Banki centralne Czech i Węgier podniosły stopy procentowe, przed czym wzbrania się kierownictwo Narodowego Banku Polskiego. Nasza waluta pozostaje słaba – kurs euro utrzymał się powyżej 4,50 zł.


W czwartek na pierwszą postcovidową podwyżkę stóp procentowych zdecydował się Narodowy Bank Czech. Dzień wcześniej cena pieniądza poszła w górę w Narodowym Banku Węgier. Natomiast prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński uparcie powtarza, że w Polsce o jakiejkolwiek próbie normalizacji polityki pieniężnej nie może być mowy.
Na polskim rynku walutowym nie dało się odczuć bezpośredniej negatywnej reakcji na decyzje Czechów i Madziarów. W ostatnich dniach wzrosła za to zmienność na parze euro-złoty. W czwartek o 9:55 kurs euro kształtował się na poziomie 4,5236 zł po tym, jak dzień wcześniej wzrósł o 1 grosz.
- EUR/PLN konsoliduje w przedziale 4,50-4,56, a dzisiejsze dane o stopie bezrobocia i podaży pieniądza nie będą miały większego wpływu na wycenę krajowej waluty. Nieco więcej zainteresowania mogą wzbudzić dane o oczekiwaniach inflacyjnych gospodarstw domowych - napisano w biuletynie banku Pekao.
Za dolara amerykańskiego w czwartek rano trzeba było zapłacić 3,7910 zł. Amerykańska waluta w tym tygodniu nieznacznie traci względem euro, korygując wyraźne zeszłotygodniowe umocnienie po decyzji Rezerwy Federalnej.
Frank szwajcarski kosztował 4,1208 zł. Przez ostatnie kilka dni helwecka waluta korygowała wzrosty z pierwszej połowy miesiąca. Niemniej jednak frank wciąż jest o ok. 7 groszy droższy niż na początku czerwca. Funt szterling wyceniany był na 5,2899 zł.
KK/PAP
























































