Decydując się na zaognienie sytuacji na Ukrainie, Władimir Putin poważnie dał się we znaki rynkom finansowym. Ostro na wartości traciły akcje i waluty naszego regionu, drożały natomiast surowce.
Konflikt zbrojny między dwoma sąsiadami Polski nie mógł oznaczać niczego dobrego dla warszawskiej giełdy. Po dniu naznaczonym głębokimi spadkami WIG20 ostatecznie zakończył notowania stratą o 5,11%, a podążający za nim WIG30 oddał 5,27%. Jeszcze gorzej sytuacja wyglądała wśród małych spółek – mWIG40 spadł o 5,37%, a sWIG80 o 6,03%. W efekcie indeks szerokiego rynku WIG stracił 5,21% przy obrotach przekraczających 1,547 mld zł.
Pod kreską dzisiejszą sesję zakończyły wszystkie spółki wchodzące w skład WIG30. Najmniej, bo „zaledwie” 1,09% straciły akcje Orange Polska. Średnia skala spadków wśród największych spółek notowanych na warszawskiej giełdzie sięgnęła jednak aż 5,3%. Mimo zapewnień o braku problemów z dostawami gazu ze Wschodu, PGNiG potaniał o 9,61%.
Ostro przecenione zostały szczególnie walory spółek mających powiązania z Ukrainą. Cały indeks WIG-Ukrain stracił 16%, a wchodzące w jego skład Kernel, Agroton, Sadovaya czy KSG Agro potaniały o ponad 20%. Mocno poturbowane zostały także polskie spółki obecne za naszą wschodnią granicą – Getin, LPP czy Famur.
Gorzej niż w Warszawie było dziś na rosyjskiej giełdzie, gdzie indeks RTS runął o 12%, a MICEX o 10,79%. Z kolei rosyjski rubel osłabił się względem dolara do najniższego poziomu w historii – dolar kosztuje już 36,5 rubla, a euro 50,32 rubla. Chcąc powstrzymać ucieczkę kapitału z kraju, Centralny Bak Rosji podjął desperacką próbę ratowania rubla i zatrzymania odpływu kapitału, nieoczekiwanie podnosząc stopy procentowe z 5,5% do 7%.
Wyraźnie osłabił się dziś także złoty. Za dolara trzeba zapłacić już 3,049 zł, za euro 4,199 zł a za franka szwajcarskiego 3,46 zł.
Reagowały także giełdy na zachodzie Europy. Zasada była prosta – im dalej od Rosji i Ukrainy, tym spadki mniejsze. DAX zakończył dzień spadkiem o 3,44%, włoski FTSE MIB oddał 3,34%, francuski CAC40 2,66%, a brytyjski FTSE 100 1,49%. Spadki nie ominęły także Wall Street, gdzie główne indeksy tracą ok. 1%.
Niepokój na rynkach finansowych znalazł odzwierciedlenie również w rosnących cenach surowców. W centrum uwagi znajdowała się przede wszystkim ropa naftowa, której Rosja jest największym na świecie producentem i drugim co do wielkości eksporterem. Za baryłkę ropy Brent płacono dziś 111,5 dolara, czyli o 2,2% więcej niż przed weekendem.
Szukając bezpiecznej przystani inwestorzy zwracali się w kierunku złota. Dziś żółty metal podrożał o blisko 2%, do poziomu 1352,5 dolara za uncję. W efekcie od ostatniej sesji grudnia złoto zdrożało o 12%, co jest najlepszym początkiem roku od 31 lat. Stało się to po tym, jak w 2013 roku cena złota spadła o 28%, co było pierwszym rocznym spadkiem od 13 lat i zarazem najgłębszą przecenę od roku 1981 r.
/mz

























































