Majdan zostaje - zdecydowali organizatorzy miasteczka namiotowego w centrum Kijowa. O likwidację obozowiska apelował tuż po wygranych przez siebie wyborach mer miasta Witalij Kliczko. Później mówił, że jego słowa zostały źle zrozumiane i zdecydował, że nie będzie ingerował w los miejsca wieców.
Dziś organizatorzy postanowili, że nie rozbiorą miasteczka namiotowego, natomiast lekko je uprzątną. Zdecydowali też, że kijowski Dom Związków pod którym toczyły się na początku roku walki między protestującymi a Berkutem, zostanie przekazany organizacjom społecznym.
Na wiec na Majdanie przybył dowódca batalionu "Donbas", który na wschodzie Ukrainy walczy z prorosyjskimi separatystami i terrorystami. Po jego wystąpieniu w szeregi batalionu postanowiło zaciągnąć się ponad dwudziestu młodych ludzi. Od kilku dni do Kijowa dochodziły informacje, iż siłom ukraińskim prowadzącym operacje antyterrorystyczną na wschodzie kraju brakuje nie tylko sprzętu, ale także i ludzi. Batalion "Donbas" jest częścią Gwardii Narodowej, nowo utworzonej formacji zbrojnej przeznaczonej do walki z terrorystami na wschodzie Ukrainy.
Do zebranych przemówił także Witalij Kliczko, który zostanie w najbliższych dniach zaprzysiężony, jako mer Kijowa. Zapewnił, że nie żądał w ostatnich dniach rozpędzenia Majdanu. Podkreślił, iż w najbliższym czasie jego przedstawiciele otrzymają głos we władzach miasta. Kliczko zapowiedział też, że właśnie na Majdanie odbędzie się zaprzysiężenie go na mera Kijowa, a ulica Instytucka, gdzie trwały w lutym walki otrzyma imię Niebiańskiej Sotni. Już teraz w wielu miejscach pojawiły się tablice z nową nazwą.
To właśnie na Majdanie Niepodległości w Kijowie rozpoczęły się w listopadzie protesty, zorganizowane po tym, gdy ówczesny prezydent Wiktor Janukowycz odmówił podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Trwały do wiosny. W starciach zginęło wtedy ponad 100 osób , w tym milicjanci z Berkutu, tłumiący protesty.
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/Ukraińska Prawda/to/
