REKLAMA

Policjant z kolegą bezprawnie zatrzymywali pociągi. Rusza ich proces

2025-05-13 13:34
publikacja
2025-05-13 13:34

Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku rozpoczął się we wtorek proces dwóch mężczyzn oskarżonych w sprawie nieuprawnionego nadawania w sierpniu 2023 r. w Podlaskiem sygnałów radio-stop, co spowodowało zatrzymywanie pociągów.

Policjant z kolegą bezprawnie zatrzymywali pociągi. Rusza ich proces
Policjant z kolegą bezprawnie zatrzymywali pociągi. Rusza ich proces
fot. PawelKacperek / / Shutterstock

Oskarżeni to mieszkaniec Białegostoku i Skierniewic. Mają 29 i 24 lata. Gdy zostali zatrzymani, pierwszy z nich był policjantem. Został wydalony ze służby. Grozi im do 12 lat więzienia. Jeden z nich nie przyznał się, drugi jedynie do nadawania sygnałów, ale już nie do tego, że chciał, by doszło do zatrzymania pociągów i stworzenia zagrożenia.

Według aktu oskarżenia podlaskiej delegatury Prokuratury Krajowej mężczyźni mieli w różnych odstępach czasu nadawać sygnał uruchamiający w pociągach hamulec bezpieczeństwa. Zatrzymanych lub zagrożonych zatrzymaniem było 18 pociągów towarowych i osobowych wyposażonych w urządzenia systemu radio-stop. Pociągi stanęły m.in. w rejonie Łap i na trasie Sokółka – Szepietowo.

Oskarżeni odpowiadają za sprowadzenie niebezpieczeństwa dla mienia w wielkich rozmiarach. Wartość zagrożonego mienia prokuratura oszacowała na co najmniej 149 mln zł. Oceniła, że działanie oskarżonych istotnie zakłóciło pracę systemu linii kolejowych w regionie i doszło do sytuacji, która „miała wywołać przekonanie o istnieniu zagrożenia życia lub zdrowia wielu osób lub mienia w znacznych rozmiarach”.

Obaj mężczyźni zostali zatrzymani w domu na jednym z białostockich osiedli. Znaleziono tam też wtedy sprzęt krótkofalarski. Były policjant, który nie przyznaje się do żadnego z zarzutów, odpowiada także za nielegalne przetwarzanie danych osobowych. Grozi za to grzywna, ograniczenie wolności lub do dwóch lat więzienia.

Z ich wyjaśnień w śledztwie wynika, że mężczyźni poznali się podczas krótkofalarskich nasłuchów. Początkowo wymieniali się informacjami technicznymi dotyczącymi swego hobby, potem zaczęli się też odwiedzać. Gdy doszło do nadania sygnałów radio-stop, co spowodowało zatrzymanie pociągów, pili wspólnie alkohol. Swoje działania z wykorzystaniem urządzeń krótkofalarskich nagrywali na telefony.

Po odczytaniu wyjaśnień oskarżonych i ich odpowiedziach na pytania obrońców i sądu rozpoczęły się we wtorek przesłuchania świadków.

Pierwszym był dyspozytor spółki PKP PLK w Białymstoku, który zeznał, że gdy 27 sierpnia 2023 r. zaczął rano pracę, zaczęli do niego dzwonić dyżurni ruchu z linii kolejowej od Czyżewa do Kuźnicy (Podlaskie) z informacjami, że odebrali sygnał "alarm radio-stop" i przekazywali dane, które pociągi i gdzie się w związku z tym zatrzymały.

„To było kilkukrotne użycie, że pociągi ruszały i zatrzymywały się. Wszczęto procedury przewidziane w tym przypadku” – mówił przed sądem świadek.

W śledztwie zeznał m.in., że jeden z pociągów zatrzymał się w taki sposób na stacji Łapy, że zupełnie zablokował ruch kolejowy przez tę stację. Trzeba było go zepchnąć dodatkową lokomotywą.

Proces będzie kontynuowany w czerwcu. (PAP)

rof/ joz/

Źródło:PAP
Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (1)

dodaj komentarz
majkel0707
Zamiast rozdawać patologiczne przywileje emerytalne. Lepiej by dać większe uprawnienia z pałką gumowa włącznie.

Powiązane: Prokuratura na tropie przestępstw

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki