Z powodu bardzo wysokiej inflacji przeciętna rodzina wydała w minionym roku aż o blisko 14 tysięcy złotych więcej, niż gdyby ceny rosły w tempie będącym celem NBP - wynika z szacunków ekonomisty Marcina Czaplickiego.


To, że pieniądz traci na wartości, a ceny towarów i usług rosną, odczuwamy na co dzień na własnej skórze. Ale ile właściwie kosztuje nas inflacja?
Dane Głównego Urzędu Statystycznego wskazują, że w 2022 r. średnioroczna inflacja CPI wyniosła 14,4 proc. Tymczasem cel Narodowego Banku Polskiego wynosi 2,5 proc. Ekonomista Marcin Czaplicki ze Szkoły Głównej Handlowej oszacował, jak te procenty przekładają się na polskie złote. Skorzystał z opublikowanych we wtorek danych GUS dot. realnego i nominalnego wzrostu PKB oraz jego składowych.
"Gdyby inflacja była w celu NBP w 2022 r., w ubiegłym roku zapłacilibyśmy za kupione towary i usługi o 175,5 mld PLN mniej" - napisał na Twitterze. Zakładając, że w Polsce mieszka 38 mln ludzi, daje to 4620 zł na głowę - wylicza ekonomista.
Ile kosztuje przeciętnego Kowalskiego inflacja w 🇵🇱? Dzisiejsze dane GUS pozwalają to oszacować. Gdyby inflacja była w celu NBP w 2022 (2,5% r/r) w ubiegłym roku zapłacilibyśmy za kupione towary i usługi o 175,5 mld PLN mniej! Zakładając 38mln ludzi* daje to 4620 PLN na osobę! 1/ pic.twitter.com/OTphA03kho
— Marcin Czaplicki (@Mr_Czaplicki) February 28, 2023
A to oznacza, że przeciętna rodzina 2+1 wydała aż o 13 860 zł więcej. To prawie dokładnie tyle samo, ile wynosiły w minionym roku trzy przeciętne miesięczne pensje netto w gospodarce narodowej (szacunki obejmujące grupę ok. 15 mln osób, a nie ok. 6 mln z comiesięcznych statystyk sektora przedsiębiorstw). W marcu 2022 r. połowa emerytów otrzymywała nie więcej niż ok. 2250 zł na rękę. 4620 zł wyższych wydatków z powodu inflacji stanowiło więc ponad dwie medianowe emerytury.
Oczywiście warto pamiętać, że każdy ma "własną inflację" - kupujemy różne produkty, inaczej reagujemy na zmiany cen etc. Pieniądze wydajemy nie tylko na towary i usługi konsumpcyjne, ale również inne dobra. Powyższy wzrost wydatków dotyczy przeciętnego Kowalskiego - każdego z nas inflacja mogła dotknąć w różnym stopniu.
Wbrew optymistycznej narracji o lutowym szczycie inflacji, za którym już rozpoczęła się dezinflacja, wzrost cen nadal będzie uderzał nas po kieszeni.
Hamowanie inflacji nie oznacza, że ceny będą maleć (w porównaniu rocznym). Nie będziemy mieli do czynienia ze spadkiem cen (deflacją), ale spowolnieniem wzrostu cen (dezinflacją). Po okresie bardzo szybkiego wzrostu cen mają one po prostu rosnąć nieco wolniej, choć wciąż nieakceptowalnie szybko - z prognoz wynika, że średnioroczna inflacja CPI wyniesie kilkanaście procent. Model ekspertów z banku centralnego wskazuje, że do celu NBP wynoszącego 2,5 proc. nie uda się zapewne powrócić do końca 2025 r. Jeśli sprawdzą się prognozy ekonomistów EY, to w latach 2021-2025 poziom cen towarów i usług konsumpcyjnych wzrośnie w Polsce o przeszło 50 proc. Gdyby inflacja CPI była zgodna z celem NBP, taki wzrost zająłby nie 5, a 17 lat.
Marcin Czaplicki zwraca uwagę na jeszcze jedną ciekawą kwestię. Przeciętny konsument ponosił w minionym roku wyraźnie wyższy koszt wzrostu cen towarów i usług, niż wynosił wzrost kosztów obsługi długu przeciętnego kredytobiorcy z tytułu wzrostu stóp procentowych.
Jednym z argumentów przeciwko dalszemu podnoszeniu stóp jest wzrost kosztu odsetek dla kredytobiorców.Tymczasem,w 🇵🇱 w przeliczeniu na 1 os. przeciętny konsument płacił przez inflację w samym 4Q22 o 1411 PLN więcej,podczas gdy odsetki dla przec. kredytobiorcy wzrosły o 410 PLN 1/ pic.twitter.com/Re94b3Bvex
— Marcin Czaplicki (@Mr_Czaplicki) March 1, 2023
W minionym roku Rada Polityki Pieniężnej kontynuowała najbardziej agresywny cykl podwyżek stóp procentowych zapoczątkowany w październiku 2021 r. Po 11 ruchach w górę z rzędu w październiku 2022 r. większość RPP (z wyjątkiem trójki wybranej przez Senat) opowiedziała się przeciw kolejnym podwyżkom kosztu pieniądza i od tamtej pory stopy procentowe NBP pozostają na niezmienionych poziomach. Stopa referencyjna wynosi 6,75 proc. Inflacja CPI prawdopodobnie zbliży się w lutym do 20 proc., ale na koniec roku ma zejść do poziomów jednocyfrowych, przewidują ekonomiści.
Maciej Kalwasiński