Po wczorajszej „jednorazowej” dewaluacji juana Chińczycy ponownie podnieśli referencyjny kurs dolara, osłabiając własną walutę. To uderzy w europejskich eksporterów, których akcje tanieją, prowadząc do ponad 2-procentowych spadków głównych indeksów.


Po godzinie handlu DAX zniżkował o 2,1% po tym, jak we wtorek spadł o 2,7%. W Paryżu CAC40 tracił 2,3%, w Mediolanie FTSE MIB spadał o 1,9%, a madrycki IBEX35 o 1,65%. Na giełdzie we Frankfurcie najmocniej taniały akcje koncernów motoryzacyjnych, dla których Chiny w ostatnich latach stały się najważniejszym rynkiem zbytu. Notowania BMW zniżkowały o 3,8%, Daimlera o 4,15%, a VW o 2,5%.
Spadki na europejskich parkietach „zawdzięczamy” Ludowemu Bankowi Chin, który w środę ponownie podwyższył kurs referencyjny USD/CNY, osłabiając chińską walutę tym razem o 1,6% (we wtorek o 1,9%). W ciągu dwóch dni rynkowy kurs dolara podskoczył o 5,5%, osiągając najwyższy poziom od 4 lat.
W ten sposób Chiny przystąpiły do wojen walutowych, w ramach których państwa osłabiają własne waluty, aby w ten nieuczciwy sposób wzmocnić konkurencyjność rodzimego eksportu. Słabszy juan to po pierwsze większa opłacalność chińskiej produkcji, a po drugie droższy import do Państwa Środka. To bezpośrednie uderzenie w eksporterów japońskich, koreańskich, europejskich i amerykańskich.
K.K.


























































