
Naukowcy mogą informować o tym, że jesteśmy w tragicznej sytuacji bazując na danych statystycznych i raportach. Jednak to może nie być wystarczająca lektura dla przeciętnego posła. Jednak jeśli nie statystyka to muszą wystarczyć sygnały z rynku pracy, które wskazują wyraźnie, że najbardziej pożądane zawody przyszłości, to obok informatyka – geriatra i fizjoterapeuta.
Na razie w Polsce mamy stosunkowo wysokie bezrobocie powyżej 12% i niewykluczone, że na koniec roku wyniesie nawet 14%. Co czwarty młody poszukuje pracy, a Polacy wciąż emigrują za chlebem do bogatszych państw zachodnich. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że polski rynek pracy poradzi sobie niżem demograficznym. Niestety, sprawa nie jest taka prosta.
Po pierwsze bezrobotni też się starzeją. Obecni 55 latkowie, którzy nie mogą znaleźć pracy, za kilka lat i tak przejdą na emeryturę. Po drugie, rodzi się coraz mniej dzieci i jeżeli dalej tak będzie, to setki tysięcy nauczycieli i przedstawicieli innych zawodów, którzy pracują z dziećmi, będą musieli pójść na bruk albo się przekwalifikować. To drugie rozwiązanie wydaje się prostsze niż zatrudnieni cudzoziemców, ale to wciąż nie rozwiązuje problemu niżu demograficznego. Po przekwalifikowaniu wcale nie urodzi się więcej dzieci.
| » Cudzoziemcom można nie płacić |
Co więcej, nawet jeżeli teraz na potęgę Polki zaczną rodzić dzieci, to i tak nie uda nam się uzupełnić niedoborów w ciągu najbliższych dwudziestu kilku lat. Stąd prosty wniosek, że jesteśmy skazani na pracę obcokrajowców.
Jeszcze jesteśmy w komfortowej sytuacji
Naturalnie najbardziej pożądani przez nas imigranci to obywatele Białorusi, Ukrainy i Rosji. Bliskość kulturowa ma tutaj olbrzymie znaczenie. Brzmi to kolokwialnie, ale bliżej nam do Białorusinów i Ukraińców niż Francuzom do Algierczyków. Niestety nasi sąsiedzi nie będą chętni to przyjazdów do Polski z uwagi na zarobki. Wciąż pokutuje przekonanie, że obcokrajowcowi zza wschodniej granicy można zapłacić mniej niż Polakowi – często dodaje się stwierdzenie, że powinni się cieszyć, że dla nich to i tak dużo.
Jest to kolejny mit, który należy obalić. Obcokrajowiec w Polsce musi tak samo się utrzymać jak Polak. Jeżeli Białorusin lub Ukrainiec zdobędzie wizę Schengen, to równie dobrze może pojechać do pracy w Niemczech. U nas zarobki są 2-3 razy wyższe niż zza wschodnią granicą. W Niemczech są 20-30 razy wyższe. Jest to wystarczająca motywacja do wyjazdu kilkaset kilometrów dalej. Jedynym naszym atutem jest względna bliskość.
Jednak wbrew pozorom to z Berlina łatwiej dostać się na Białoruś niż z Warszawy. Samolotów jest 3 razy więcej, bilety są tańsze niż w Polsce, a lecą tylko godzinę dłużej. Polacy dużo pracują. Na urlopy udają się w malownicze miejsca w Polsce lub za granicą. Obcokrajowcy zza wschodniej granicy większość dni urlopowych spędzaliby w pociągu lub na zatłoczonej granicy. Ich komfort życia w naszym kraju wcale nie jest większy niż w ojczyźnie.
Ile kosztuje przyjazd cudzoziemca?
Obecnie nie ma wielkich problemów z uzyskaniem pozwolenia na pracę w Polsce. Teoretycznie administracja cały czas upraszcza procedury. Jednak mało kto wie, że za wjazd i możliwość mieszkania w naszym kraju nasi wschodni sąsiedzi muszą zapłacić.
Najpierw za wizę, a później za prawo pobytu. Wbrew pozorom nie są to małe pieniądze – łącznie ok. 1 tys. zł. Do tego należy doliczyć sprawy związane z tłumaczeniem dokumentów, nostryfikacją dyplomów (z niektórych krajów WNP), itp. Słowem – prawo do mieszkania w Polsce wcale nie jest tanie. Na koniec pozostaje jeszcze polska biurokracja, która tylko zniechęca imigrantów do naszego kraju.
Cudzoziemcy będą nam potrzebni – to fakt. Już dzisiaj trzeba powoli zacząć zmieniać prawo i zastanowić się nad sposobem zwiększenia wynagrodzeń, a do tego konieczna jest obniżka podatków. Systemu emerytalnego już nie uratujemy nawet jeżeli będziemy musieli pracować do 75 roku życia. Imigranci wcale nie będą chętni do pomocy w jego utrzymaniu. Jeżeli nic nie zrobimy, to będziemy wyludnionym skansenem UE, do którego nie będą chcieli zaglądać nawet sąsiedzi.
Łukasz Piechowiak
Bankier.pl
l.piechowiak@bankier.pl






















































