
W XXI wieku nad światem zawisło śmiertelne niebezpieczeństwo. W podziemiach banków wykuto „finansową broń masowego rażenia”. Ewentualny wybuch w jednym z arsenałów owego oręża grozi końcem światowego systemu bankowego.
Legendarny inwestor Warren Buffett już w 2002 roku nazwał to coś „finansową bronią masowego rażenia”. A przecież 13 lat temu rynek pozagiełdowych (OTC) instrumentów pochodnych dopiero raczkował, by w zaledwie kilka lat osiągnąć rozmiary niewyobrażalne dla zwykłych śmiertelników.
Danych o rynku derywatów OTC (czyli swapów, kontraktów terminowych, opcji, CDS-ów oraz innych kontraktów zawieranych na nieregulowanym i rozproszonym rynku międzybankowym) dostarcza Bank Rozrachunków Międzynarodowych w Bazylei (BIS). Na koniec roku 2001 nominalna wartość wszystkich pochodnych OTC wynosiła niespełna sto bilionów dolarów (1 bilion = 1.000 miliardów = milion milionów), by w roku 2013 sięgnąć 710,6 bln USD. Najnowsze dostępne dane (I poł. 2015 r.) pokazały istotny spadek siły rażenia rynku OTC do 552,9 bln USD.

To kwoty absolutnie niewyobrażalne. Dla porównania, światowy produkt krajowy brutto w 2014 roku oszacowano na niespełna 78 bilionów USD. Sektor bankowy siedzi na stercie pozabilansowych kontraktów, których wartość nominalna przeszło siedmiokrotnie przekracza wartość wszystkich dóbr finalnych wytworzonych na Ziemi, w czasie pełnego obiegu naszej planety wokół Słońca.
Bezpieczne jak nitrogliceryna
O zagrożeniach związanych z nieprzejrzystym i nieregulowanym rynkiem derywatów OTC mówi i pisze się od lat. Do niedawna bez jakichkolwiek rezultatów. Coś się jednak zaczęło zmieniać. Po wybuchu kryzysu finansowego władze zabrały się za najbardziej ryzykowne praktyki bankierów.
Pierwszym krokiem było zmuszenie banków do regularnego raportowania zaangażowania na rynku instrumentów pochodnych. W Stanach Zjednoczonych statystyki zbiera Office of the Comptroller of the Currency (OCC), zaś dla banków europejskich dane można znaleźć w raportach Europejskiego Nadzoru Bankowego (EBA) „opiekującego się” bankami uznanymi za „systemowo istotne”.
Teoretycznie powinniśmy patrzeć tylko na „wartość rynkową brutto” tychże kontraktów. Nawet początkujący gracz na rynku kontraktów terminowych czy na foreksie wie, że liczy się faktyczna wielkość kapitału wystawionego na ryzyko, a nie wartość nominalna kontraktu, która dzięki mechanizmowi dźwigni finansowej wielokrotnie przewyższa sumę zaangażowanych pieniędzy. Ponadto banki z reguły zabezpieczają wystawione kontrakty przeciwstawną pozycją, redukując ryzyko rynkowe. Czyli teoretycznie mówimy o zaangażowaniu liczonym globalnie na ok. 15,5 bln USD.
Przeczytaj także
Za duzi, aby ich uratować
Tyle teorii. Istotą problemu nie jest jednak ryzyko rynkowe (tj. zmiany kursu instrumentu bazowego) podejmowane przez banki, lecz ryzyko kredytowe. Druga strona kontraktu jest twoim dłużnikiem. To działa tak długo, jak długo wszyscy terminowo wywiązują się ze swoich zobowiązań. Problem pojawi się, gdy choć jeden z dużych graczy nie będzie miał czym zapłacić. Wtedy cała jego stawka – czyli nominalne zaangażowanie na rynku derywatów OTC – staje się stratą wszystkich pozostałych uczestników gry.
I tu dochodzimy do sedna sprawy, jakim jest koncentracja ogromnych zobowiązań w gronie zaledwie 20 banków, na które przypada ok. trzy czwarte globalnego rynku pochodnych OTC. Zaangażowanie najmniejszego z owej dwudziestki – holenderskiego Rabobanku – wynosi prawie trzy biliony dolarów. To ponad trzy razy więcej niż PKB Holandii i kwota niewiele większa od aktywów banków centralnych wszystkich krajów strefy euro.
Nominalna wartość derywatów OTC i kapitałów własnych (w mld USD) |
||||
---|---|---|---|---|
Bank |
Derywaty OTC |
Kapitał |
Derywaty/kapitał |
|
1 |
Deutsche Bank |
52 058,7 |
70,5 |
738,6 |
2 |
Barclays |
41 976,7 |
95,5 |
439,6 |
3 |
RBS |
41 962,1 |
80,6 |
520,4 |
4 |
BNP Paribas |
38 857,3 |
110,4 |
351,9 |
5 |
JP Morgan |
37 892,0 |
173,0 |
219,0 |
6 |
Goldman Sachs |
31 453,0 |
75,7 |
415,5 |
7 |
Citigroup |
28 968,0 |
211,7 |
136,8 |
8 |
HSBC |
27 288,4 |
199,4 |
136,9 |
9 |
Societe Generale |
20 436,2 |
83,4 |
245,1 |
10 |
Credit Agricole |
14 359,5 |
103,6 |
138,6 |
Źródło: Bankier.pl na podstawie danych OCC i EBA |
Gdy przejdziemy do pierwszej dziesiątki największych graczy na rynku pozagiełdowych instrumentów pochodnych, tracimy już jakiekolwiek punkty odniesienia do skali ich działalności. Gdyby któremukolwiek z tych banków przydarzyła się jakaś „wpadka”, to na świecie nie ma takiej ilości pieniędzy (nawet pod postacią niematerialnych zapisów księgowych), aby ktokolwiek mógł uratować choćby jednego z grona „zbyt dużych, aby upaść”.
Taka plajta wymuszałaby natychmiastowy reset systemu i koniec ładu finansowego, jaki towarzyszy nam od ok. 40 lat. W kontekście niedawnej przeceny akcji Deutsche Banku nie powinien dziwić fakt, że największy niemiecki bank jest niekwestionowanym liderem na rynku pochodnych OTC.
Banki sprytnie podnoszą opłaty. Głównie starym klientom

Banki podnoszą opłaty, ale robią to sprytnie. Nie ruszają swoich flagowych kont i kart, które reklamują w telewizji i na witrynach placówek. Te produkty są wabikiem na nowych klientów i muszą świecić zerami. Dokręca się jednak śrubę posiadaczom rachunków założonych przed laty, które dziś są „produktami wycofanymi z bieżącej sprzedaży”. A z takich ROR-ów korzystają miliony osób - pisze Wojciech Boczoń.
Czyżby handlujący tymi ryzykownymi instrumentami podejrzewali coś, o czym jeszcze nie wiemy? DB – obok Goldmana – jest także jednym z najmocniej zlewarowanych globalnych banków, posiadających stosunkowo niewielkie kapitały w stosunku do skali zaangażowania na rynku derywatów OTC. Czy w przypadku, gdy nagłe zmiany na rynku doprowadzą jedną ze stron kontraktu OTC do poważnych strat, grozi nam sytuacja, którą Amerykanie wdzięcznie ochrzcili mianem „Lehman moment”?
Stanowisko Deutsche Banku
Przede wszystkim należy podkreślić, że wartość rynkowa netto transakcji na instrumenty pochodne ma zupełnie inny wymiar od wartości nominalnej (referencyjnej). W przypadku Deutsche Bank wynosi ona nie więcej niż 19,1 mld EUR, co przy płynności Banku na poziomie ponad 215 mld EUR nie jest kwotą znaczącą.
Wartość nominalna instrumentów pochodnych nie mówi nic o ryzyku, ani z punktu widzenia ryzyka rynkowego, ani z punktu widzenia ryzyka kredytowego. Nawet dodatnia czy ujemna wartość rynkowa nie ma co do zasady większego znaczenia, ponieważ ryzykiem instrumentów pochodnych w wielu przypadkach zarządza się poprzez zakup lub sprzedaż odwrotnych pozycji, by pierwotne pozycje mogły być domknięte poprzez netting. Taka forma zabezpieczania eliminuje ryzyko rynkowe, choć wartość nominalna ulega podwojeniu.
Poniżej szczegółowe dane wyjaśniające wartości transakcji na instrumenty pochodne Deutsche Bank:
Wartość nominalna aktywów i zobowiązań z tytułu instrumentów pochodnych wyniosła na koniec 2014 r.: 52,0 biliony EUR
Dodatnia wartość rynkowa instrumentów pochodnych wyniosła na koniec 2014 r.: 634,4 mld EUR
Ujemna wartość rynkowa instrumentów pochodnych wyniosła 615,3 mld EUR
Zatem wartość rynkowa netto instrumentów pochodnych nie przekroczyła 19,1 mld EUR
Deutsche Bank opublikował szczegółowe informacje na temat swojej ekspozycji na instrumenty pochodne w Raporcie Finansowym za rok 2014, str. 111 (Raport Finansowy za rok 2015 zostanie opublikowany 11 marca 2016 r.).
Najpopularniejsze teksty Bankier.pl w 2016 roku

Przez cały rok intensywnie pracowaliśmy na to, aby dzięki naszym tekstom i nagraniom wideo czytelnicy byli bliżej finansów, lepiej je rozumieli i sprawnie zarządzali swoimi majątkami, firmami, oszczędnościami. Przypominamy te teksty autorów Bankier.pl, które cieszyły się państwa największym zainteresowaniem i trafiły do puli najpopularniejszych.
