

W 2020 r. w Polsce zmarło najwięcej ludzi od czasów II wojny światowej, a na świat przyszło najmniej dzieci od ponad 15 lat - wynika z szacunków GUS. Liczba ludności Polski zmniejszyła się najmocniej od siedmiu dekad, spadając do najniższego poziomu od co najmniej 10 lat.
Według wstępnych szacunków Głównego Urzędu Statystycznego populacja Polski zmniejszyła się w ubiegłym roku o 115 tys. ludzi - najmocniej w historii serii danych publikowanych przez GUS sięgającej 1950 r. Na każde 10 tys. ludności ubyło ok. 30 osób, rok wcześniej było to 7 osób.


Po raz pierwszy w powojennej historii Polski liczba zgonów przekroczyła 470 tysięcy. Tragiczny skok liczby zmarłych miał miejsce w trzech ostatnich miesiącach roku, gdy w Polaków uderzyła pandemia koronawirusa, a system ochrony zdrowia załamał się pod naporem potężnej liczby zakażonych, wymagających opieki lekarskiej. Wbrew oficjalnym zapewnieniom w szpitalach brakowało łóżek, tlenu czy personelu medycznego. Nie były wykonywane planowane zabiegi, a część oddziałów została zamieniona na oddziały covidowe. Wizyty lekarskie zastąpiły konsultacje zdalne, a niektórzy Polacy nie decydowali się, mimo objawów, na kontrolę medyczną.
W samym listopadzie liczba "nadwyżkowych zgonów" - czyli różnica między rzeczywistą liczbą a odnotowaną w latach poprzednich - była najwyższa w całej Unii Europejskiej. W 2020 r. zmarło o 67 tys. Polaków więcej niż w 2019 r.
Z kolei na świat przyszło bardzo mało dzieci. Liczba urodzeń żywych wyniosła 355 tys. i spadła do najniższego poziomu od 2003 r. Jeszcze w latach 50. nad Wisłą rodziło się ponad 700 tys. dzieci rocznie. Pod koniec kolejnej dekady liczba ta spadła do ponad pół miliona, by odbić i w 1983 r. sięgnąć przeszło 720 tys. Najmniej dzieci przyszło na świat w Polsce 20 lat później - w 2003 r. było to raptem 351,1 tys. W ubiegłym roku było zatem o włos od pobicia tego rekordu. Po "górce 500+" nie ma już śladu.
Kluczowy wpływ na liczbę urodzeń ma oczywiście wielkość grupy kobiet w wieku rozrodczym, ale demografowie wskazują także inne czynniki sprzyjające spadkom: zmiany kulturowe, wzrost dochodów czy likwidacja dofinansowania in vitro.
"Obserwowane od początku transformacji ustrojowej zmiany postaw i priorytetów życiowych młodych ludzi (osiągnięcie określonego poziomu wykształcenia i stabilizacji ekonomicznej) spowodowały przesunięcie wieku zakładania rodziny. Obecnie najwyższa płodność cechuje kobiety w wieku 26–31 lat, co oznacza podwyższenie wieku najczęstszego rodzenia dzieci średnio o 6–8 lat w stosunku do początku lat transformacji oraz o 2–4 lata w stosunku do początku XXI wieku. W 2019 r. mediana wieku kobiet rodzących dziecko wyniosła 30 lat (wobec 26 lat w 1990 r. i 2000 r.)" - pisze GUS.
Na szacunki za sam grudzień można również patrzeć w kontekście wybuchu pandemii Covid-19 na świecie i jej dotarcia do Polski w marcu 2020 r.: wzrost niepewności mógł zniechęcać pary do planowania dziecka. Tę hipotezę będzie można dokładniej przetestować w kolejnych miesiącach, gdy do statystyk trafią kolejne dane o urodzeniach. W grudniu nad Wisłą urodziło się ok. 25,8 tys. dzieci, o 2,5 tys. mniej niż rok wcześniej - wynika z szacunków GUS. To najmniej od listopada 2003 r.


Statystycy oceniają, że nad Wisłę przyjechało o 7 tys. więcej osób, niż przekroczyło granice w drugą stronę. W efekcie liczba ludności Polski wyniosła 38,27 mln ludzi - szacuje GUS. Na koniec ubiegłego roku populacja Polski była najmniej liczna od co najmniej 2010 r., gdy dokonano skokowej rewizji danych.


Maciej Kalwasiński
