

Od 2 stycznia tego roku Gant był w stanie upadłości układowej. Przed dzisiejszą rozprawą spekulowano, że sąd może przychylić się do stanowiska wierzycieli i zmienić sposób prowadzenia postępowania na obejmujące likwidację majątku upadłego. Sąd Rejonowy dla Wrocławia Fabrycznej we Wrocławiu, Wydział VIII ds. upadłościowych i naprawczych umorzył sprawę spółki Gant Development – informuje Polskie Radio Wrocław.
Jak informuje Polskie Radio Wrocław - tak się jednak nie stało. Podczas odbywającej się dziś za zamkniętymi drzwiami posiedzenia, sąd przystał na likwidację, ale pod warunkiem, że jej koszty wezmą na siebie wierzyciele.
- Ci odmówili, dlatego zapadła decyzja o zakończeniu postępowania – donosi Polskie Radio Wrocław.
Upadłość likwidacyjna oznaczałaby koniec działalności firmy i sprzedaż jej majątku przez syndyka. Umorzenie postępowania sprawia, że wierzyciele muszą dochodzić swoich roszczeń w indywidualnych procesach.
Niepewna przyszłość dolnośląskiego dewelopera mocno odbiła się na kursie jego akcji. Pod koniec września ubiegłego roku walory Ganta kosztowały 1,66 zł. Dziś rano ich cena wynosiła 0,29 zł, a następnie podskoczyła do 0,37 zł (+27%).
Deweloper z problemami
Gant to jeden z największych deweloperów w Polsce. Jak czytamy na stronie internetowej spółki, w latach 2008-2012 wybudowała ona 3300 mieszkań w 19 inwestycjach. W 2008 r. Jako Grupa Kapitałowa Gant Development, spółka prowadziła działalność na terenie Warszawy, Wrocławia, Poznania, Gdańska, Krakowa, Opola i Polanicy Zdroju. Od dłuższego czasu Gant próbował sprzedać m.in. wycenione na 100 mln zł wrocławskie centrum handlowe Marino.
Problemy Gant Development wyszły na jaw w październiku ubiegłego roku, kiedy deweloper złożył w sądzie wniosek o upadłość z możliwością zawarcia układu. Na krok ten spółka zdecydowała się trzy dni po tym, jak trzech wierzycieli zawnioskowało o upadłość likwidacyjną na skutek niewykupienia przez spółkę obligacji.
Rok 2013 r. Gant zamknął ze stratą netto na poziomie 58 mln zł wobec przychodów rzędu 147 mln zł. W 2012 r. przychody dewelopera wyniosły 403 mln zł, podczas gdy strata netto zamknęła się w 412 mln zł. W minionym kwartale spółka wykazała 7,6 mln zł przychodu i 17 mln zł straty netto.
Na początku stycznia wrocławski sąd przychylił się do wniosku spółki i postanowił o upadłości układowej. Decyzja ta oznaczała dla Ganta czas i szansę na to, by porozumieć się z wierzycielami i rozpocząć proces restrukturyzacji pod kontrolą nadzorców sądowych. Dodatkowo kierownictwo spółki zobowiązało się uprościć jej strukturę oraz rozpocząć starania o zwrot trudno ściągalnych długów.
3 kwietnia Gant złożył w sądzie propozycje modyfikacji propozycji układowych, które jego zdaniem były „optymalne z punktu widzenia wierzycieli oraz spółki i pozwalają niemal w 100 proc. zaspokoić wierzytelności układowe, jak również pozwolą zachować, w miarę możliwości i w granicach zakreślonych propozycjami układowymi, dotychczasowe przedsiębiorstwo spółki". Deweloper postulował m.in. o utworzenie czterech grup wierzycieli, konwersję długu na akcje czy powołanie Wierzycielskiego Funduszu Inwestycyjnego Zamkniętego.
Propozycje spółki nie przekonały rady wierzycieli, w skład której weszli m.in. Bank Polskiej Spółdzielczości i fundusz inwestycyjny BPS 4, fundusz Copernicus czy dolnośląski urząd skarbowy. 17 czerwca podjęto uchwałę stwierdzającą, że rada wierzycieli uważa za niecelowe prowadzenie dalszego postępowania w opcji układowej i rekomenduje zmianę sposobu prowadzenia postępowania na obejmujące likwidację majątku upadłego.
W ostatnich miesiącach doszło też do zmiany w zarządzie Ganta. Z funkcji przewodniczego rady nadzorczej zrezygnował długoletni prezes spółki Karol Antkowiak, a równocześnie z funkcji prezesa zrezygnował Krzysztof Brzeziński. Funkcję wiceprezesa zarządu objął Ireneusz Raczyński, który dziś został odwołany z tego stanowiska. Nowym prezesem został Marcin Kamiński.
Dziś, jeszcze przed rozprawą we wrocławskim sądzie, Gant poinformował o podpisaniu porozumienia dotyczącego ustalenia zasad i warunków restrukturyzacji spółki z udziałem inwestora oraz przeprowadzenia due dilligence. Działalność spółki miała zostać sfinansowana przez inwestora kwotą nie wyższą niż 5 mln zł.
Komentarz eksperta
Klienci Ganta nie mają łatwo
Osoby, które zakupiły mieszkania w końcowym okresie działalności tej spółki teraz mają nie lada problemy z określeniem prawa własności do lokalu, opłaceniem czynszów. Istnieje realna obawa, że część długów firmy spłacać będą osoby, które nie mają nic wspólnego z jej działalnością, a jedyne co chcieli to uczciwie kupić własne cztery kąty. Absurd najprościej przedstawić na przykładzie. Proszę sobie wyobrazić, że kupując bułki u piekarza, który nie płacił podatku - do jego zapłacenia zmusza się bogu ducha winnego konsumenta, który uczciwie zapłacił za możliwość nabycia i zjedzenia bułki.
Czytaj dalej
/mz

























































