Według badań Polacy spędzają w pracy średnio od blisko 40 do ponad 43 godzin w tygodniu, co czyni nas jednym z najbardziej zapracowanych narodów Europy. Stąd też pomysł 4-dniowego tygodnia pracy cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Według danych No Fluff Jobs prawie 40 proc. ankietowanych pracownic IT uważa, że to ważny benefit, istotniejszy m.in. od służbowego sprzętu do pracy i karty sportowej.


Polacy to jeden z najbardziej zapracowanych narodów. Według danych Eurostatu pracujemy średnio 39,7 godzin tygodniowo, a dane PARP pokazują, że w pracy spędzamy średnio 43,3 godziny w tygodniu. W Europie więcej czasu w pracy spędzają tylko Serbowie, Rumuni i Grecy. Średnia unijna to nieco ponad 36 godzin tygodniowo. Tymczasem przepracowanie i przemęczenie negatywnie wpływają na zdrowie oraz efektywność pracy. Mogą też prowadzić do nałogów, chorób sercowo-naczyniowych czy depresji.
Troska o zdrowie psychiczne pracowników w wielu organizacjach stała się ważną kwestią. Trend ten sprawił, że wiele osób chciałoby skrócenia czasu pracy przy zachowaniu obecnego wynagrodzenia. W badaniu przeprowadzonym na potrzeby ostatniej edycji raportu No Fluff Jobs „Kobiety w IT” aż 38,9 proc. ankietowanych wskazało, że 4-dniowy tydzień pracy to dla nich ważny benefit, ważniejszy niż służbowy sprzęt do pracy, karta sportowa, możliwość wyjazdu na workation czy branie udziału w międzynarodowych projektach.
Wiele zależy od branży
Kilka krajów i firm wprowadziło już pilotażowe programy polegające na skróceniu tygodnia pracy m.in. Wielka Brytania czy Islandia oraz japoński oddział Microsoftu. Stwierdzono, że eksperymenty te pozytywnie wpłynęły na produktywność i zadowolenie pracowników oraz pracowniczek. W minionym tygodniu w Niemczech uruchomiono tego typu program, w którym bierze udział 45 firm, a w Polsce etapowe przechodzenie na 4-dniowy tydzień pracy rozpoczęła firma Herbapol.
Jak twierdzi Paulina Król, Chief People and Operations Officer z No Fluff Jobs, wiele firm, w których pracownicy są zainteresowani takim rozwiązaniem, jeszcze czeka na kolejne wyniki badań, również takich, które są prowadzone w dłuższych okresach i na większych próbach.
– Niewykluczone, że decyzje dotyczące wprowadzenia tego benefitu lub jego braku będą zależne od branży, stopnia automatyzacji, istniejącej konkurencji oraz celów poszczególnych organizacji – mówi Paulina Król.
Benefit, na którym szczególnie zależy kobietom
Skrócenie tygodnia pracy przez pracodawcę może przyczynić się do postrzegania firmy jako elastycznej, co jest wysoko cenione przez osoby pracujące w branży tech. Z badania No Fluff Jobs wynika, że specjaliści i specjalistki IT wybierają freelancing m.in. ze względu na elastyczność w zakresie godzin pracy (55 proc. ankietowanych). Z kolei 77,5 proc. respondentek wskazało elastyczność czasu pracy jako najistotniejszy benefit.
– W historii portalu No Fluff Jobs pojawiło się niecałe 20 ogłoszeń oferujących 4-dniowy tydzień pracy, co stanowi promil wśród dziesiątek tysięcy opublikowanych ofert – twierdzi Paulina Król.
Pracodawcy mają obawy
Z punktu widzenia pracodawców i państwa perspektywa 4-dniowego tygodnia pracy, mimo pozytywnych wyników programów pilotażowych, budzi obawy o produktywność.
– Dla części osób zmieszczenie obowiązków z całego tygodnia w czterech dniach będzie zapewne problematyczne – uważa Paulina Król. – Może to oznaczać zwiększenie presji i w konsekwencji wypalenie zawodowe. Dodatkowo polska gospodarka latami rozwijała się i nadal się rozwija dzięki temu, że produktywność pracy rosła szybciej niż jej koszty. A mimo to nadal musimy gonić zachodnią Europę, która sama na globalnym rynku staje się coraz mniej konkurencyjna.
Nie jest to też rozwiązanie dla wszystkich branż, m.in. dla tych, w których istotna jest po prostu obecność na stanowisku pracy, jak w obsłudze klienta. W tych wypadkach konieczne byłoby zwiększenie zatrudnienia, co podniosłoby koszty prowadzenia działalności o 20 proc. Warto również zadać pytanie, czy tego typu rozwiązania powinny być rozpatrywane w sytuacji, gdy bezrobocie w Polsce jest na rekordowo niskim poziomie, a więc „uzupełnianie etatów” w niektórych branżach może stanowić trudność.
Przydaje się zaufanie między pracownikami a firmą
Jak twierdzi Paulina Król, jednym z pokrewnych dla 4-dniowego systemu pracy rozwiązań jest podejście ROWE – Results-Only Work Environment.
– To elastyczna organizacja pracy nakierowana na wynik i osiągnięcie założonych celów, a nie godziny spędzone za biurkiem – mówi ekspertka No Fluff Jobs. – Oprócz tego ważnym aspektem ROWE jest autonomia pracowników, którzy sami decydują, skąd i w jaki sposób chcą pracować oraz w których spotkaniach powinni wziąć udział. Szybsze wykonywanie zadań skutkuje większą ilością wolnego czasu. Takie rozwiązanie może zdać egzamin w środowiskach o wysokim poziomie wzajemnego zaufania między pracodawcą i pracownikami. Dobrą alternatywą byłoby również zwiększenie otwartości pracodawców na zatrudnianie w niepełnym wymiarze godzin. Wysoka ocena tego benefitu u kobiet jest sygnałem, że praca w mniejszym wymiarze jest pożądana, a stosunkowo niewielu pracodawców oferuje taką możliwość – dodaje Paulina Król.


























































