Po ataku ukraińskich dronów w nocy z niedzieli na poniedziałek wybuchł pożar w terminalu ropy w Teodozji na okupowanym przez Rosję Krymie - powiadomiły media. Według kanału Krymskij Wietier pożar objął co najmniej trzy zbiorniki magazynowe. Zaatakowana też została stacja elektroenergetyczna pod Symferopolem.


Szef władz okupacyjnych Krymu Siergiej Aksjonow przekazał w komunikatorze Telegram, że nie ma ofiar w ludziach.
Był to kolejny atak na terminal naftowy w Teodozji. Przed tygodniem po ostrzale straż pożarna usiłowała ugasić ogień przez pięć dni - przekazał portal Moscow Times.
Skład ropy naftowej w Teodozji może pomieścić do 250 tys. ton paliwa, przeznaczonego zarówno dla rosyjskiej floty wojennej, jak i wojsk lądowych. Przed poprzednim ostrzałem z 6 października w terminalu znajdowały się 22 funkcjonujące zbiorniki magazynowe. Na Krymie są tylko dwa takie obiekty; drugi z nich znajduje się w Sewastopolu.
Według raportu rosyjskiego ministerstwa obrony w nocy z niedzieli na poniedziałek nad Krymem zestrzelono 40 dronów. Dziewiętnaście bezzałogowców zostało również „przechwyconych i zniszczonych” nad Morzem Czarnym, a dwa nad Morzem Azowskim. Podczas ataku na większości terytorium Krymu nie działał internet mobilny. W wielu miastach wystąpiły również przerwy w dostawie prądu.
W rezultacie ostrzałów na okupowanym Krymie brakuje paliwa. Początkowo władze półwyspu ograniczyły sprzedaż benzyny do 30 litrów na pojazd, później obniżyły limit do 20 litrów - przekazał portal.
Według danych firmy analitycznej OMT-Consulting na Krymie około 50 proc. stacji benzynowych całkowicie wstrzymało sprzedaż benzyny pod koniec września - podkreślił Moscow Times. (PAP)
os/ ap/
























































