W wyborach europejskich w Niemczech zwyciężyła chadecka CDU/CSU, uzyskując 30,2 proc. głosów - wynika z prognozy infratest dimap dla telewizji ARD. Prawicowo-populistyczna Alternatywa dla Niemiec (AfD) zajęła drugie miejsce z wynikiem 16 procent.


W 2019 roku CDU/CSU zdobyła 28,9 proc., a AfD - 11 proc.
Partie rządzącej koalicji SPD, Zielonych i FDP odnotowują straty. Zgodnie z prognozą (stan na godz. 21.17), socjaldemokratyczna SPD uzyskała 13,9 proc. W 2019 roku było to 15,8 procent.
Zieloni znacznie stracili na popularności wśród wyborców: partia zebrała 11,9 proc., czyli znacznie poniżej rekordowego wyniku z 2019 roku (20,5 proc.). Liberalna FDP uzyskała 5 proc., w 2019 roku było to 5,4 proc.
Przeczytaj także
Według prognozy opublikowanej przez ARD, lewicowy Sojusz Sary Wagenknecht (BSW) osiągnął 6,1 proc. To pierwsze wybory, w których ta partia wzięła udział.
Partia Lewicy ma 2,7 proc. (2019 rok - 5,5 proc.) Wolni Wyborcy uzyskują 2,7 proc., partia Volt - 2,5 proc.
Według prognozy ARD, Alternatywa dla Niemiec jest wyraźnie wiodącą siłą we wschodnich Niemczech, wliczając Berlin.
Zgodnie z prognozą, partia osiągnęła tam 27,1 procent. Za nią plasuje się CDU z 20,7 proc., wyprzedzając sojusz Sahry Wagenknecht (BSW) z 13,1 proc. Partie rządowej koalicji pozostają wyraźnie w tyle: SPD ma 11,4 proc., Zieloni - 6,4 proc. i FDP - 3 proc. Partia Lewicy ma na wschodzie 5,5 proc.
Podczas kampanii wyborczej zwycięska chadecja skupiła się przede wszystkim na swojej głównej kandydatce Ursuli von der Leyen i hasłach takich jak bezpieczeństwo, pokój i dobrobyt. CDU/CSU prawdopodobnie skorzystały również w kampanii wyborczej ze swojej roli lidera opozycji w Bundestagu i wysokiego poziomu niezadowolenia z rządu federalnego - zauważa portal stacji ARD.
Była minister obrony Niemiec von der Leyen zamierza obecnie ubiegać się o drugą kadencję na stanowisku przewodniczącej Komisji Europejskiej.
W wyborach europejskich wybrano 720 członków nowego Parlamentu Europejskiego, z których 96 pochodzi z Niemiec. W Niemczech do wyborów stanęło 35 partii i innych organizacji politycznych, w tym 34 ogólnokrajowe. Po raz pierwszy w Niemczech 16 i 17-latkowie mogli głosować w wyborach europejskich.
Sholz ma powody do zmartwień
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz ma powody do zmartwień; zwycięstwo CDU/ CSU to zasługa Friedricha Merza - wybijają niemieckie media w pierwszych komentarzach do wyborów do PE. Oceniły też, że wynik prawicowo-populistycznej AfD pokazuje, że twardy prawicowy kurs ma swoje granice.
„Sueddeutsche Zeitung” oceniła, że „historyczna porażka SPD jest zasługą kanclerza Olafa Scholza”, ponieważ był on twarzą kampanii wyborczej swojej partii. Podkreśliła, że wynik socjaldemokratów nie wróży dobrze ani partii, ani kanclerzowi przed wyborami do Bundestagu w 2025 r.
Według „SZ” pokazanie Scholza jako „kanclerza pokoju” podczas kampanii wyborczej zdecydowanie się nie udało. Postawienie na pokojowe przesłanie oraz „powiedzenie +nie+ pociskom manewrującym Taurus i rozmieszczeniu zachodnich wojsk na Ukrainie” nie przekonało Niemców – oceniono.
Zdaniem dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung” „dobry wynik CDU/CSU pokazuje, że (szef CDU Friedrich) Merz był na dobrej drodze, a centrum przesunęło się w prawo”. „Jest to przede wszystkim sukces Friedricha Merza, w którego starzy zwolennicy Merkel w jego partii (i w mediach) przez długi czas nie wierzyli. Wyzwaniem dla CDU zawsze było ryzyko utraty centrum. Dziś centrum przesunęło się jednak w prawo” – zauważa "FAZ".
Niemieckie media skomentowały też wynik wyborczy Alternatywy dla Niemiec. „Sądząc po wysokich sondażach sprzed kilku miesięcy, (AfD – PAP) nauczyła się, że nie jest odporna na skandale i że twardy prawicowy kurs ma swoje granice” – napisał „FAZ”.
W „Die Welt” podkreślono, że „fakt, że nawet umiarkowana populistyczna partia Sahry Wagenknecht zdołała przyciągnąć odpowiedni odsetek wyborców za pierwszym podejściem, pokazuje, że wyborcy uciekają na obrzeża, do partii, których stanowiska są trudne do pogodzenia ze stabilną demokratyczną mentalnością”.
Zdaniem „Die Welt” wynik wyborów w Niemczech pokazuje, że populistyczne partie liczą na „głęboką niepewność i frustrację polityką rządu, która stała się desperacka - niezależnie od tego, czy chodzi o kwestie klimatyczne, migracyjne czy gospodarcze”.
Z Berlina Berenika Lemańczyk, z Monachium Iwona Pałczyńska
bml/ mal/ wus/
























































