Prezes Giełdy Papierów Wartościowych postuluje wprowadzenie zachęt podatkowych dla tych, którzy oszczędzają długoterminowo. Rząd nie mówi "nie", ale podkreśla, że konieczne są dokładne wyliczenia.
Prezes GPW Małgorzata Zaleska powiedziała IAR, że na zachęty powinni liczyć ci, którzy oszczędzają co najmniej 5-10 lat. Według niej ktoś, kto inwestuje pieniądze przez 10 lat, mógłby być zwolniony z całości podatku od zysków kapitałowych. Oszczędzający przez 5 lat zapłaciłby połowę tej daniny. Dla prezes Zaleskiej ważna jest także płynność. Dlatego, jej zdaniem, oszczędzający mógłby w tym czasie zamieniać papiery wartościowe, np. z akcji na obligacje lub odwrotnie.
Wiceminister rozwoju Jerzy Kwieciński uważa, że propozycje szefowej warszawskiego parkietu warte są rozważenia. Jego zdaniem trzeba policzyć zarówno krótko, jak i długoterminowe skutki dla budżetu i oszczędności. Prezes GPW wyjaśnia, że skutki budżetowe tej propozycji są odroczone na co najmniej 5 lat.
Częściowe obniżenie podatku belki zapowiadał w lipcu również wicepremier Mateusz Morawiecki.
- Chcemy zainspirować Ministerstwo Finansów (w lipcu Morawiecki nie był jeszcze minister finansów - red.), aby długoterminowe
oszczędzanie miało pewne ulgi w stosunku do oszczędzania
krótkoterminowego.
Dzisiaj, czy mamy 1-miesięczny horyzont inwestycji, 6-miesięczny,
2-letni, czy 5-letni, to podatek jest taki sam. Będziemy natomiast
pracować nad tym, żeby różnicował on oszczędzanie długoterminowe od
oszczędzania krótkoterminowego. Obniżenie opodatkowania dochodów
kapitałowych osób fizycznych od
inwestycji długoterminowych powyżej 12 miesięcy z 19 proc. na 10 proc.
Podatek Belki to podatek od dochodów kapitałowych - rodzaj procentowego podatku dochodowego od osób fizycznych. Jego wysokość wynosi 19 proc. Oznacza to, że zysk, który wypracują środki zgromadzone np. na lokacie czy koncie oszczędnościowym, zostaną pomniejszone o ten właśnie odsetek. Podatek zostanie automatycznie pobrany przez bank, więc nie trzeba się z niego rozliczać samodzielnie.
Dlaczego Polacy nie oszczędzają?
Lamentacje nad niskim poziomem oszczędności Polaków nie milkną od lat. Niedawno do lamentujących przedstawicieli branży finansowej dołączyli członkowie rządu.
Według danych Eurostatu Polskę cechuje bardzo niska stopa oszczędności (relacja oszczędności brutto do dochodu rozporządzalnego) wynosząca zaledwie 1,94% (stan za 2014 r.). Dla porównania, w Niemczech stopa oszczędności wynosiła 16,85%, w Wielkiej Brytanii 6,8%, w Czechach 11,77%, a w Szwajcarii aż 23,3%.
Badania i „twarde” dane zdają się potwierdzać tezę, że współcześni mieszkańcy Polski są rozrzutni i w ogóle nie myślą o przyszłości. Zwłaszcza finansowej. Tyle że oficjalne statystyki i ankiety zlecone przez branżę finansową nie do końca oddają rzeczywistość. Wielu rzeczy nie mierzą. A rezultaty badań sondażowych w znacznej mierze zależą od sposobu zadania pytania – czyli od zlecającego.
Przeczytaj także
W przeważającej większości polskich gospodarstw domowych głównym składnikiem majątku są nieruchomości – najczęściej zajmowane przez rodzinę dom lub mieszkanie. Te aktywa nie wliczają się do statystyk „oszczędności”, natomiast w sensie indywidualnym jest to majątek, który może zostać spieniężony i posłużyć realizacji, np. celów emerytalnych.
Poza tym ankietowani nie zawsze mówią prawdę. I to z wielu różnych powodów. W Polsce doświadczenie ojców, dziadków i pradziadków uczy, że nie warto przyznawać się do posiadania jakichkolwiek oszczędności. To kwestia naszej historii w XX wieku, gdzie każdy posiadający jakieś pieniądze był z góry podejrzany o same najgorsze rzeczy.
Czytaj więcej: "Dlaczego Polacy nie oszczędzają?".
IAR/Karol Tokarczyk/dj/BPL

























































