Niedotknięci bezrobociem, pewni zatrudnienia, optymistyczni. Młodzi boleśnie zderzają się z rynkiem pracy, tym bardziej że w świetle ostatnich badań ich oczekiwania płacowe na start to nawet 4,5 tys. złotych netto.


Głośnym echem odbiła się publikacja raportu PwC na temat młodych osób na rynku pracy. Z badania wynikało, że oczekiwania finansowe tej grupy wynoszą 4500 zł na rękę przy podjęciu pierwszego zatrudnienia. Przed rokiem była to kwota o 500 zł niższa. Można jednak mieć wątpliwości dotyczące zbadanej próby – wybrano osoby przede wszystkim z rejonów w pobliżu Warszawy, Krakowa, Wrocławia, Poznania i Gdańska. Jedna trzecia również jeszcze studiuje.
Ale odkładając na bok próbę badania, pozostaje faktem, że młode osoby, które wchodzą na rynek, postrzegają rzeczywistość zawodową przez różowe okulary, wynika z raportu PwC, Polskiej Rady Biznesu, a także w opinii ekspertów rynku. Mimo że studia, jak wynika z ostatniego badania na temat pierwszych kroków w zatrudnieniu przeprowadzonego przez Deloitte, nie przygotowują ich do życia w zawodzie.
– Pierwsze kroki na rynku pracy młodzi ludzie stawiają już podczas studiów. 47 proc. badanych z Europy Środkowej deklaruje, że uczelnie wyższe dobrze lub bardzo dobrze przygotowały ich do wykonywania zawodu. Ponad jedna trzecia ocenia ten aspekt przeciętnie, a 17 proc. źle lub bardzo źle. Wśród Polaków było to odpowiednio: 36 proc., 40 proc. i 24 proc. W tym obszarze widać więc pole do poprawy. Co niepokojące, tylko 12 proc. wszystkich badanych, a 18 proc. studentów w Polsce dobrze ocenia sytuację na rodzimym rynku pracy. Oznacza to, że czeka ich w najbliższym czasie wiele wyzwań związanych ze ścieżką zawodową – omawia wyniki John Guziak, partner, lider zespołu ds. kapitału ludzkiego w Europie Środkowej, Deloitte.
Szybka weryfikacja
Kiedy słyszy się, że osoba bez doświadczenia i często bez kwalifikacji zawodowych oczekuje płacy na poziomie 4,5 tys. złotych netto, można uznać tę postawę – jak niektórzy - za roszczeniową.
– Jeśli uznamy, że badanie (PwC „Młodzi na rynku pracy 2021” przyp. red.) pokazuje jakiś trend, to widać, że młodzi ludzie podchodzą optymistycznie. Czy wygląda na roszczeniowość? To zostanie szybko zweryfikowane. W przypadku sfery budżetowej są to abstrakcyjne kwoty. Dla młodych lekarzy, inżynierów. Należy również zauważyć, że młodzi nie zatrudniają się na liderów projektów a po to, aby zdobyć doświadczenie. Młodzieńczy optymizm zderzony z twardymi realiami może spowodować kilka konsekwencji. Po roku, dwóch zdadzą sobie sprawę, że takich pensji nie ma. Kolejną konsekwencją jest to, że porzucą myślenie o pracy w sferze budżetowej czy samorządowej i to już się dzieje, bo w tym sektorze już występuje ogromny brak chętnych do pracy. Teraz wiadomo, że sfera budżetowa będzie miała wstrzymane podwyżki. Będzie zatem parcie na firmy prywatne, które lepiej płacą i dają lepsze możliwości rozwoju. Trzecia opcja to są wyjazdy za granicę, bo kiedy młodzi ludzie zderzą się ze ścianą, kiedy będzie można relatywnie łatwo otrzymać pracę, natomiast to zajęcie będzie niskopłatne i oni za te pieniądze nie będą w stanie się utrzymać, to powróci opcja wyjazdu za granicę. U osób, które studiują na dobrych uczelniach, zdobywają dyplomy, taka myśl cały czas jest z tyłu głowy – mówi w rozmowie z Bankier.pl Sylwiusz Retowski, dr hab., profesor Uniwersytetu SWPS, wykładowca w Zakładzie Psychologii Organizacji i Marketingu.
Zainteresowanie emigracją młodych rośnie. Według ostatniego Barometru Rynku Pracy przeprowadzonego przez ARC Rynek i Opinia na zlecenie Work Service, zarobkowy wyjazd z kraju rozważało w grudniu 2020 roku i w styczniu 2021 w ciągu najbliższego roku 17,7 proc. niewykluczonych z rynku pracy Polaków, co stanowi najwyższy wynik od pięciu lat. W celach zarobkowych najczęściej decydują się na taki krok osoby młode z pokolenia Z, w wieku 18-24 lat – 34 proc. osób z tej grupy wiekowej było zainteresowanych wyjazdem za granicę. Dla porównania wśród 25-36-latków odsetek ten wyniósł 19,1 proc., a w wieku 37-59 lat – 11,6 proc.
Jak w praktyce wyglądają zarobki studentów? Według ostatniej edycji badania Polskiej Rady Biznesu „Student w pracy” rzeczywistość wyraźnie mija się z oczekiwaniami. Niemal 30 proc. obecnie zatrudnionych żaków zarabia na rękę między 2 a 3 tysiące złotych, 23 proc. otrzymuje między 1 a 2 tysiące złotych netto, a 14,5 proc. między 3 a 4 tys. zł. Ile chcieliby zarabiać studenci? Za 10 lat niemal co trzeci badany chciałby otrzymywać więcej niż 10 tys. zł na rękę. Za rok prawie połowa studentów chciałaby otrzymywać co najmniej 5 tys. zł netto.
Wracając do postawy roszczeniowej, to przecież można i nazwać ją optymistyczną. Poprosiliśmy o komentarz w sprawie również Monikę Fedorczuk, ekspertkę rynku pracy z Konfederacji Lewiatan.
– Na początku należy zauważyć, że osoby młode, które obecnie wchodzą na rynek pracy, nie doświadczyły problemu bezrobocia. Od kiedy uczestniczą w edukacji na poziomie średnim czy wyższym, mogą słyszeć o braku pracowników, wzroście wynagrodzeń, rosnącym znaczeniu kompetencji cyfrowych. Jednocześnie to osoby, które z uwagi na pewną charakterystykę pokolenia cenią sobie zrównoważone życie, raczej nie wyobrażają sobie, wzorem własnych rodziców, łapania chałtur, pracy na dwóch etatach, zostawania po godzinach – mówi w rozmowie z Bankier.pl.
Poczucie zatrudnialności
Tym, co mocno wpływa na postawy młodych, jest wspomniane już zjawisko związane z poczuciem zatrudnialności.
– (Poczucie zatrudnialności – przyp. red.) To poczucie, że jestem w stanie zdobyć pracę w tym momencie, o którym mówimy. Mamy bardzo specyficzną sytuację na rynku, ponieważ te nowe roczniki są zdecydowanie mniejsze, niż były jeszcze kilka lat temu. Wchodzimy w erę niżu w połączeniu z masowym odchodzeniem na emeryturę, co powoduje, że miejsc pracy jest dużo. Dlatego młodzi mogą mieć wysokie poczucie zatrudnialności, jednak realia nie przekładają się na wysokie płace – komentuje prof. Retowski z Uniwersytetu SWPS.
– Trochę optymizmu, trochę brak realistycznego myślenia. W czasie studiów ma się często mętne pojęcie o tym, jak to jest zatrudnić się w konkretnej firmie. Ludzie mają aspiracje pozapłacowe, chcą się rozwijać, chcą być dobrze zarządzani. I jeśli taka młoda osoba odczuje, że brakuje jej rozwoju w firmie lub praca mija się z zainteresowaniami, po prostu porzuci te pracę. To nie będzie łatwy czas – również dla pracodawców, którzy mogą postrzegać takie postawy jako brak lojalności, brak zaangażowania, a z punktu widzenia młodego człowieka to będzie poszukiwanie optymalnego miejsca dla siebie.
Z badania przeprowadzonego przez Deloitte „2018 Deloitte Millennial Survey” wynika, że poziom lojalności pracowników spada. Wśród najmłodszej grupy pracowników jest również najniższa – 61 proc. twierdzi, że gdyby miało wybór, zmieniłoby obecną pracę w ciągu 2 lat. Dla młodych kartą przetargową jest oferta wynagrodzeniowa, ale i pakiet benefitów pozapłacowych.
O świadomości własnej marki mówi również Monika Fedorczuk z Konfederacji Lewiatan. – Młodzi pracownicy są często bardzo świadomi swoich kompetencji i bez skrupułów, jakie towarzyszyły ich rodzicom, potrafią o nich mówić. Wyceniają zarówno swoje doświadczenie zawodowe, jak i rangę ukończonej szkoły, dodatkowe kwalifikacje, również te nabyte poza systemem edukacji szkolnej czy cechy osobowości, które ich zdaniem mogą być przydatne pracodawcy – komentuje dla Bankier.pl.
Mętne pojęcie o rynku
Magda, menedżerka restauracji na Śląsku, mówi, że obecne pokolenie nie ma świadomości tego, czym jest praca. – To widać. Ostatnio zatrudniliśmy dziewczynę, pracuje trzeci dzień, daje radę. Przychodzi do mnie następnego dnia i mówi „no myśmy nie podpisali jeszcze umowy”, odpowiadam, że podpisała umowę-zlecenie na okres próbny i po okresie próbnym otrzyma umowę o pracę. Odpowiedziała mi, że skoro nie ma jeszcze umowy o pracę, a w grafiku jest wpisana na pięć dni, to nic się nie stanie, jeśli nie przyjdzie jednego dnia – mówi menedżerka restauracji.
W kwestii nieznajomości lub nikłej znajomości realiów rynku pracy wypowiedzieli się również eksperci biura karier z Wyższej Szkoły Bankowej w Gdańsku.
– Studenci, którzy odwiedzają Biuro Karier, często nie mają świadomości, jak wygląda rynek pracy. Nie uczestniczyli nigdy wcześniej w rekrutacjach, pierwsza praca jest wciąż przed nimi. Wpływa to na ich wyobrażenie o pierwszej pensji. Staramy się ich edukować i uczulać, że na początku kariery zawodowej powinni zweryfikować swoje oczekiwania finansowe. Zdobycie doświadczenia oraz wykorzystanie nabytej wiedzy w praktyce jest tym, co powinno im przyświecać na tym etapie – mówi w rozmowie z Bankier.pl Daniel Kuleszo, dyrektor Biura Karier Wyższej Szkoły Bankowej w Gdańsku.
O postawie dotyczącej wysokości wynagrodzenia w pierwszej pracy świadczy również kierunek studiów. – Studia techniczne i informatyczne mogą być bardziej wymagające, więc i oczekiwania kandydatów mają prawo być wyższe. Inaczej ma się sprawa w przypadku wykształcenia ogólnego lub humanistycznego. Tutaj bardziej niż wykształcenie liczy się doświadczenie, Kwota 4,5 tys. zł netto dla osoby z mniejszej miejscowości i bez doświadczenia może być zbyt wygórowana – komentuje z kolei Paulina Podolska, ekspertka rynku pracy i wykładowca Wyższej Szkoły Bankowej w Gdańsku.
Mimo wszystko, według badania PwC dla młodych najważniejsze w pracy jest zdobycie doświadczenia zawodowego - tuż przed wysokimi zarobkami. Na trzecim miejscu jest przyjazna atmosfera, a na kolejnych – poczucie sensu wykonywanej pracy i zatrudnienie zgodne z zainteresowaniem. Trudno akceptowalne byłyby przeciwieństwa tych czynników – od braku możliwości rozwoju po zarobki nieadekwatne do oczekiwań.





















































