Przerażający w swej wymowie jest artykuł Tomasza Beneka „Fiskus podcina gardło powoli” opublikowany na łamach „Finansisty” nr 3/2004. Oto w majestacie prawa, powoli, ale konsekwentnie i systematycznie niszczona jest przez fiskusa i inne organy państwowe dobrze zorganizowana i osiągające doskonałe wyniki finansowe spółka JTT, która w latach 90. zajmowała mocną pozycję w branży komputerowej. Nie jestem związany ze światem wielkiego biznesu, ale w pełni popieram wniosek Business Centre Club o powołanie specjalnej komisji śledczej do szczegółowego zbadania sprawy. Celem takiej komisji powinno być nie tylko ustalenie okoliczności związanych ze sprawą JTT, ale również sformułowanie pod adresem odpowiednich organów państwowych wniosków i postulatów, których wdrożenie w życie zabezpieczałoby w przyszłości podmioty gospodarcze przed nieuzasadnionymi sankcjami finansowymi nakładanymi przez fiskusa.
Sprawa ta ma bez wątpienia fundamentalne znaczenie dla stworzenia odpowiednich warunków do rozwoju gospodarki narodowej, jako że przypadki gnębienia przedsiębiorstw nieuzasadnionymi czy wręcz nieuczciwymi sankcjami podatkowymi nie mają u nas bynajmniej odosobnionego charakteru. Świadczy o tym choćby ogromna liczba spraw kierowanych przez przedsiębiorców do Naczelnego Sądu Administracyjnego, przy czym - co szczególnie istotne - znacząca część tych spraw rozstrzygana jest na korzyść podatnika.
Dodać do tego należy setki, a może i tysiące spraw, które, mimo ewidentnej nieuczciwości fiskusa wobec podatnika, nie są kierowane na drogę postępowania sądowego z tej prostej przyczyny, że firmy po prostu nie stać na opłacenie prawnika, który by sporządził formalny pozew do NSA, jak również na uiszczenie opłaty sądowej (wpisu).
Jest sprawą oczywistą, że u źródeł zdecydowanej większości konfliktów na linii podatnik - fiskus, w tym również i w sprawie JTT, leży fatalny stan naszego prawa podatkowego. Sprawa ta jest podnoszona w publicystyce ekonomicznej (i nie tylko tutaj) od wielu już lat, a mimo to jakość naszego prawa podatkowego jest obecnie równie niska jak 5 czy 10 lat temu. Jedną z ważniejszych przyczyn tego stanu rzeczy jest bez wątpienia zbyt szybkie tempo tworzenia prawa, wskutek czego najbardziej nawet fundamentalne dla gospodarki narodowej regulacje prawne tworzone bez koniecznego w tym przypadku wyprzedzenia czasowego, czyli potocznie mówiąc - za pięć dwunasta. Dotyczy to również i podatku VAT, na co w tym samym numerze „Finansisty” zwraca uwagę red. Jerzy Krajewski („Fiskusowe pułapki”).
Od dawna było wiadomo, że od 1 maja 2004 r. musi wejść w życie nowa ustawa o VAT, dostosowana do dyrektyw unijnych w tym zakresie. Taką ustawę należało więc uchwalić najpóźniej w 2003 r., aby dać przedsiębiorcom czas do dostosowania się do zawartych w niej unormowań. Tymczasem, jak stwierdza redaktor, z początkiem marca 2004 r. ustawa ta nie została jeszcze uchwalona, co najdelikatniej mówiąc irytuje większość przedsiębiorców. Gdy z kolei ja piszę niniejszy tekst (koniec kwietnia 2004 r.) sytuacja w tym zakresie jest niby lepsza, jako że nowa ustawa o VAT została już uchwalona, podpisana i opublikowana. Problem polega jednak na tym, że po pierwsze, w dalszym ciągu brak jest podstawowych aktów wykonawczych do ustawy, po drugie - opublikowana już ustawa o VAT rodzi tak ogromną liczbę niejasności i zastrzeżeń, że już obecnie dość głośno mówi się o... konieczności jej nowelizacji. O jakości tej ustawy może choćby świadczyć kwestia odliczania podatku VAT z tytułu paliw nabywanych przez podatników. Otóż literalne czytanie obowiązujących w tym zakresie unormowań prowadzi do wniosku, że formalnie biorąc koparki i inny sprzęt budowlany powinny tu być traktowane na równi z... samochodami osobowymi, co oznacza, że tak w pierwszym, jak i w drugim przypadku podatnikowi nie przysługuje prawo do odliczenia VAT z tytułu zużywanych przez te pojazdy paliw.
Adam Zych
Więcej w majowym numerze „Finansisty”






















































