Bank centralny nie powinien reagować podwyżką stóp na negatywne szoki podażowe - ocenił w trakcie konferencji prezes NBP Adam Glapiński.


Przeczytaj także
- Na negatywne szoki podażowe bank centralny nie powinien reagować podwyższeniem stóp procentowych. To byłby szkolny błąd prowadzący jedynie do obniżenia wzrostu gospodarczego, albo nawet do stłumienia wzrostu. Ci, którzy namawiają do podniesienia stóp, chcą, abyśmy mieli stagnację - powiedział prezes NBP.
Glapiński po raz kolejny ocenił, że wzrost inflacji jest przejściowy.
- Obecny wzrost cen w Polsce i na całym świece ma charakter przejściowy. Mamy też efekt odłożonego popytu, ale wzrost inflacji wynika ze wspomnianego wzrostu cen surowców i frachtu, problemów podażowych. Także ze statystycznych efektów bazy - powiedział szef NBP.
- Jeśli pojawi się ryzyko trwałego przekraczania celu inflacyjnego na skutek trwałej presji popytowej w warunkach mocnego rynku pracy, czyli braku znaczącego bezrobocia, i w warunkach dobrej koniunktury wówczas natychmiast zacieśnimy politykę pieniężną - czytaj podniesiemy stopy procentowe, podniesiemy skup papierów wartościowych. Jeśli te warunki będą spełnione, że inflacja wynika z czynników na które mamy wpływ - powtórzył Glapiński. Zaznaczył, że NBP ma wpływ na dynamikę popytu.
Prezes NBP chciałby, aby warunki do podwyżki stóp nastąpiły jak najszybciej
"Nikt nie spodziewa się obniżki stóp. (...) Cały czas mówimy prawdopodobnie o podwyżce, tylko teraz nie ma przesłanek. A kiedy będą? Trudno mi powiedzieć. To musi być inflacja blisko górnej ramy korytarza, inflacja której przyczyną jest dynamika popytu, w szczególności gdyby się coś działo na rynku pracy, wynagrodzenia rosły, to na co mamy możliwość oddziałać" - powiedział prezes.
"I to powinno dotyczyć jakiegoś średniego terminu, najbliższych kwartałów, miało charakter stały. Wtedy nie będziemy się wahać. Kiedy taka sytuacja będzie miała miejsce? Ja bym chciał osobiście, żeby było jak najszybciej. Jeżeli dokonamy podwyżek, to będzie oznaczało, że gospodarka jest rozpędzona" - dodał.
Prezes chciałby, by opisane warunki zaistniały w 2022 roku, w pierwszym kwartale.
"Żeby się okazało, że wszystko się tak wspaniale rozwija, pandemia jest słabsza i możemy myśleć o tym, by stabilizować ten nasz pojazd" - powiedział.
"Podwyżka stóp o 15 pb nie miałaby wielkiego wpływu na gospodarkę"
"Listopadowa projekcja będzie dla nas kluczowa. Cały świat, wszyscy ekonomiści czekają na tę projekcję. Rada, która będzie tę projekcją miała w ręku, będzie wiedziała więcej. Nie wiem jaka będzie ta projekcja - czy wskaże na zasadność zmiany stóp procentowych. Obecnie nie ma konsensusu w RPP, żeby podnieść stopy" - powiedział Adam Glapiński.
Jednocześnie Glapiński zakwestionował zasadność zmiany stóp procentowych o 15 pb.
"W moim przekonaniu nie wiem, co zmiana o 15 pb zmieniłaby w gospodarce" - powiedział Glapiński.
"Piłeczka" po stronie polityki fiskalnej?
Prezes ocenił, że odpowiedzi na obecny szok podażowy istnieją tylko po stronie polityki fiskalnej. Wskazał, że m.in. ceny paliw i energii odpowiadają za około połowę wzrostu inflacji.
Glapiński mówił też, że łączny wkład cen paliw, energii i innych cen administrowanych, niezależnych od rynku, odpowiada za połowę polskiego wzrostu indeksu CPI. - Z 5,4 proc. można wziąć połowę i odłożyć poza krąg oddziaływania narzędzi, którymi dysponuje NBP - ocenił.
Jak podkreślił, inflacja znacznie przyspieszyła na prawie całym świecie, a za jej globalny wzrost odpowiadają w dużej mierze wzrosty cen surowców, w tym ropy, transportu, czynniki podażowe jak np. zaburzenia w światowym transporcie i łańcuchach dostaw. Zauważył jednocześnie, że duży wpływ ma statystyczny efekt bazy, bardzo niskiej w zeszłym roku z powodu kryzysu.
"Obecny kurs PLN jest zadowalający"
"Obecny kurs jest dla nas zadowalający, jest dobry dla gospodarki i dla eksporterów. (...) My mamy zamiar przeciwdziałać nagłym zmianom kursu, bo to nie jest korzystne. Nie jesteśmy w stanie na stałe obniżyć kursu ani go podwyższyć. Płynny złoty jest najlepszym rozwiązaniem dla polskiej gospodarki. Dzięki temu reagujemy na kryzysy światowe kursem złotego, a nie bezrobociem" - powiedział na konferencji prasowej prezes NBP Adam Glapiński.
"Dlatego nie powinniśmy przechodzić do strefy euro w dającej się przewidzieć przyszłości" - dodał Glapiński.
"Na rynku nieruchomości w tej chwili nic niebezpiecznego nie zachodzi"
Prezes NBP zapewnił, że rynek nieruchomości w Polsce jest stale analizowany przez specjalny zespół w banku.
Glapiński przyznał, że ceny mieszkań, metrów kwadratowych, domów, komponentów w budownictwie rosną, ale ten wzrost odpowiada rosnącym dochodom.
"Jak rosną dochody, to kolejne grupy rodzin dostrzegają, że w ich zasięgu jest kredyt mieszkaniowy, hipoteczny i w niego wchodzą, dopóki luka mieszkaniowa się nie wypełni" - powiedział.
Prezes NBP podkreślił, że "zespół mnie zapewnia, że w tej chwili nic niebezpiecznego tam nie zachodzi (na rynku mieszkań - PAP)". Jednocześnie przyznał, że to nie oznacza, że tak będzie zawsze.
Glapiński dodał, że polityka państwa powinna koncentrować się na wspieraniu podaży mieszkań, w tym podaży mieszkań na wynajem, a nie na stymulowaniu popytu. "Dobrze by było, by państwo stymulowało wielkość oddawanych mieszkań na rynek, w tym na wynajem" - zaznaczył prezes.
- Nikt rozsądny nie może mówić, że wysoka inflacja jest bez znaczenia. (…) Wysoka inflacja jest niekorzystna (...) Nie ma gospodarek rosnących bez inflacji. Ta inflacja, która jest, powoduje u nas w NBP ciągły ból głowy - dodał prezes Narodowego Banku Polskiego.
Jak (nie) chronimy się przed inflacją? [Wykres dnia]
Inflacja w Polsce była w sierpniu najwyższa od 20 lat, a stopy procentowe NBP najniższe w historii. Tymczasem Polacy mają coraz więcej pieniędzy, które szybko tracą na wartości. Mimo to obligacje oszczędnościowe Skarbu Państwa, czyli bezpieczny i prosty sposób na ochronę kapitału, pozostają niezbyt popularne.
(PAP Biznes)
kuc/ asa/Bankier.pl