

Na koniec września 2014 roku odsetek bezrobotnych wśród młodych do 24 roku życia wynosił 17,2%, czyli około 400 tys. osób. Osobom w tym wieku, które poszukują pracy, najtrudniej znaleźć zatrudnienie ze względu na niskie kwalifikacje. Resort pracy postanowił wyjść naprzeciw tym problemom i przeznaczy 116 mln zł na szkolenia, staże i inne formy pomocy bezrobotnym w ramach… Ochotniczych Hufców Pracy.
Resort pracy poważnie realizuje unijną dyrektywę zobowiązująca każde państwo członkowskie do zapewnienia młodym zatrudnienia lub stażu do 4. miesięcy po zakończeniu przez nich nauki. To wcale nie musi być prawdziwa praca – wystarczy szkolenie lub staż finansowany ze środków publicznych.
Taka polityka w pewnym sensie jest przyczyną dużego bezrobocia wśród młodych, bo jej finansowanie wymaga systematycznego wzrostu opodatkowania, a to należy tłumaczyć jako zwiększanie kosztów pracy, czyli tworzenia największej bariery w zatrudnianiu. Koło się zamyka.
Pomoc publiczna może być efektywnym środkiem w wybranych przypadkach, ale gdy nabiera powszechnego charakteru sama staje się przyczyną wystąpienia negatywnych procesów na rynku pracy. Wybitnym przykładem jest zmiana postaw przedsiębiorców, którzy gdy poszukują pracownika to w pierwszej kolejności dzwonią do urzędu pracy z pytaniem, czy istnieje szansa na dofinansowanie wynagrodzenia. Nawet ustalenie maksymalnych kwot za staż ma wpływ na wycenę pracy młodego człowieka, który w tej sytuacji otrzymać wyższe wynagrodzenie tylko, gdy wypłaci mu się je „pod stołem”.
Decyzje o zatrudnieniu często są uzależnione od kalendarza wypłaty tych środków. Słowem – trudno stwierdzić, czy pomoc trafia do rzeczywiście potrzebujących czy do tych, którzy znają sposób i zasady redystrybucji pieniędzy publicznych. To swoista premia pracodawcy. Urząd sam nisko wycenia pracę młodych – przedsiębiorca nie zatrudni kogoś za 1500 zł netto skoro może przez pół roku nie płacić nic, a jego pracownik dostanie mniej niż tysiąc złotych z PUP-u. W niektórych wypadkach takie działanie ma uzasadnienie, ale nie wszędzie np. w miastach o niskiej stopie bezrobocia finansowanie staży w mojej opinii bardziej przypomina mechanizm do wyłudzania środków publicznych niż narzędzie do przeciwdziałania bezrobociu.
Zadanie domowe na dziś – znajdź swój Hufiec Pracy
O tym, że finansowanie staży i szkoleń statystycznie maskuje rozmiar bezrobocia napisano już chyba wszystko. Teraz jednak pojawił się inny ciekawy pomysł. Otóż pośrednikiem w wypłacie środków mają być Ochotnicze Hufce Pracy. To już nie dzielenie włosa na czworo, ale na sto różnych części. Hufce to przeżytek i aż dziw bierze, że ta organizacja jeszcze istnieje. Z własnego doświadczenia wiem, że w większości przypadków jedyne oferty zatrudnienia jakie tam można znaleźć to propozycje roznoszenia ulotek. Koszty należy obniżać, a nie zwiększać – pośredniczenie OHP w redystrybucji środków publicznych to utrzymywanie sztucznych miejsc pracy i tworzenie iluzji potrzeby zachowania tej instytucji.
Te 116 mln zł skutecznie uratuje kilkadziesiąt etatów w oddziałach OHP. A ich petenci dostaną szansę na zrobienie prawa jazdy, które i tak by zrobili, kurs angielskiego na poziomie szkoły podstawowej, którą już skończyli i ofertę półrocznego stażu na stanowiska kelnera.
OCEŃ ZUS (ANKIETA)
Wybory samorządowe 2014. Raport Bankier.pl
Łukasz Piechowiak