Premier Francji Sebastien Lecornu spotkał się w środę z przedstawicielami głównych związków zawodowych, którzy po tych rozmowach wezwali do nowych protestów - na początku października - przeciwko planom cięć budżetowych. Poprzednie protesty 18 września zgromadziły 500 tys. osób.
Po spotkaniu z premierem szefowa związków CFDT, Marylise Leon wyraziła rozczarowanie, oceniając, że w oczach związkowców było ono „straconą okazją”.
- Po sukcesie z 18 września oczekiwaliśmy ze strony premiera jasnych odpowiedzi (...) Premier nie udzielił żadnej wyraźnej odpowiedzi na oczekiwania wyrażane przez ludzi pracy - dodała Leon. Związkowcy wstępnie wyznaczyli datę następnego protestu na 2 października, ale ma być ona jeszcze potwierdzona przez organizacje.
Lecornu zapewniał po demonstracjach z 18 września, że żądania demonstrujących są zbieżne z treścią konsultacji prowadzonych przez niego przed powołaniem rządu. Premier w trakcie tych konsultacji zabiega o poparcie opozycji dla projektu budżetu na przyszły rok. Francja musi realizować działania oszczędnościowe, by zmniejszyć deficyt budżetowy.
Związki zawodowe i partie lewicowe żądają zaś większych środków na wydatki socjalne i bardziej sprawiedliwych obciążeń fiskalnych - np. wobec koncernów i właścicieli wielkich fortun. Priorytetem lewicy jest też anulowanie bardzo niepopularnej reformy emerytalnej z 2023 roku, która podwyższyła wiek emerytalny do 64 lat.
Część tych żądań oceniana jest jako bardzo trudna do spełnienia, ponieważ podniesienie wieku emerytalnego i przyjazna polityka wobec wielkiego biznesu to znaki firmowe liberalnej polityki gospodarczej prezydenta Emmanuela Macrona. Organizacje pracodawców i opozycja z prawej strony sceny politycznej sprzeciwiają się proponowanemu przez lewicę 2-procentowemu podatkowi dla najbogatszych.
Z Paryża Anna Wróbel (PAP)
awl/ ap/
