GUS potwierdził wcześniejsze szacunki: w I kwartale tempo wzrostu PKB było drugim najwyższym w ciągu ostatniego ćwierćwiecza. Jednak kompozycja okazała się "wyjątkowo nietypowa": polską gospodarkę napędzała przede wszystkim zmiana zapasów. "Będziemy w tym cyklu spadać z bardzo wysokiego konia" - komentują analitycy Banku Pekao.


W I kwartale 2022 roku PKB Polski był realnie (czyli po uwzględnieniu inflacji) aż o 8,5 proc. wyższy niż rok wcześniej – podał Główny Urząd Statystyczny, potwierdzając szybki szacunek sprzed dwóch tygodni. Pomijając postcovidowe odbicie bazujące na efekcie ultraniskiej bazy z II kw. 2020 roku, jest to najwyższa roczna dynamika PKB Polski po 1995 roku.
GUS podniósł za to nieco wyniki wyrównane sezonowo - w tym ujęciu dynamika PKB sięgnęła 9,2 proc. rdr (wcześniej szacował na 9,1 proc.) oraz 2,5 proc. kdk (2,4 proc. wg szybkiego szacunku).
Polska gospodarka rosła przede wszystkim na skutek budowy zapasów - przyrost rzeczowych środków trwałych wniósł aż 7,7 p. proc. Kolejne 3,9 p. proc. dodała konsumpcja prywatna, a 0,1 p. proc. spożycie publiczne. Inwestycje dorzuciły 0,6 p. proc. Natomiast eksport netto odjął aż 3,8 p. proc.


"W strukturze wzrostu ważną rolę nadal odgrywa konsumpcja (6,6% r/r), natomiast rozczarowaniem są wyniki inwestycji (4,3% r/r). Show kradnie zmiana stanu zapasów, która odpowiadała aż za 7,7 pkt. proc. rocznego wzrostu PKB. W średnim terminie jest to nie do utrzymania" - komentują analitycy ING. Główny ekonomista "Pulsu Biznesu" Ignacy Morawski zwraca uwagę na proinflacyjny charakter takiej kompozycji: "Dzisiejsze dane o PKB Polski ładnie pokazują, jakie jest jedno(!) ze źródeł wysokiej inflacji. Firmy na wielką skalę akumulują zapasy, ponieważ boją się: o braki komponentów i dalszy wzrost cen. To podbija produkcję, ale i ceny. Mamy run na towary. Ten run wkrótce minie" - pisze na Twitterze.
"Niestety o takiej strukturze wzrostu gospodarczego nie można powiedzieć, że jest ona dobra. Gromadzenie przez firmy zapasów, gdzie tylko się dało i ile tylko się dało, było podyktowane po pierwsze ograniczoną postpandemiczną dostępnością materiałów i surowców (co dodatkowo 'podbił' wybuch wojny w Ukrainie w lutym br.), a po drugie galopującym wzrostem cen. Trzeba jednak pamiętać, że zapasy, zgromadzone w nawet ogromnej ilości, są czynnikiem wpływającym na wzrost gospodarczy krótkookresowo" - uważa Monika Kurtek z Banku Pocztowego.
"Pisaliśmy powyżej, że konsumpcja wypadła jakoś blado (względem realnej sprzedaży towarów i choćby wskazówek, że wstają usługi). Tu pewnie będą rewizje w górę. Odnosimy wrażenie, że gdzieś zgubiła się konsumpcja uchodźców. Konsumpcja powinna zwalniać, ale nie tak szybko" - zauważają ekonomiści mBanku.
Eksperci zgodnie oceniają, że tak wysokie tempo wzrostu gospodarczego jest nie do utrzymania. "Nadchodzące kwartały przyniosą wyhamowanie wzrostu PKB, jednak wysoki punkt startowy powoduje, że w całym 2022 wzrost uśredni się w okolicach 4,7%, a PKB wróci w okolice potencjału w drugiej połowie '22" - piszą analitycy ING. "Ścieżka na kolejne kwartały wyraźnie opadająca. Cały rok nadal szacujemy 4,8%." - dodają ich koledzy z mBanku.
"Podstawą długotrwałego wzrostu są inwestycje, które niestety kuleją, a które – biorąc pod uwagę wyniki ostatnich badań NBP – niestety nie odrodzą się szybko. Będziemy także mieć do czynienia ze spowalnianiem konsumpcji, w świetle będącej cały czas na fali wznoszącej inflacji i rosnących stóp procentowych, co ostatecznie zaowocuje wyraźnym wyhamowaniem tempa wzrostu PKB. To spowolnienie zobaczymy prawdopodobnie już w drugim kwartale, a bardziej wyraźnie w drugiej połowie br. W całym 2022 r. dynamika PKB wyniesie wg moich prognoz 3,8 proc." - ocenia Kurtek.
Jeśli takie scenariusze faktycznie się zrealizują, to zapewne w Polsce jeszcze w tym roku wystąpi tzw. "techniczna recesja", czyli realny spadek PKB względem poprzedzającego kwartału przez dwa kwartały z rzędu.