Jeszcze tylko w środę i czwartek można nabyć detaliczne obligacje skarbowe na „starych” zasadach. Majowa emisja przeprowadzona zostanie już na znacznie mniej korzystnych warunkach z punktu widzenia oszczędzających.


W piątek po południu Ministerstwo Finansów oficjalnie poinformowało o obniżeniu oprocentowania detalicznych obligacji skarbowych. To pochodna marcowej i kwietniowej decyzji Rada Polityki Pieniężnej, która ścięła stopę referencyjną Narodowego Banku Polskiego o 100 punktów bazowych (czyli 1 pkt. proc.), z 1,50% do zaledwie 0,50%.
W rezultacie resort finansów dostosował majową ofertę detalicznych obligacji skarbowych do warunków rynkowych, obniżając oprocentowanie papierów 3-miesięcznych i 2-letnich o jeden punkt procentowy, odpowiednio z 1,50% do 0,50% i z 2% do 1%. Kupon zmiennoprocentowych obligacji 3-letnich obniżono w pierwszym okresie z 2,2% do 1,1%. Pogorszone parametry zaczną obowiązywać od 1 maja.
O ile jeszcze cięcie kuponów w przypadku papierów krótkoterminowych jest posunięciem zrozumiałym (trudno, aby rząd oferował inwestorom detalicznym warunki znacznie lepsze od emisji „hurtowych”), to pogorszenie oferty obligacji długoterminowych przypomina kopanie leżącego. Chodzi o zmianę warunków oprocentowania popularnych ostatnio obligacji 4- i 10-letnich, których kupon uzależniony jest od inflacji CPI.
Rząd zabiera antyinflacyjną tarczę
W pierwszym roku oprocentowanie obu „antyinflacyjnych” papierów jest stałe. W kwietniowej ofercie wynosiło ono 2,40% w przypadku obligacji 4-letnich i 2,70% w przypadku papierów 10-letnich. W maju wyniesie ono odpowiednio 1,30% i 1,70%. Czyli najprawdopodobniej poniżej przyszłorocznej inflacji CPI, która raczej nie spadnie poniżej 2%. Znacznie gorszą wiadomością dla oszczędzających jest jednak obniżenie marży, według której naliczane są odsetki w kolejnych latach inwestycji.
Zarówno w przypadku 4-letnich papierów COI, jak i 10-letnich EDO marża ta została ścięta o 50 pb. Obligacje 4-letnie oferowane w kwietniu po roku będą płacić odsetki w wysokości inflacji CPI powiększonej o 1,25% marży. 10-latki przyniosą 1,50% ponad oficjalną inflację cenową. Ta przeciętna oferta w czasach panującej represji finansowej i tak zdecydowanie przebijała prawie wszystkie lokaty bankowe, płacące w najlepszych przypadkach w granicach 2-3% rocznie (i to w dodatku wymagając spełnienia dodatkowych warunków).
Jednakże w ramach majowej oferty MF proponuje znacznie gorsze warunki. W przypadku obligacji 4-letnich marża zmaleje z 1,25% do 0,75%, a w przypadku 10-letnich z 1,50% do 1,00%. Analogicznie także o 50 pb. obniżona została marża w ofercie obligacji rodzinnych 6- i 12-letnich przeznaczonych dla beneficjentów programu „Rodzina 500+”.
Przeczytaj także
- W otoczeniu niskich stóp procentowych oferta obligacji oszczędnościowych nadal pozostaje atrakcyjna dla oszczędzających – w warunkach panującej niepewności w sferze gospodarczej obligacje oszczędnościowe, w pełni gwarantowane przez Skarb Państwa, to najbezpieczniejsza forma gromadzenia kapitału – tak decyzję o obniżeniu oprocentowania detalicznych obligacji skarbowych uzasadniał Piotr Nowak, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów.
Jest w tym trochę racji, ponieważ notowane na rynku międzybankowym „hurtowe” obligacje 10-letnie rządu Polski we wtorek oferowały rentowność w wysokości ok. 1,40%. A wiec nieco mniej niż w przypadku majowej propozycji obligacji detalicznych (1,70% w pierwszym roku).
Równocześnie trzeba jasno powiedzieć, że od maja obligacje oszczędnościowe oferowane przez Skarb Państwa przestaną chronić przed podwyższoną inflacją. A to dlatego, że od wypłaconych odsetek (czyli w praktyce… od inflacji) trzeba zapłacić podatek Belki w wysokości 19%. Przy marży wynoszącej zaledwie 0,75 pkt. proc. ponad inflację CPI (w przypadku obligacji 4-letnich) wystarczy, aby ta ostatnia przekroczyła 3,8%, by inwestor poniósł realną stratę. Przypomnijmy, że w marcu Główny Urząd Statystyczny oszacował inflację CPI na 4,6%. Obejściem tego problemu może być założenie konta IKE-Obligacje, które pozwala uniknąć podatku Belki. Ale tylko pod warunkiem zamrożenia pieniędzy do czasu, aż inwestor osiągnie wiek 60 lat (i na minimum 5 lat).
Warto przy tym podkreślić, że zmiana warunków dotyczy tylko nowo oferowanych obligacji. Czyli tych, które zakupimy od 1 do 31 maja 2020 roku (i zapewne także wielu kolejnych serii, ponieważ nikt nie spodziewa się podwyżki stóp procentowych w najbliższych kwartałach). Zasady oprocentowania wszystkich istniejących już obligacji skarbowych pozostają niezmienione. Jeśli zatem ktoś zdąży kupić te papiery do 30 kwietnia, to załapie się na kwietniowe – znacznie korzystniejsze od majowych - warunki emisji.
Proszę nie traktować tego tekstu jako rekomendacji czy wręcz promocji oferty Ministerstwa Finansów. Przy tak wysokiej inflacji realna stopa zwrotu z kwietniowej serii detalicznych obligacji skarbowych w wielu przypadkach zapewne okaże się ujemna. Ale i tak będzie ona lepsza niż w przypadku przeważającej większości lokat bankowych, których oprocentowanie lada moment spadnie w pobliże zera. To zatem ostatni dzwonek dla zwolenników bezpiecznego przechowywania oszczędności, na choćby cień szansy na zrekompensowanie wpływu inflacji.


























































