

Inflacja w Polsce zbliża się do 10 proc., a bank centralny regularnie podnosi stopy procentowe, ale Ministerstwo Finansów nadal nie podwyższa oprocentowania obligacji detalicznych Skarbu Państwa. Wygląda na to, że Polacy w końcu się zbuntowali i wyraźnie ograniczyli zaangażowanie w papiery o stałym, niskim zwrocie, niechroniące przed erozją kapitału z powodu wzrostu cen.
W grudniu Ministerstwo Finansów pozyskało ze sprzedaży obligacji oszczędnościowych 3,5 mld zł - najmniej od lutego, ale nadal więcej niż w którymkolwiek miesiącu przed 2021 r. oprócz specyficznego maja zeszłego roku.


Jak zwykle, ponad połowę kwoty Polacy ulokowali w papiery trzymiesięczne. Jednak tym razem było to zaledwie 1,8 mld zł, czyli o blisko 290 mln zł mniej niż trzy miesiące wcześniej. Tak głębokiej miesięcznej redukcji zaangażowania w obligacje trzymiesięczne nie zanotowano nigdy wcześniej.
Zobacz także
Z szacunków Bankier.pl wynika, że oszczędzający wyraźnie zredukowali również stan posiadania papierów dwuletnich. Tylko dwukrotnie w ostatnich czterech latach spadek zaangażowania w te obligacje był większy niż ok. 180 mln zł w grudniu - poprzednio w październiku.
Zmiana sentymentu inwestorów nie powinna dziwić. Inflacja w Polsce zbliża się do 10 proc., a papiery trzymiesięczne oraz "dwulatki" przynoszą stały, niski zysk. W pierwszym przypadku jest to raptem złotówka z ulokowanego 1000 zł, w drugim - nieco ponad 8 zł po roku od zakupu obligacji. Ministerstwo Finansów utrzymuje niskie oprocentowanie rządowego długu sprzedawanego klientom detalicznym, mimo że RPP zdążyła już podnieść stopy proc. z 0,1 proc. do 2,25 proc., a rynkowa rentowność obligacji dziesięcioletnich dobiła do 4 proc. Lepszą ofertę dla klientów już dawno zdążyły zaproponować banki.

Poradnik
10 sprawdzonych sposobów, jak polepszyć zdolność kredytową
Pobierz poradnik bezpłatnie lub kup za 10 zł.
Masz pytanie? Napisz na [email protected]
Równocześnie nadal rośnie zaangażowanie w obligacje oszczędnościowe o zmiennym oprocentowaniu. W grudniu Polacy znów zainwestowali w papiery czteroletnie przeszło 900 mln zł netto.


W przypadku "dziesięciolatek" szacunki są trudniejsze, ale silny popyt sugerują dane o zakupach - oszczędzający przeznaczyli na nie blisko 350 mln zł, co było zapewne trzecim najwyższym wynikiem w historii.
Niestety także te obligacje, nazywane "antyinflacyjnymi", nie dają pewności ochrony kapitału przed inflacyjną erozją. Jeśli dziś kupimy papiery czteroletnie za 1000 zł, za rok otrzymamy nieco ponad 1010 zł, ponieważ oprocentowanie w pierwszym roku wynosi 1,3 proc., a od zysku należy odprowadzić 19-proc. podatek Belki. Za dwa lata na nasze konto wpłynie zwrot z inwestycji 1000 zł w wysokości inflacji CPI w listopadzie 2022 r. powiększony o 0,75 p. proc. marży, a pomniejszony o daninę na rzecz państwa. W kolejnych latach oprocentowanie będzie naliczane analogicznie. Może się więc okazać, że pozornie "antyinflacyjne" papiery nie uchronią przed realną stratą - na skutek niskiego oprocentowania w pierwszym roku, zbyt małych odczytów inflacji konsumenckiej w istotnych dla inwestora miesiącach, dalszego przyspieszania tempa wzrostu cen w kolejnych latach czy podatku od zysków kapitałowych.
