Na froncie walutowym piątek rozpoczął się od podtrzymania ograniczonej zmienności. Za euro wciąż płacimy sporo poniżej 4,20 zł, a dolar nieco osłab, także do złotego. Rynki czekają na dane o inflacji z USA mierzonej preferowanym przez Fed wskaźnikiem PCE.
W piątek po godzinie 9.37 za euro płacono 4,1802 zł, a więc około 1 grosz mniej niż dzień wcześniej o poranku. Kurs utrzymywał się w granicach czwartkowego zamknięcia. Od pierwszego tygodnia lutego euro znajduje się poniżej poziomu 4,20 zł, który w ostatnich tygodniach wyznacza górne organicznie kanału konsolidacji.
Nastroje inwestorów pozostawały pod wpływem nałożonych przez D. Trumpa ceł na import samochodów i w trybie oczekiwania na dzisiejsze dane inflacyjne (lutowe odczyty PCE w USA, przyp. red.) – zauważali analitycy z PKO BP. Dolar w czwartek nieco osłabił się w ciągu dnia wobec euro, ale ostatecznie nie zmienił się znacząco.
„Kurs EUR/USD oscyluje wokół poziomu 1,08 i w naszej ocenie bez nowych informacji natury geopolitycznej nie powinno się to zmienić. Na doniesienia na ten temat musimy poczekać już na przyszły tydzień. W wąskim przedziale 4,15 - 4,20 tkwi natomiast od kilku tygodni kurs EUR/PLN. Tu również naszym zdaniem trudno o argumenty za większą zmiennością” - dodają.
W piątek rano kurs EUR/USD o godz. 9.30 wynosił 1,0779 dolara. Z kolei kurs USD/PLN był notowany na poziomie 3,8734 zł, po czwartkowym osłabieniu amerykańskiej waluty, która dzień wcześniej była wyceniana 1,5 grosza wyżej.
Stabilne były notowania franka szwajcarskiego, za które płacono w piątek rano 4,3958 zł, czyli podobnie jak dzień wcześniej. Podobnie było z funtem brytyjskim, którego kurs na parze GBP/PLN wynosił 5,0202 zł i od środy konsolidował się nieco powyżej poziomu 5 zł. W piątek rano pokazały się finalne dane gospodarcze z Wielkiej Brytanii, wskazujące na lekką korektę w górę wzrostu PKB w IV kw. w ujęciu rdr. (1,5 proc. wobec prognozy 1,4 proc.).
MKu
