
Znane programy kulinarne dobitnie pokazują praktyki stosowane w barach i restauracjach. Idąc do drogiego lokalu mamy nadzieję, że podobne nieprzyjemności nas ominą. Nic bardziej mylnego – nawet w ekskluzywnych restauracjach możemy dostać jedzenie z mikrofalówki, wodę z kranu, a jeśli mamy pecha, kelner nagra naszą rozmowę z towarzyszem posiłku…
Na jakość podawanego jedzenia i sposób obsługi w restauracjach należy zwrócić uwagę szczególnie podczas wakacji przebywając w miejscowościach turystycznych. Restauratorzy oczekują w tym okresie wzmożonych zysków, i będą starali się je podnieść obniżając koszty obsługi, co może pociągnąć za sobą gorszą jakość serwowanych posiłków. Turystów, którzy nie liczą się z pieniędzmi również łatwiej oszukać na inne sposoby. Na co więc lepiej uważać udając się do restauracji?
Oby cię nie nagrali…
Skoro już mowa o nieuczciwych kelnerach i restauratorach – większości z nas to nie grozi, jednak kilku ważnym osobom w państwie coś takiego się przydarzyło… W renomowanej restauracji Sowa&Przyjaciele nagrywano ministrów, prezesów spółek państwowych, a także prezesa NBP, a znane już wszystkim „taśmy Wprost” zostały upublicznione. Sytuacja może oznaczać koniec kariery politycznej dla nagranych, ale też poważne kłopoty dla nagrywającego.
Osoba, która nielegalnie nagra kogoś, może trafić do więzienia na 2 lata pozbawienia wolności. Taka sama kara grozi za ujawnianie informacji zdobytych dzięki nielegalnym podsłuchom – oba przestępstwa podlegają pod art. 267 Kodeksu karnego. Z drugiej strony należy rozpatrzyć, jakie korzyści mogłaby odnieść osoba, która nagrywała – włącznie z korzyściami finansowymi od zleceniodawców, a nawet zysków z rynków finansowych przy grze na naszej walucie.
Nagrywanie kogokolwiek w lokalach gastronomicznych jest bez wątpienia niedopuszczalne, jednak powinniśmy zdawać sobie sprawę z takiego ryzyka. Faktem jednak jest, że gdyby Marek Belka, Radosław Sikorski, czy Sławomir Nowak przeprowadzali rozmowy w innym miejscu niż restauracja, najprawdopodobniej ich wypowiedzi nie byłyby poznane przez opinię publiczną…
Nie przepłać za obsługę
Pora wrócić do spraw, które dotyczą zwykłych śmiertelników. Składając zamówienie w restauracji warto choć mniej-więcej zapamiętać, ile w karcie kosztują poszczególne dania. Może się zdarzyć, że cena na paragonie będzie wyższa niż w karcie – wtedy pamiętajmy, że mamy pełne prawo żądać niższej ceny z menu. Podobnie jest z napiwkami, bowiem część restauracji wlicza serwis do rachunku. O ile nie jest to uwzględnione w karcie, również mamy prawo odmówić zapłacenia za tę pozycję. Jeśli jednak jest on w karcie, niezostawienie zwyczajowych 10% napiwku nie będzie nietaktem z naszej strony.
Będąc za granicą również trzeba uważać na podobne zwyczaje. Na przykład we Włoszech standardowo do rachunku dolicza się coperto, czyli „nakrycie”, które jest doliczane za zajęcie miejsca przy stole, a także servizio, które jest napiwkiem dla obsługi. Wyjeżdżając do obcych krajów warto zapoznać się z panującymi tak zwyczajami, aby nie dać się ograbić przez nieuczciwego kelnera.
Przyjrzyj się zawartości talerza
Restauratorzy, kelnerzy i kucharze mogą nas oszukać co najmniej na kilka sposobów przy pomocy zawartości naszego talerza. Pierwszą kwestią są porcje – ich wielkość może być mniejsza w stosunku do informacji w karcie, jednak nie mamy możliwości sprawdzenia tego. Co więcej, w niektórych ekskluzywnych restauracjach nasze duże talerze będą sowicie ozdobione, a na jego środku znajdzie się niewielka porcja potrawy. Oszukiwać mogą także w samoobsługowych kantynach, np. dając mały talerz, jeśli z góry płacimy cenę za zestaw i sami go nakładamy.
Zupełnie inną sprawą jest jakość serwowanych potraw. Jeśli mięso lub ryba na naszym talerzu wydaje się zbyt mocno doprawiona (no chyba że zamawiamy danie na ostro) może to oznaczać, że na talerzu wylądowało nieświeże danie. To samo dzieje się z resztkami z talerzy innych gości – te trafiają często jako składniki zupy czy gulaszu. W gastronomii używa się często tańszych składników – rzadkie mięso zastępuje zwykła wieprzowina, a mozarellę na pizzy wyrób seropodobny. Zamawiając wino również nigdy nie mamy pewności, że trunek kosztujący 80 zł za lampkę nie jest w rzeczywistości tanim winem z supermarketu, nie wspominając już o ilości i jakości alkoholi w miksowanych przy barze drinkach.
Wszystkie podobne procedery potwierdzają przeprowadzane kontrole. Generalnie, według Izby Handlowej nawet w 3 na 4 lokale z fast-foodami można dopatrzyć się nieprawidłowości, a kontrola lokali przeprowadzona przed EURO 2012 w 94% restauracji stwierdziła uchybienia.
Nasza wina?
Niektórzy restauratorzy, aby wyjść na swoje, decydują się na oszukiwanie swoich klientów. Częściowo może być to też nasza wina. Polacy wciąż nie mają wyrafinowanego podniebienia – przede wszystkim interesuje nas, aby zjeść tanio i dużo, na jakość zwracamy mniejszą uwagę. Niewielu z nas jest w stanie odróżnić, czy podane wino to faktycznie 15-letnie Bordeaux , czy zwykły tani trunek z dyskontu. To samo tyczy się potraw – część z nas nie rozpozna nawet, czy do risotto kucharz dodał borowików, czy zwykłych pieczarek.
Nasza niewiedza w żadnym stopniu nie usprawiedliwia takich praktyk w restauracjach. Więc jeśli wydaje nam się, że z daniem, za które często niemało płacimy jest coś nie w porządku, nie wahajmy się odesłać podanego jedzenia do kuchni, bo tylko tak możemy wpłynąć na jakość serwowanych w lokalach potraw, a nasze sporadyczne wyjścia do restauracji nie będą wyglądały jak w znanym skeczu. I ucząc się na błędach polityków, powstrzymajmy się od wyrażania niektórych poglądów przy knajpianym stole.
Marcin Lekki
Bankier.pl
