Banki udzielające kredytów hipotecznych zaostrzają wymogi dotyczące wkładu własnego. W maju zasady zmienił Bank BPS, który teraz oczekuje, że klienci wyłożą co najmniej 30 proc. ceny nieruchomości finansowanej kredytem.
Od wybuchu pandemii banki aktywne na rynku kredytów hipotecznych zmieniają kurs – o finansowanie jest coraz trudniej. Ubywa instytucji, które gotowe są przyjąć wniosek klientów posiadających niewielkie oszczędności. W kilku bankach 20 proc. wkładu własnego to już za mało. Do tej grupy dołączył ostatnio Bank BPS.


Instytucja udziela obecnie kredytów z relacją długu do wartości nieruchomości (LTV) na poziomie maksymalnie 70 proc. Podobne wymagania stawiają Bank Ochrony Środowiska (który przejściowo życzył sobie nawet 40-procentowej wpłaty) i ING Bank Śląski.
Przypomnijmy, że minimalny wymagany wkład własny zgodnie z rekomendacją Komisji Nadzoru Finansowego wynosi 20 proc. wartości nieruchomości. Nadzorca pozostawił jednak bankom furtkę – możliwe jest finansowanie z 10-procentową wpłatą klientów pod warunkiem dodatkowego zabezpieczenia. Do marcowego zamrożenia gospodarki spora grupa banków korzystała z tej opcji.
Kredytodawcy szybko zareagowali jednak na nowe warunki. W marcu i kwietniu kilka instytucji zmieniło wymagania, podnosząc granicę dopuszczalnego wkładu własnego. Na taki ruch zdecydowały się m.in. największe banki na polskim rynku – PKO BP i Bank Pekao. Ten ostatni oczekuje 30-procentowej wpłaty, jeśli klienci kupują lokal o większej powierzchni.
MK