
Pandemia uderzyła w zyski banków, więc te muszą szukać oszczędności. Wzmocniła też trwający od lat trend odchodzenia klientów od tradycyjnych oddziałów, co daje okazję do redukcji zatrudnienia - podaje poniedziałkowa "Rzeczpospolita".
"Rzeczpospolita" informuje, że od początku roku do końca sierpnia w polskim sektorze bankowym ubyło ponad 5,6 tys. etatów. Ich liczba spadła do 151,3 tys. Przez niemal dekadę liczba zatrudnionych w branży spadła łącznie o 25,6 tys., czyli prawie o 15 proc.
Przeczytaj także
"Tempo redukcji zatrudnienia przyśpiesza: przez ostatnie 12 miesięcy ubyło prawie 7,7 tys. etatów w porównaniu z 5,7 tys. w 2019 r. i 1,8 tys. w 2018 r. Prawdopodobnie to jeszcze nie koniec zwolnień, mimo że banki wciąż rosną – aktywa sektora zwiększają się po około 7 proc. rocznie i na jednego pracownika przypada już 15,3 mln zł aktywów w porównaniu z 11,2 mln zł dwa lata temu i 9,3 mln zł pięć lat temu. Pogarszają się za to zysk netto i rentowność banków, do czego przyczyniła się pandemia" - pisze gazeta. Dodaje, że obniżka stóp procentowych spowodowała spadek przychodów, a niepewność gospodarcza przełożyła się na wyższe rezerwy na niespłacane kredyty. Po ośmiu miesiącach sektor ma 5,6 mld zł zysku, o połowę mniej niż rok temu, ale 20 banków ma łącznie 1,1 mld zł straty.
"Prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński ostrzegł, że większe problemy mogą przyjść w przyszłym roku i w pesymistycznym scenariuszu cały sektor może zanotować stratę" - czytamy w "Rz".
Przeczytaj także
Chcą przetrwać i tną zatrudnienie. Kto będzie zwalniał?
Nie ulega wątpliwości, że pandemia odcisnęła piętno na pracodawcach, którzy musieli podjąć trudne decyzje kadrowe. Do wojewódzkich urzędów pracy zgłaszano rekordowe liczby osób objętych zwolnieniami grupowymi, a kolejne firmy informują o restrukturyzacjach.
mark/ itm/