REKLAMA
WEBINAR

Czy jeszcze warto inwestować w złoto?

Krzysztof Kolany2020-12-07 06:00główny analityk Bankier.pl
publikacja
2020-12-07 06:00

Po tym, jak notowania złota zaliczyły solidną korektę, pojawiły się wątpliwości, czy jeszcze warto inwestować w królewski metal. Zawsze zdumiewało mnie, dlaczego inwestorzy nie zadają sobie tego typu pytań, gdy interesujący ich walor mocno rośnie w cenie.

Czy jeszcze warto inwestować w złoto?
Czy jeszcze warto inwestować w złoto?
fot. Pla2na / / Shutterstock

Gdy latem dolarowe notowania złota ustanawiały historyczne rekordy i po raz pierwszy przekroczyły poziom 2 000 USD za uncję, mało kto pytał, czy warto inwestować w złoto. Było to wtedy „oczywiste”, bo przecież królewski metal szybko zyskiwał na wartości. Wątpliwości pojawiły się, gdy złoto zaliczyło korektę, do końca listopada tracąc blisko 15% względem sierpniowego rekordu.

Czy jeszcze warto w to wchodzić? Czy złoto „się skończyło”? Czy to już koniec hossy? A nie lepiej wrzucić pieniądze w akcje? Przecież taka Tesla w tym roku dała zarobić 580%. Po co komu ten „barbarzyński relikt”? Takie pytania zdradzają, że ich autorzy nie rozumieją, czym jest złoto i dlaczego ktoś trzyma je w portfelu. Zatem wróćmy do podstaw.

Reklama

Złote fundamenty

- Na początku wyjaśnijmy sobie, czym złoto nie jest. Przede wszystkim nie jest to cudowny wehikuł inwestycyjny, który pozwoli zarabiać po kilkanaście procent rocznie i to niezależnie od koniunktury gospodarczej. Nieprawdą jest też, że ceny złota będą poruszać się cały czas w górę i że nigdy nie spadną. Inwestycja w złoto jak każda inna wiąże się z ryzykiem i często z dużą zmiennością stóp zwrotu – tak pisałem o złocie 10 lat temu i zdania nie zmieniłem.

Złoto nie oferuje 100-procentowego bezpieczeństwa kapitału (zresztą z definicji żadna inwestycja tego nie oferuje). Nie gwarantuje uniknięcia strat, tak samo jak nie zapewnia zysków. Fakt, że złoto przez wielu uważane jest za uniwersalny pieniądz i że pełni tę funkcję od jakichś 5 000 lat, jeszcze nie oznacza, że tak będzie nadal. Owszem, jest to prawdopodobne, ale na rynku nigdy nic nie jest pewne. Równocześnie złoto nie jest zwykłym surowcem. Raz, że praktycznie w ogóle nie jest zużywane w procesach produkcyjnych. Dwa, ze względu na swą historyczną i współczesną rolę aktywa rezerwowego jest traktowane w sposób szczególny przynajmniej przez część inwestorów.

Niezależnie od zmieniających się systemów monetarnych złoto jest bezpiecznym środkiem gromadzenia i przechowywania majątku nawet w bardzo długim czasie. Znajduje się ono poza jurysdykcją rządów, które łatwo mogą cię pozbawić nieruchomości czy oszczędności złożonych na bankowych lokatach, a złoto możesz w każdej chwili zabrać ze sobą i dysponować nim według własnego uznania. Pozostaje też ostatnim materialnym elementem w już prawie całkowicie niematerialnym światem finansów, z którego wypierana jest fizyczna gotówka.

Złoto zachowuje siłę nabywczą (aczkolwiek zmienną w czasie) w długim i bardzo długim terminie, czego nie można powiedzieć o pieniądzu fiducjarnym, którego wartość maleje z roku na rok i ostatecznie zawsze spada do zera. Złoto jest dobrym aktywem na trudne czasy, ponieważ w przeciwieństwie do akcji czy obligacji jest pozbawione ryzyka kredytowego. Złoto po prostu nie może zbankrutować. Jest aktywem funkcjonującym niezależnie od rządu, banku centralnego i systemu prawnego. Nie potrzebuje infrastruktury technicznej. Jest anonimowe, jednorodne i mobilne. Łatwo zmienia też właściciela.

Złoto w portfelu inwestora

Owszem, złoto może być przedmiotem spekulacji jak każdy inny walor. Można je kupić dziś z zamiarem odsprzedania po wyższej cenie za kilka dni, tygodni czy miesięcy. Może nie tyle fizyczny metal, co prędzej jakiś ETF, certyfikat, kontrakt terminowy czy CFD. W spekulowaniu złotem nie ma nic złego, tak samo jak w spekulacji na rynkach akcji, walut czy surowców.

Jednakże ze względu na swą rolę złoto często jest obiektem inwestowania długoterminowego. Jest to inwestycja typu „wystrzel i zapomnij”. Czyli coś, co inwestor chce trzymać w swoim portfelu właściwie bezterminowo. Choć zarazem nie warto z góry wykluczać możliwości zamieniany żółtego metalu na jakieś inne cenne aktywo: nieruchomości, akcje czy w pilnych potrzebach nawet na gotówkę. Inwestując w złoto warto jednak pamiętać, że nie jest ona celem samym w sobie. Nie kupujemy złotych sztabek czy monet po to, aby ładnie prezentowały się w sejfie. Inwestor traktuje je raczej jako polisę ubezpieczeniową, chroniącą resztę portfela inwestycyjnego na wypadek pojawienia się jakiegoś nieszczęścia.

Poza absolutnie krańcowymi sytuacjami (typu klęska żywiołowa, wojna, rewolucja, hiperinflacja, wprowadzenie totalitarnej władzy) złoto ma sens tylko jako najbardziej defensywna część portfela inwestycyjnego. Jeśli przez następne 20-30 lat cena złota spadnie, to prawdopodobnie będę się z tego cieszył. A to dlatego, że stałoby się to tylko w sytuacji wieloletniej gospodarczej prosperity, utrzymania wolności obywatelskich oraz wysokich stóp procentowych połączonych z relatywnie niską inflacją. W takim scenariuszu złoto długoterminowo zapewne przyniesie nam straty, jak to np. miało miejsce w latach 80. i 90. XX wieku. Ale czy kogoś to wtedy martwiło? Były to przecież dekady globalnego rozwoju gospodarczego, upadku komunizmu, postępu technologicznego i stóp procentowych z reguły wyraźnie przewyższających inflację. Inwestor zarabiał wtedy krocie na nudnym i zrównoważonym portfelu składającym się z akcji blue chipów i obligacji skarbowych.

Jaka jest jednak szansa, że przed nami powtórka „złotych dekad” z końca XX wieku? W mojej ocenie raczej niewielka. Za zdecydowanie bardziej prawdopodobny uważam scenariusz z lat 70., czyli mizerny wzrost gospodarczy w warunkach wysokiej inflacji, wysokiego zadłużenia i nasilających się napięć w systemie finansowym.

Cztery role złota

Podstawowym zadaniem złota w zdywersyfikowanym i długoterminowym portfelu inwestycyjnym w mojej ocenie jest ochrona przed tzw. ryzykiem systemowym rozumianym jako załamanie się krajowej waluty, upadkiem systemu bankowego czy niewypłacalności rządu. Dla inwestora z Polski jest to po prostu najprostszy i najbezpieczniejszy sposób na dywersyfikację geograficzną. Zwłaszcza w sytuacji, gdy w jednym kraju mieszkamy, pracujemy, prowadzimy biznes i inwestujemy.

Po drugie, „domieszka” złota stabilizuje stopy zwrotu całego portfela inwestycyjnego. Historycznie złoto jest bardzo słabo skorelowane z rynkiem akcji i nierzadko radzi sobie nadzwyczaj dobrze, gdy na giełdach obserwujemy gwałtowne spadki. Rozsądny udział złota pozwala zmniejszyć zmienność osiąganych stóp zwrotu, co pozwala inwestorowi na spokojniejszy sen.

Po trzecie, w warunkach nieustannej utraty siły nabywczej przez fiducjarny pieniądz (tj. pieniądz bez wartości wewnętrznej, którego wartość oparta jest jedynie na wierze oraz na przymusie jego stosowania) złoto pozostaje znakomitym środkiem tezauryzacji.

Może i złoto nie płaci odsetek, ale w obecnych czasach nie płacą ich także lokaty bankowe oraz obligacje skarbowe. Za to przez ostatnie 30 lat złoto dla inwestora z Polski generowało całkiem przyzwoitą aprecjację kapitałową. Średnioroczna stopa zwrotu (CAGR) ze złota wyrażona w PLN za ostatnie 5 lat wyniosła blisko 9%, a za poprzednie 10 lat 5,1%. Rzecz jasna historyczne osiągnięcia w żaden sposób nie gwarantują podobnych wyników w przyszłości, ale statystyka jest dość wymowna. Przez ostatnie 30 lat tylko 9 razy zdarzyło się, aby w danym roku cena złota wyrażona w polskiej walucie spadła. W tym zaledwie 4 razy spadła o więcej niż 5%.

Wyraźnie ujemne osiągi złota w PLN przytrafiały się głównie w tych latach, gdy całkiem nieźle spisywały się polskie akcje (np. w roku 2004, 2013 czy 2017). Złoto będące stabilizatorem portfela polskiego inwestora giełdowego spełniało swoją funkcję, nierzadko notując najlepsze „przebiegi” w czasach największych bess na GPW (jak w 2008 roku, gdy WIG spadł o 51%, a złoto podrożało o 26%).

Po czwarte, w cenę złota wbudowana jest swoista opcja związana z tzw. globalnym resetem. Funkcjonujący od przeszło 40 lat system petrodolara prawdopodobnie dożywa swych dni. System nielimitowanej kreacji pieniądza opartego o dług prawdopodobnie osiągnął kres swoich możliwości. „Pompowanie” pieniądza (czyli nowego długu) w gospodarkę nie prowadzi już do wzrostu gospodarczego – od dekady PKB w wielu krajach rośnie wolniej niż zadłużenie. Prędzej czy później ten nieproduktywny dług stanie się nie do udźwignięcia i wymusi gwałtowną zmianę systemu monetarnego. Istniej dobra szansa, że po tym „globalnym resecie” złoto w jakiejś formie powróci do systemu finansowego. Jeśli tak się stanie, to będzie to powrót przy znacznie wyższej cenie. Ta „opcja resetu” jest obecnie w mojej ocenie wyceniana przez rynek bardzo nisko.

Cena cenie nie jest równa

Na notowania złota zwykle patrzy się przez pryzmat dolara amerykańskiego. „Cena” złota to tak naprawdę kurs walutowy XAU/USD. Ale z punktu widzenia inwestora żyjącego w Polsce i planującego finalną „konsumpcję” swoich inwestycji w naszym kraju bardziej liczy się kurs XAU/PLN. Czyli cena złota wyrażona w polskich złotych. Ponieważ w ostatniej dekadzie złoty był słaby, a dolar mocny, to i wyniki złota przeliczone na PLN wypadały na ogół lepiej niż w USD.

W przypadku analizy notowań w dłuższym okresie warto też odróżnić ceny realne od cen nominalnych. Ceny nominalne to te, które widzimy na wykresie. Lecz aby uczciwie porównać je do cen sprzed np. 30 lat, powinno się je sprowadzić do wspólnego mianownika, uwzględniając zmianę wartości pieniądza w czasie. Przecież rekordowe 850 dolarów zapłacone za uncję złota w styczniu 1980 roku miało kompletnie inną (czytaj: znacznie wyższą) siłę nabywczą niż obecne 850 USD.

Zatem rekord z roku 1980 liczony we współczesnych dolarach (przeliczonych według oficjalnej inflacji CPI podawanej przez Biuro Statystyki Pracy) wynosiłby ok. 2 850 USD za uncję. Jak widać, to wciąż znacznie więcej niż nominalnie rekordowe 2 078 USD/oz. z sierpnia 2020 roku.

Ile złota w portfelu?

Nie istnieje coś takiego jak uniwersalny i optymalny udział złota w portfelu inwestycyjnym. W przypadku każdego inwestora wartość ta będzie zapewne inna i będzie zależała od jego horyzonty inwestycyjnego, planów życiowych, obecnej sytuacji finansowej oraz osobistej percepcji rzeczywistości. Niemniej jednak jestem przekonany, że pewna – nawet niewielka – ilość złota w portfelu ma w obecnych czasach większy sens niż w poprzednich dekadach.  

Ile powinien wynosić ten udział, jest prywatną sprawą każdego inwestora. Warto też pamiętać, aby nie był on zbyt duży. Przeważanie portfela złotem także jest ryzykowne i w razie realizacji bardziej optymistycznych scenariuszy okaże się bardzo kosztowny. Dlatego udział większy niż 20-25% postrzegam jako bardzo ryzykowny. To wybór tylko dla skrajnie pesymistycznych inwestorów szykujących się na naprawdę fatalny scenariusz na najbliższe dekady.

fot. / / Bankier.pl
Źródło:
Krzysztof Kolany
Krzysztof Kolany
główny analityk Bankier.pl

Absolwent Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. Analityk rynków finansowych i gospodarki. Analizuje trendy makroekonomiczne i bada ich przełożenie na rynki finansowe. Specjalizuje się w rynkach metali szlachetnych oraz monitoruje politykę najważniejszych banków centralnych. Inwestor giełdowy z 20-letnim stażem. Jest trzykrotnym laureatem prestiżowego konkursu Narodowego Banku Polskiego dla dziennikarzy ekonomicznych. W 2016 roku otrzymał także tytuł Herosa Rynku Kapitałowego przyznawany przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych.

Tematy
Im więcej latasz, tym więcej zyskujesz!

Im więcej latasz, tym więcej zyskujesz!

Advertisement

Komentarze (47)

dodaj komentarz
lightning_network
Chyba jestem fanem złota, bo raz dziennie sprawdzam ten wykres złota:

https://www.buybitcoinworldwide.com/bitcoin-price-in-gold/
open_mind
O złocie napisano już w historii chyba wszystko. Zawsze pobudzało i pobudza emocje.
Wydaje się że to normalne ludzkie zachowanie, którzy z reguły dążą do czegoś prawdziwego, szczególnie w dzisiejszym wieku dodruku i fałszowania wszystkiego. Natomiast Rekordowy niedobór srebra i jego wysoki iloraz do ceny srebra powinien budzić
O złocie napisano już w historii chyba wszystko. Zawsze pobudzało i pobudza emocje.
Wydaje się że to normalne ludzkie zachowanie, którzy z reguły dążą do czegoś prawdziwego, szczególnie w dzisiejszym wieku dodruku i fałszowania wszystkiego. Natomiast Rekordowy niedobór srebra i jego wysoki iloraz do ceny srebra powinien budzić naszą uwagę. Ponieważ geolodzy zgodnie twierdzą że w skorupie ziemskiej jest tylko srebra 15 razy więcej a tracone jest w przemyśle bezpowrotnie. Natomiast rozwijające się technologie nie są w stanie obyć się bez niego. Dlatego uważam że galopująca cena srebra na horyzoncie będzie punktem do gwałtownego wzrostu cen obydwu szlachetnych metali z tym że spodziewam się że stosunek ceny zejdzie w okolice 1 do 20 w stosunku do złota do srebra. Pozdrawiam.
open_mind
Wypada dodać że nie spodziewajmy się stałych spadków cen złota a więc srebro powinno osiągnąć cenę np. Z dnia 07/12/202 1860$ uncja złota podzielona przez max. 20 uncji srebra (tak uczy historia od 15 -20 ) = 93$ uncja. Że nie wspomnę o prowizji. I na nic zdadzą się tu manipulacje cenowe bo po prostu srebra fizycznego nie da się Wypada dodać że nie spodziewajmy się stałych spadków cen złota a więc srebro powinno osiągnąć cenę np. Z dnia 07/12/202 1860$ uncja złota podzielona przez max. 20 uncji srebra (tak uczy historia od 15 -20 ) = 93$ uncja. Że nie wspomnę o prowizji. I na nic zdadzą się tu manipulacje cenowe bo po prostu srebra fizycznego nie da się wydrukować. Pozdrawiam.
znawca_wszystkiego odpowiada open_mind
No właśnie manipulacje cenowe są tu kluczowe. Jak ktoś kto ma nieskończoną ilość dolarów i się uprze to będzie dołował cenę srebra czy platyny "instrumentami pochodnymi" tak długo jak istnieje dolar. Doprowadzi to do upadku dedykowanych kopalń srebra i platyny i przejęcie ich za bezcen przez tego kto dołuje cenę. I dopiero No właśnie manipulacje cenowe są tu kluczowe. Jak ktoś kto ma nieskończoną ilość dolarów i się uprze to będzie dołował cenę srebra czy platyny "instrumentami pochodnymi" tak długo jak istnieje dolar. Doprowadzi to do upadku dedykowanych kopalń srebra i platyny i przejęcie ich za bezcen przez tego kto dołuje cenę. I dopiero wtedy cena może wzrosnąć. Może to trwać dziesiątki lat. Dzisiejszy świat oszalał, cenę surowców ustalają ci co tych surowców nie mają z tymi co wcale tych surowców nie chcą mieć. I o dziwo działa to tak od kilkudziesięciu lat i ma się dobrze. Ogon mach psem. Mimo że srebra nie będzie na rynku to będzie wciąż kosztować 15$. Czysta komuna. Mięso kosztuje ileś zł/kg ale go nie ma i nie będzie.
meryt
Great Britain
"In 1257, Great Britain set the price for an ounce of gold at 0.89 pounds. It raised the price by about 1 pound each century, as follows:

1351 - 1.34 pounds
1465 - 2.01 pounds
1546 - 3.02 pounds
1664 - 4.05 pounds
1717 - 4.25 pounds"

Inflacja UK:
The Price of Consumables in
Great Britain
"In 1257, Great Britain set the price for an ounce of gold at 0.89 pounds. It raised the price by about 1 pound each century, as follows:

1351 - 1.34 pounds
1465 - 2.01 pounds
1546 - 3.02 pounds
1664 - 4.05 pounds
1717 - 4.25 pounds"

Inflacja UK:
The Price of Consumables in England (1200-Present, Indexed at 100,000 in 2015)
https://www.man.com/sites/public/mangroup/content/research/MSL_inflation-regime-roadmap_fig.1.gif
pstrzezek
Zrównoważony artykuł, ja zawsze zresztą. Ja wchodziłem w złoto w 2016 po wyborach w USA. Początkowo trochę się zawiodłem jeśli chodzi o zwrot ale ostatenicze zostawiłem je w portfelu i okazało się to dobrym wyborem
zops
Złoto rzeczywiście nie zbankrutuje. Schwach Gehor? Zastanawiające, niemieckie rezerwy zagraniczne powróciły. Wir verhstehen Verstehen. Interessant Interessent. http://yall24.com
innowierca
Wszystko przeciez zalezy od tego czego oczekujemy od naszej inwestycji (zabezpieczenia). Jezeli ktos kupuje fizyka dla przeniesienia wartosci dlugookresowo, to patrz komentarz ponizej @marynapillecka.
Jak to sie mowi ze historia lubi sie powtarzac, to rzeczywiscie powtorzyla sie wrecz do znudzenia. Znowu larum, jejku rety! o zlocie
Wszystko przeciez zalezy od tego czego oczekujemy od naszej inwestycji (zabezpieczenia). Jezeli ktos kupuje fizyka dla przeniesienia wartosci dlugookresowo, to patrz komentarz ponizej @marynapillecka.
Jak to sie mowi ze historia lubi sie powtarzac, to rzeczywiscie powtorzyla sie wrecz do znudzenia. Znowu larum, jejku rety! o zlocie mowi i pisze sie wszedzie.
A ulica pozamawiala swoje monety po 1800 a nawet 2000 USD do tego z kilkutygodniowym oczekiwaniem na dostawe he he. A przeciez stosunkowo niedawno, kiedy nie bylo medialnej "goraczki zlota " mozna bylo sobie przebierac w roznych popularnych monetach bulionowych przy cenie 1200-1300 USD.
Ale wtedy nie "wrzalo na portalach". Nie bylo kilkudniowych zapowiedzi ze bedzie specjalny cykl o zlocie w stylu "tylko u nas" i wszedzie zloto zloto zloto...... az huczy.

Powiązane: Złoto

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki