O problemach Ursusa wiadomo nie od dziś, teraz jednak akcjonariusze dostali istotne potwierdzenie powagi sytuacji. Sąd Rejonowy w Lublinie wydał postanowienie o otwarciu przyspieszonego postępowania układowego spółki.


Zarząd poinformował, że 11 września podjął decyzję o przygotowaniu wniosku o otwarcie postępowania restrukturyzacyjnego, a 10 października złożył wniosek w sądzie. Wcześniej nie informował jednak o tym akcjonariuszy, mimo iż postępowanie układowe to bardzo istotny sygnał potwierdzający złą sytuację finansową spółki. W ramach postępowania mają być bowiem przygotowane rozwiązania dla wierzycieli, co oznacza, że Ursus ma obecnie problemy z wypłacalnością. Do tej pory spółka informowała jedynie o pracach nad programem naprawczym, to jednak o wiele lżejszy kaliber, niż postępowanie układowe.
Jak podano, głównymi założeniami planu restrukturyzacyjnego załączonego do wniosku o otwarcie przyspieszonego postępowania układowego są dezinwestycje polegające na sprzedaży wybranych elementów majątku trwałego, poprawa rentowności produkowanych i sprzedawanych wyrobów poprzez obniżenie własnych kosztów wytworzenia, dostosowanie struktury zatrudnienia do zmian zachodzących w spółce w ramach prowadzonego procesu, restrukturyzacja obecnego zadłużenia oraz redukcja kosztów prowadzenia działalności. Jak dodano, żadne kroki związane z procesem ogłaszania upadłości nie są w tej chwili rozważane.
- Propozycje układowe, które zostały złożone wraz z wnioskiem o otwarcie postępowania restrukturyzacyjnego do Sądu miały charakter wyłącznie wstępny - podano w komunikacie. Spółka poinformowała, że jej aktualna kondycja jest "stabilna". - Żadne kroki związane z procesem ogłaszania upadłości nie są w tej chwili rozważane. Wypracowanie i zawarcie układu z wierzycielami oraz wprowadzenie niezbędnych zmian w funkcjonowaniu spółki będzie elementem, który zapewni jej stabilne funkcjonowanie w przyszłości - podano w komunikacie.
Ursus kuleje na obie nogi
Zapewnienia zarządu sobie, sytuacja finansowa sobie. A ta ostatnia jest naprawdę trudna. 1 października Ursus poinformował akcjonariuszy o 16 mln zł straty w pierwszym półroczu. Spółka skarżyła się na opóźnienia w realizacji wniosków w ramach dopłat unijnych z programu PROW 2014-20, co skutkowało załamaniem sprzedaży ciągników. Przez 9 miesięcy 2019 roku Ursus zarejestrował o ponad połowę mniejszą liczbę sprzedanych maszyn. Problemem była także ekspansja afrykańska, która wspierały kredyty z kasy państwowej. Teraz Ursus zaczął także i tutaj narzekać na brak wsparcia.
Dodatkowo grupa problemów nagromadziła się także wokół autobusów, które miały być drugą biznesową nogą Ursusa. Segment autobusów już wcześniej nie spełniał pokładanych w nim nadziei, zwojowanie od zera rynku elektrycznych pojazdów nie okazało się bowiem takie łatwe. Problemy Ursusa stały się widoczne także na giełdzie, kurs czwartkowego zamknięcia był bowiem aż o 75 proc. niższy od tego z początku roku. To czyni Ursus jedną z najsłabszych giełdowych spółek 2018 roku.
Sytuacja w spółce była już na tyle poważna, że na ratunek płynności ruszył główny akcjonariusz, który we wrześniu objął 3,3 mln akcji nowej emisji, zasilając firmę 8,25 mln zł świeżego kapitału. Warto dodać, że w październiku główny akcjonariusz zaangażowanie w Ursusa jednak zmniejszył. Lekko, bo lekko, miało to jednak miejsce po złożeniu wniosku o postępowanie układowe, o którym rynek jeszcze nie wiedział.
Adam Torchała

