Podczas gdy w Polsce nie cichną lamenty na temat rzekomo wysokich stóp procentowych, istnieją kraje, gdzie cena pieniądza poszła w górę znacznie mocniej. Przykładowo, bank centralny Chile właśnie podniósł stopy do 9%.


W Polsce od kilku miesięcy trwa publiczna dyskusja o tym, jak wysoko znajdą się stopy procentowe, które jeszcze 9 miesięcy temu leżały w pobliżu zera. Teraz stopa referencyjna NBP przy inflacji CPI bliskiej 14% wynosi 5,25% i dziś zapewne zostanie podniesiona w okolice 6%. Koniec cyklu podwyżek oczekiwany jest jesienią na poziomie 6,50-8,50%.
Tymczasem w Chile stopa procentowa banku centralnego właśnie wzrosła o 75 punktów bazowych, sięgając 9,00%. To najwyższy poziom od przeszło 20 lat. Podwyżka była zgodna z oczekiwaniami większości ekonomistów, aczkolwiek niektórzy liczyli na ruch o 100 pb. Była to ósma podwyżka w ramach cyklu rozpoczętego jeszcze 2021 roku. Miesiąc temu Chilijczycy podnieśli stopy procentowe aż o 125 pb. i już wtedy osiągnęli najwyższy poziom od 2009 roku.


W styczniu i marcu chilijscy bankierzy centralni podnosili koszty kredytu po 150 pb. Były to najmocniejsze podwyżki stóp procentowych w Chile od 20 lat. Od czerwca ubiegłego roku tamtejszy bank centralny podniósł koszty kredytu o 850 pb., zrywając z polityką prawie zerowych stóp procentowych wprowadzoną po koronawirusowym załamaniu z wiosny 2020 roku.
Podobnie jak w Polsce i wielu innych krajach rozwijających się tak gwałtowne podwyżki stóp procentowych w banku centralnym są reakcją na niewidziany od przeszło dwóch dekad wzrost inflacji cenowej. W kwietniu inflacja CPI w Chile przyspieszyła do 10,5% i osiągnęła najwyższy poziom od września 1994 roku. W tym andyjskim kraju bardzo szybko drożeje żywność (o 14,8% rdr), paliwa (o 21,4% rdr) oraz wydatki związane z utrzymaniem domu (o 8,3%). Inflacja bazowa przyspieszyła do 8,3% względem 7,4% w marcu.
W oczy od razu rzuca się pewne podobieństwo z Polską. U nas majowa inflacja CPI przyspieszyła do 13,9% i osiągnęła najwyższą wartość od 1998 roku. My także borykamy się nie tylko z galopującymi cenami paliw i żywności, ale też z bardzo wysoką inflacją bazową, szacowaną przez ekonomistów na 8,0-8,5% w maju (oficjalnych danych jeszcze nie opublikowano).
Tymczasem stopy procentowe w Polsce wcale nie należą do najwyższych na świecie. Nawet pomijając państwa ogarnięte wojną (Jenem, Ukraina) lub hiperinflacją (Zimbabwe, Wenezuela czy Argentyna) stopy procentowe w wielu innych krajach są znacznie wyższe niż u nas. Przykładowo, w Mongolii wynoszą one 9% (przy inflacji CPI wynoszącej 14,4%, czyli tylko nieznacznie wyższej niż w Polsce), w Kazachstanie 14% (inflacja: 14%), Pakistanie 13,75% (inflacja: 13,8%), a w Gruzji 11% (inflacja: 13,3%).
W gronie 20 największych gospodarek świata wyższe niż w Polsce koszty kredytu mają w Rosji (11%), Brazylii (12,75%) oraz w Meksyku (7%) i Turcji (14%), aczkolwiek ten ostatni przypadek jest bardzo specyficzny. Przy oficjalnej inflacji CPI przekraczającej 70% (a nieoficjalnie szacowanej na przeszło 160%) bank centralny Turcji utrzymuje stopy procentowe na poziomie 14% po serii zeszłorocznych OBNIŻEK, w łącznej skali 500 pb.
KK