Rośnie liczba ofert najmu mieszkań na kwarantannę. W największych polskich miastach za 14-dniowy najem trzeba płacić nawet 2400 zł. Czy znajdą się na nie chętni i uratują, będący w zapaści rynek najmu krótkoterminowego?
W czwartek, 2 kwietnia, po raz kolejny zmieniły się zasady dotyczące najmu krótkoterminowego. Od teraz mieszkanie lub pokój można wynająć osobom zmuszonym odbyć kwarantannę, podróżującym służbowo, a także lekarzom, pielęgniarkom i ratownikom medycznym. Najem krótkoterminowy w celach turystycznych został więc ponownie zniesiony. Był zakazany także od 13 do 20 marca, a więc na początku rozwoju pandemii koronawirusa w Polsce.


W serwisach nieruchomości widać zwłaszcza wysyp ogłoszeń dotyczących wynajmu mieszkań na kwarantannę. Jak informuje Stowarzyszenie Właścicieli Mieszkań na Wynajem „Mieszkanicznik”, w samej Warszawie jest ponad 1,5 tys. tego typu ofert. Mieszkań na kwarantannę nie brakuje także w Krakowie, Wrocławiu i Gdańsku. Na mniejszą skalę proceder kwitnie w Łodzi i Poznaniu.
Zobacz także
Tanio nie jest
Wynajmujący swoje ogłoszenia kierują zwłaszcza do Polaków wracających z zagranicy i ich rodzin, ale także cudzoziemców. Oferty są jednak mocno zróżnicowane. W Warszawie za 2-tygodniową kwarantannę w wynajmowanym mieszkaniu trzeba zapłacić od 1000 do 2000 zł. Podobne ceny obowiązują w Krakowie, Wrocławiu i Gdańsku. W stolicy woj. pomorskiego można znaleźć oferty opiewające na 2400 zł za wynajęcie 35-metrowego mieszkania na 14 dni. Wówczas można jednak liczyć na dodatkowe udogodnienia, m.in. jacuzzi.
Niektórzy właściciele mieszkań stosują także różne stawki w zależności od dnia tygodnia. I tak, w właściciel jednego z mieszkań na kwarantannę we Wrocławiu, za poniedziałek, wtorek, środę i czwartek oczekuje 150 zł, a w weekend podnosi stawkę do 190 zł.
Zakupy pod drzwi, jacuzzi i herbata
Przegląd ofert dotyczących najmu mieszkań na kwarantannę pozwala stwierdzić, że wynajmujący robią wszystko, aby uratować nadszarpnięte budżety przez zamrożenie turystyki. Dowóz zakupów pod drzwi i pomoc to powszechna praktyka oferowana przez wynajmujących. W wielu ogłoszeniach pojawia się także zastrzeżenie, że wynajmujący i ich przedstawiciele, są gotowi sami odbyć kwarantannę, jeśli wynajmujący potrzebowaliby pomocy w codziennych sprawach.
W ogłoszeniach podkreślana jest także dezynfekcja i ozonowanie mieszkań. Osoby, chcące uniknąć kontaktu z wynajmującym, mogą, z kolei odebrać klucze w specjalnych skrzynkach.
Nie brakuje także bardziej wysublimowanych propozycji. W jednym z gdańskich mieszkań na kwarantannę, czas ma umilić „wyselekcjonowany wybór herbat”.
Kryzys odstraszy chętnych?
Choć kwarantannie w Polsce musiało poddać się już blisko 180 tys., pojawia się pytanie, czy wynajmujący znajdą chętnych na tego typu usługi. Eksperci nie wróżą, aby popyt przewyższyła podaż.
– Nie spodziewam się, żeby mieszkania na kwarantannę stały się rynkowym hitem, który uratuje stojący w miejscu rynek najmu krótkoterminowego – twierdzi Marcin Krasoń, ekspert obido.pl. – Zdecydowana większość z tych osób odbywa kwarantannę w swoim domu i nie rozważa nawet innej opcji, a tych, którzy zdecydują się zapłacić za takowe mieszkanie, będzie niewielu. W sytuacji, w której głośno mówi się o kryzysie, wiele osób traci pracę lub ma obniżkę wynagrodzenia, mało kto będzie lekką ręką wydawał pieniądze na mieszkanie na kwarantannę – kontynuuje.
Trzy wyjścia z zapaści
Zdaniem Marcina Krasonia, osobom zajmującym się najmem krótkoterminowym pozostają trzy wyjścia:
- Przeczekać okres pandemii i wytrwać na rynku do czasu, gdy najem mieszkań turystom znów będzie możliwy,
- Przenieść mieszkanie na rynek najmu długoterminowego,
- Sprzedać.
– Właściwie żadne z tych rozwiązań nie jest idealne, wszak zastój jest też na rynku najmu długoterminowego, a sprzedaż mieszkania także nie jest łatwa, bo ludzie unikają kontaktów osobistych. Epidemia dotknęła bardzo wiele branż nie tylko w Polsce, ale na całym świecie, nie tylko najem krótkoterminowy. Być może najlepszym podejściem będzie unikanie panicznych ruchów – podkreśla ekspert obido.pl. – Warto zauważyć, że w trudnym czasie mieszkanie i tak jest bezpieczniejszym miejscem niż hotel, gdyż nie spotykamy w nim innych ludzi. Może się więc okazać, że gdy nadejdzie rozluźnienie, najem krótkoterminowy szybko wróci do łask – dodaje.
Hotele dla walczących z koronawirusem
Do 2 kwietnia musieli wymeldować się także goście hotelowi. Niewykluczone, że w części z nich zamieszkają lekarze i pozostali pracownicy medyczni. Wynajęcie pokojowych hoteli podległym sobie pracownikom szpitali i ratownikom medycznym planuje m.in. dolnośląski Urząd Marszałkowski.
– Na razie nad tym pracujemy. Zwróciliśmy się do szpitali, aby oszacowały, ile osób chciałoby być poza domem oraz na jak długo. Będzie to kilka miejsc położonych blisko szpitali. Zachęcamy personel medyczny do skorzystania z pokoi, żeby nie musieli narażać bliskich. Oczywiście decyzja podejmowana jest przez każdego indywidualnie – stwierdził na łamach wrocławskiej „Gazety Wyborczej” Michał Nowakowski, rzecznik Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego.
Pandemia koronawirusa przywraca do łask także nieużywane od miesięcy i lat hotele. Miejscem ewentualnej kwarantanny chorych na COVID-19 będzie m.in. należący do KGHM i niedziałający od roku hotel Interferie w Głogowie.
