Kondycja amerykańskiego przemysłu we wrześniu okazała się najsłabsza od ponad dwóch lat – wynika z badania przeprowadzonego wśród menedżerów logistyki. Jednak nowojorskie giełdy nie zareagowały na kolejne słabe dane z sektora wytwórczego.


Indeks ISM obrazujący koniunkturę w sektorze wytwórczym w Stanach Zjednoczonych spadł we wrześniu do 50,2 punktów wobec 51,1 pkt. odnotowanych w sierpniu. Był to najniższy odczyt od maja 2013 roku.
Większość ekonomistów nie spodziewała się aż tak słabych danych. Mediana prognoz wynosiła 50,6 pkt. Wrześniowy odczyt ISM znajduje się już tylko minimalnie powyżej wartości 50 punktów, rozdzielających wzrost od spadku aktywności gospodarczej w badanym sektorze.
Pogorszeniu uległy wszystkie składowe indeksu ISM. Coraz wolniej rosła bieżąca produkcja. Subindeksy nowych zamówień i zatrudnienia znalazły się na poziomach stagnacyjnych. Malały ceny i rosły zapasy u klientów, choć nadal kurczyły się stany magazynów u producentów. Niepokojącym faktem jest raportowany przez menedżerów przyspieszający spadek zaległości produkcyjnych.
Przeczytaj także
Raporty napływające z amerykańskiego przemysłu zdradzają objawy stagnacji lub wręcz recesji. Co prawda sektor wytwórczy odpowiada tylko za nieco ponad 10% PKB Stanów Zjednoczonych, lecz zwykło się go uważać za barometr koniunktury w całej gospodarce. Bazując na danych za ostatnie 20 lat poziomem zdradzającym recesję w USA jest trwały spadek indeksu ISM poniżej 48 punktów.
Słabością przemysłu nie przejęli się inwestorzy z Wall Street. Dow Jones stracił 0,08%, a S&P500 zakończył czwartkową sesję wzrostem o 0,21%. Od początku roku indeksy te straciły odpowiednio 8,7% i 6,6%.





















































