Polscy przedsiębiorcy często wykorzystują nieznajomość prawa przez cudzoziemców. Najpierw zatrudniają ich i proponują całkiem wysokie wynagrodzenie. Jednak gdy przychodzi do płacenia to potrącają im 50% pensji za różnego typu usługi, np. wodę do picia przywożoną na budowę, na której pracują cudzoziemcy. Obcokrajowcy zwykle nie znają swoich praw, przez są łatwym celem dla przedsiębiorców-oszustów. Nakaz pracy w dni wole i brak zapłaty za nadgodziny to bardzo powszechne zjawisko.
Z kontroli Państwowej Inspekcji Pracy wynika, że w zeszłym roku nieuczciwi pracodawcy próbowali oszukać cudzoziemców na kwotę 1,8 mln zł. Jest to wzrost o 520% w stosunku do 2010 roku. Co więcej, nieprawidłowości wykryto w 30% skontrolowanych firm. Niestety kontrole nie oddają skali całego zjawiska, ponieważ dotyczą tylko niewielkiego fragmentu rynku.
Głównie wykorzystujemy imigrantów z Dalekiego Wschodu. Dużo trudniej przychodzi im nauka języka, ponadto są kulturowo nie są nam bliscy. Boją się, że inspektorzy, którzy przyszli im pomóc, odeślą ich do domu. Lepiej radzą sobie obywatele z państw sąsiadujących z Polską – Ukraińcy i Białorusini. Ci nie dają się tak łatwo oszukać – bardzo często mają rodzinę w Polsce, która im pomaga rozwiązywać problemy. Niektórzy przyjechali do naszego kraju na studia, dlatego nie padają ofiarami oszustw częściej niż Polacy.
Nowa ustawa batem na wyzyskiwaczy
Problemy nie znikną, ale istnieje duża szansa, że nieuczciwi przedsiębiorcy się opamiętają. Pomóc ma w tym nowa ustawa o skutkach powierzania wykonywania pracy cudzoziemcom przebywającym wbrew przepisom na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. Jej celem jest ochrona obcokrajowców przed wyzyskiem oraz walka z szarą strefą.
Zatrudnienie cudzoziemca nielegalnie przebywającego na terytorium Polski ma być nieopłacalne. Pracodawca będzie musiał pokryć koszty wydalenia takiego pracownika. Za zatrudnienie grozi mu grzywna, a za wykorzystywanie pracownika w szczególnie niekorzystnych warunkach – nawet trzy lata więzienia.
Deportowanemu pracownikowi i tak trzeba będzie zapłacić wynagrodzenie, a koszty jego przesłania do kraju, z którego pochodzi cudzoziemiec, poniesie pracodawca. Jeżeli wysokość wynagrodzenia nie będzie ustalona, to ustawowo określa się je na trzykrotność płacy minimalnej, czyli 4,5 tys. zł brutto miesięcznie (ponad 3,3 tys. zł netto). Z kolei grzywna za zlecanie cudzoziemcowi pracy niezwiązanej z wykonywaną przez firmę działalnością wynosi 10 tys. zł.
Gościnność leży w naszym interesie
Niestety sytuacja demograficzna Polski nie rysuje się w różowych barwach. Prędzej czy później będziemy musieli szerzej otworzyć granicę dla pracowników z Europy Wschodniej. Polska nie jest już dla nich atrakcyjna pod względem zarobków. Jedyny nasz atut to fakt, że jesteśmy sąsiadami i względna bliskość kulturowa.
Ciągle narzekamy na zachodnie stereotypy o Polakach, ale zapominamy o tym, że sami nie jesteśmy lepsi w stosunku do naszych sąsiadów. Panuje powszechne przekonanie, że każdy obywatel Ukrainy będzie chętny do pracy w naszym kraju ponad normę i za grosze. Wystarczy to samo zdanie napisać po niemiecku, a Ukraińca zamienić na Polaka.
Łukasz Piechowiak
Bankier.pl
l.piechowiak@bankier.pl
Zobacz też:
» Internet lekarstwem na bezrobocie
» Jak się liczy wynagrodzenie na umowie o pracę?
» Sukces cudzoziemców na polskim rynku pracy
» Internet lekarstwem na bezrobocie
» Jak się liczy wynagrodzenie na umowie o pracę?
» Sukces cudzoziemców na polskim rynku pracy