Premier Japonii Shinzo Abe odwołał w poniedziałek planowaną na ten tydzień podróż do Europy i na Bliski Wschód w związku z powodziami i osunięciami ziemi na zachodzie Japonii, w których zginęło już ponad 100 osób, a dziesiątki uznaje się za zaginione.
Do kataklizmu doprowadziły padające od ubiegłego czwartku ulewne deszcze. Według informacji przekazanych w poniedziałek przez japońską telewizję NHK zginęło co najmniej 109 osób, 79 jest zaginionych, a kilka milionów musiało opuścić domy. Rzecznik japońskiego rządu Yoshihide Suga mówił w poniedziałek o co najmniej 100 zabitych lub uważanych za zmarłych.
W tej sytuacji nie mam innego wyjścia, niż odwołać planowaną podróż zagraniczną zacytował Abego sekretarz generalny jego Partii Liberalno-Demokratycznej Toshihiro Nikai po spotkaniu z premierem.
Zgodnie z wcześniejszym planem Abe miał w środę wyruszyć do Brukseli, aby podpisać tam porozumienie o wolnym handlu między Japonią a Unią Europejską. Następnie miał odwiedzić Francję, Arabię Saudyjską i Egipt i wrócić do Tokio 18 lipca.
Szef japońskiego rządu planuje obecnie wizyty w regionach najbardziej dotkniętych kataklizmem - podała agencja Kyodo, powołując się na źródła rządowe. Według Associated Press najbardziej ucierpiała prefektura Hiroszima, gdzie z powodu ulewnych deszczy wylały rzeki, miasta zamieniły się w jeziora, a dziesiątki osób musiały szukać schronienia na dachach domów.
W poniedziałek na dotkniętych terenach wciąż trwa akcja ratunkowa. Deszcz przestał wprawdzie padać, ale władze ostrzegają przed możliwymi nawałnicami i burzami. Palące słońce i temperatury powyżej 30 stopni Celsjusza budzą z kolei obawy o ataki serca wśród mieszkańców na obszarach pozbawionych dostępu do wody i elektryczności. Według agencji Reutera prądu nie ma 13 tys. odbiorców, a setki tysięcy osób zostały pozbawione bieżącej wody.
Andrzej Borowiak
anb/ akl/ kar/