Ostatnie 24 godziny nie były łaskawe dla polskiej waluty. Kurs euro ruszył ostro w górę, rosnąc o ok. 4 grosze i powracając powyżej linii 4,60 zł. Analitycy są sceptycznie nastawieni co do krótkoterminowych perspektyw złotego.


W czwartek o 9:49 kurs euro wynosił 4,6168 zł. Dzień wcześniej notowania wspólnotowej waluty podniosły się z niespełna 4,59 zł do przeszło 4,63 zł. Osłabieniu złotemu towarzyszyła kontynuacja przeceny na GPW oraz dalsza aprecjacja dolara względem euro.
To właśnie na ten ostatni czynnik wskazują analitycy uzasadniający środowe osłabienie polskiej waluty. - Złoty może jeszcze tracić, jeśli nie dojdzie do poprawy światowych nastrojów. Obawy o Chiny, ale też duże pozycje opcyjne na akcje JP Morgana zapadające w piątek, mogą utrzymać słaby apetyt na ryzyko co najmniej do końca tygodnia – napisali analitycy Santander Bank Polska.
Reklama
Z kolei eksperci Banku Millennium wskazują na wagę czwartkowego raportu o inflacji CPI w Niemczech. - Niewykluczone zaś, iż dziś euro znajdzie się pod presją w związku z danymi inflacyjnymi z Niemiec. Pokażą one wyraźny spadek presji cenowej, czym zwiększą komfort EBC. Niewykluczone jednak, iż mocniejszy od oczekiwań spadek CPI w Niemczech nasili presję na spadek EUR/USD - napisano w porannym raporcie.
Tymczasem kurs EUR/USD w czwartek rano na chwilę nawet przekroczył poziom 1,05, osiągając najniższe wartości od pierwszych dni stycznia. Moc dolara jest pochodną polityki Rezerwy Federalnej, streszczającej się w haśle „wyżej na dłużej”. Powell i spółka chcieliby utrzymania relatywnie wysokich stóp procentowych w USA przez dłuższy okres czasu. Rynek terminowy nie liczy na obniżki stopy funduszy federalnych przed połową 2024 roku.
W rezultacie w czwartek nad ranem dolar kosztował nawet 4,4150 zł i był najdroższy od przeszło 9 miesięcy. Do 9:50 kurs USD/PLN obniżył się do poziomu 4,3967 zł. Nie zmienia to faktu, że od lipcowego dołka amerykańska waluta podrożała już o prawie 50 groszy.
Frank szwajcarski wyceniany był na 4,7725 zł, a więc o 0,7 grosza niżej niż dzień wcześniej, gdy podrożał aż o 3 grosze. Helwecka waluta pozostaje pod presją wynikającą z prawdopodobnego zakończenia cyklu podwyżek stóp procentowych w Szwajcarii na poziomie nieco niższym, niż się tego spodziewano jeszcze kilka dni temu.
KK