zarządzany przez Zbigniewa Jagiełłę PKO BP przejął DB Polska, efekt propagandowy byłby znakomity.
O kłopotach Deutsche Banku – jednego z największych banków świata – głośno mówi się od lutego. Coś musi być na rzeczy, skoro od początku roku wartość rynkowa największego niemieckiego banku zmalała o ponad połowę, a kurs akcji DB spadł do rekordowo niskiego poziomu. Niemiecki bank wyceniany jest na zaledwie 22% wartości księgowej, czyli ok. 14,1 mld euro.
Problemem Deutsche Banku są nie tylko licznie sypiące się grzywny za niewłaściwe praktyki rynkowe, ale przede wszystkim niska rentowność podstawowego biznesu, ogromna ekspozycja na rynek pozagiełdowych instrumentów pochodnych oraz niski poziom kapitałów własnych. Na rynku od kilku miesięcy spekuluje się, że DB będzie musiał podnieść kapitały. W zeszłym tygodniu analitycy Societe Generale uznali, że niemiecki bank może być „znacząco niedokapitalizowany".


Repolonizacja niepolskiego banku
Doświadczenie ostatnich kilku lat uczy, że gdy zagraniczni właściciele banków potrzebują kapitału, często decydują się na sprzedaż polskich aktywów. Tak było kilka lat temu w przypadku BZ WBK i niedawno w przypadku Raiffeisena. Podobnie może być w przypadku Pekao, do zakupu którego nieoficjalnie przymierza się PZU.
Zobacz także
Pytanie o sensowność przejmowania banków kontrolowanych przez zagraniczny kapitał przez spółki Skarbu Państwa zeszło na dalszy plan. Panujący obecnie prymat polityki nad gospodarką stanowi, że władza robi to, co uważa za słusznie, a nie to, co może być opłacalne. „Repolonizująca” machina ruszyła i zatrzyma ją dopiero brak paliwa (tj. pieniędzy): Alior kupił Bank BPH i jest w trakcie przejmowania Raiffeisena. PZU przy wsparciu państwa może przejąć pakiet kontrolny w Pekao.
W odwodzie pozostają jeszcze ciężkozbrojne hufce PKO BP dowodzone przez Zbigniewa Jagiełłę. Największy polski bank może mieć jednak problem z przyjmowaniem swoich konkurentów, ponieważ już teraz posiada dominującą pozycję na rynku i ewentualne przejęcia mogą napotkać opór ze strony UOKiK-u lub unijnych organów antymonopolowych.
Dla PKO BP przejęcie polskiej filii Deutsche Banku byłoby kuszącą opcją. To bank z początku drugiej dziesiątki, z niemal 38 mld złotych aktywów (stan na koniec 2015 r.) i ok. trzyprocentowym udziałem w rynku. DB Polska specjalizuje się w obsłudze korporacji oraz zamożniejszych klientów detalicznych, co dobrze uzupełniałoby profil działalności PKO BP.
Za 60-procentowy pakiet akcji Banku BPH (32 mld zł aktywów) Alior zapłacił ponad 1,4 mld złotych, co daje wycenę rzędu 2,4 mld zł. Cena za DB Polska może być wyższa ze względu na lepszą jakość aktywów i profil klientów. Bardzo pobieżny szacunek zakłada, że PKO BP musiałby wyłożyć przynajmniej 2,5 mld złotych. W pierwszym półroczu 2016 roku zysk netto PKO BP przekroczył 1,5 mld zł, a w poprzednim roku największy polski bank zarobił na czysto ponad 2,6 mld zł. DB Polska jest więc celem mieszczącym się w finansowych możliwościach PKO BP, choć sprawę nieco komplikuje prawdopodobne przejęcie Raiffeisen-Leasing Polska.
Przeczytaj także
Zadecyduje efekt propagandowy?
Abstrahując od kwestii czysto biznesowych, w obecnym układzie dla prezesów spółek Skarbu Państwa równie ważne – jeśli nie ważniejsze – są osiągnięcia polityczno-wizerunkowe. Na tym polu trudno byłoby o większy sukces niż „podbój” polskiej filii Deutsche Banku.
Proszę sobie tylko wyobrazić propagandowy efekt
takiego obrazu: prezes Jagiełło przyjmujący hołd lenny niemieckiego banku na ziemiach polskich. Koniecznym warunkiem transakcji
byłaby data: bezwzględnie
musiałoby to nastąpić 15 lipca (teoretycznie można
by się zgodzić na 10 kwietnia, ale to data nieco ryzykowna). Ponadto zarząd Deutsche Banku nie może zapomnieć, aby gratis dorzucić dwa
nagie CDS-y.
