REKLAMA
TYDZIEŃ Z KRYPTOWALUTAMI

Oczekiwania inflacyjne Polaków najniższe od września 2016 roku, co nie znaczy, że są dobre

Krzysztof Kolany2023-05-24 10:52główny analityk Bankier.pl
publikacja
2023-05-24 10:52

Maj przyniósł dalszy spadek wskaźnika oczekiwań inflacyjnych gospodarstw domowych. Nadal jednak oznacza to, że ponad ¾ badanych spodziewa się szybkiego wzrostu cen w polskiej gospodarce.

Oczekiwania inflacyjne Polaków najniższe od września 2016 roku, co nie znaczy, że są dobre
Oczekiwania inflacyjne Polaków najniższe od września 2016 roku, co nie znaczy, że są dobre
fot. Dziurek / / Shutterstock

Od listopada w comiesięcznych badaniach ankietowych przeprowadzanych przez Główny Urząd Statystyczny obserwujemy systematyczną poprawę nastrojów gospodarstw domowych. W maju zarówno bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej (BWUK), jak i wyprzedzający wskaźnik ufności konsumenckiej (WWUK) odnotowały istotną poprawę, podnosząc się do najwyższych poziomów od jesieni 2021 roku.

Bankier.pl na podstawie GUS

Równocześnie – czyli także od listopada ’22 – mocno spadać zaczął GUS-owski miernik oczekiwań inflacyjnych. Zależność ta niemal z pewnością nie jest przypadkowa. To przecież szybko rosnąca inflacja przez poprzednie dwa lata była główną ekonomiczną bolączką polskich rodzin. Jednakże okiełznanie galopujących cen paliw, opału i energii cieplnej najwyraźniej sprawiło, że polski konsument przestał tak bardzo martwić się o inflację (co nie znaczy, że przestała być ona poważnym problemem).

Bankier.pl na podstawie GUS

Ilustracją tego zjawiska jest szybki spadek wskaźnika oczekiwań inflacyjnych. W maju przyjął on wartość 14,5 pkt. wobec 18,9 pkt. odnotowanych w kwietniu. To najniższy odczyt od września 2016 roku, gdy w Polsce dobiegał końca okres statystycznej deflacji cenowej. Od jesieni ’16 zarówno wskaźnik oczekiwań inflacyjnych, jak i inflacja CPI systematycznie pięły się w górę. Ten pierwszy swoje cykliczne maksimum wyznaczył w marcu 2022, a roczna dynamika CPI szczytowała w październiku ’22 i lutym ’23.

Prosta interpretacja takiego stanu rzeczy mówi, że Polacy spodziewają się wolniejszego wzrostu cen dóbr konsumpcyjnych w perspektywie następnych 12 miesięcy, czyli niższej rocznej dynamiki CPI, co jest zbieżne z oczekiwaniami niemal wszystkich rynkowych ekonomistów. Raz jeszcze zaznaczmy, że niższe oczekiwania inflacyjne nie oznaczają oczekiwań na spadek cen. Nic z tych rzeczy! Po prostu ankietowani konsumenci w przeważającej większości spodziewają się, że ceny będą rosły wolniej lub w podobnym tempie co przez poprzednie 12 miesięcy.

Jak GUS to liczy?

Ocena zmian cen konsumpcyjnych w ciągu najbliższych 12 miesięcy przedstawia odczucia konsumentów w zakresie przewidywanego tempa zmian cen towarów i usług konsumpcyjnych w okresie najbliższych miesięcy. Wskaźnik ten przyjmuje wartości od -100 do +100.

Wartość dodatnia oznacza przewagę liczebną konsumentów przewidujących wzrost cen konsumenckich (towarów i usług konsumpcyjnych) nad konsumentami przewidującymi ich spadek, natomiast wartość ujemna oznacza przewagę liczebną konsumentów przewidujących spadek cen konsumpcyjnych nad konsumentami przewidującymi ich wzrost. Ankietowani przez GUS konsumenci mają możliwość zaznaczenia jednej z sześciu odpowiedzi na pytanie o zmianę cen konsumenckich (towarów i usług konsumpcyjnych) w ciągu najbliższych 12 miesięcy. Oto te odpowiedzi:

  1. nastąpi szybszy wzrost,
  2. nastąpi wzrost w podobnym tempie,
  3. będą wzrastały wolniej,
  4. pozostaną mniej więcej na tym samym poziomie,
  5. nastąpi spadek,
  6. nie wiem.

Wskaźnik oczekiwań inflacyjnych oblicza się w następujący sposób – bierzemy odsetek odpowiedzi 1., dodajemy do nich połowę odpowiedzi 2., odejmujemy połowę odpowiedzi 4. oraz wszystkie odpowiedzi 5. Innymi słowy, odpowiedzi „nastąpi szybszy wzrost cen” oraz „nastąpi spadek cen” mają wagę 1, zaś odpowiedzi „nastąpi wzrost cen podobnym tempie” oraz „ceny pozostaną mniej więcej na tym samym poziomie” mają wagę 0,5.

Proszę zauważyć, że w tak nakreślonym równaniu nieuwzględniane są dwie odpowiedzi. O ile pominięcie odpowiedzi 6. („Nie wiem”) łatwo uzasadnić, o tyle większy problem pojawia się w przypadku odpowiedzi 3. („Ceny będą wzrastały wolniej”). Przecież ta grupa także oczekuje inflacji, tyle że niższej od obecnej. Są to więc ludzie, którzy jak najbardziej prezentują oczekiwania inflacyjne, ale ich odpowiedzi zostały pominięte.

Bankier.pl na podstawie GUS

O ile taka konstrukcja wskaźnika oczekiwań inflacyjnych miała swoje uzasadnienie w czasach inflacji względnie stabilnej (tj. w przedziale 0-5% obserwowanym w latach 2002-20), o tyle słabo spisuje się w okresach inflacji oficjalnie dwucyfrowej.

Spójrzmy na dane za bieżący miesiąc. W maju 2023 roku już tylko 5,2% respondentów obawiało się, że ceny będą rosły jeszcze szybciej (dla porównania, rok temu odsetek ten przekraczał 20%). Ponad 37% oczekiwała utrzymania obecnej dynamiki cen (czyli bardzo wysokiej inflacji), a niespełna 35% liczyło na dezinflację (czyli wolniejszy wzrost cen). Tylko 15,3% respondentów oczekiwało stabilizacji cen (czyli zerowej inflacji) i zaledwie 1,6% liczyło na deflację (rozumianą jako spadek cen). Trudno więc mówić o jakimś wielkim dezinflacyjnym optymizmie konsumentów. Większość ankietowanych liczy, że nie będzie już tak źle, jak było przez ostatnie 12 miesięcy.

Oczekiwania konsumentów pozostają „odkotwiczone”

Lista poprawnych wniosków z badania konsumentów jest dość krótka. Po pierwsze już mało kto oczekuje przyspieszenia wzrostu cen (czyli wzrostu inflacji). Po drugie nadal niemal 77% respondentów spodziewa się inflacji (rozumianej jako wzrost cen). Rok temu było to prawie 90%, a od kilku miesięcy odsetek ten utrzymuje się w pobliżu 80%. Zatem zmiana nie jest znowu aż taka znacząca. Po trzecie zdecydowana większość respondentów oczekuje, że ceny będą rosły podobnie jak dotychczas (37,1%) lub wolniej (34,6%). Przy czym określenie „wolniej” dotyczy zarówno tych konsumentów, którzy spodziewają się wzrostu w granicach 0-5%, jak i tych liczących na wzrost w tempie ok. 10%.

Sytuacja, gdy ponad 40% respondentów (6,3% + 42,7%) jest przekonana, że przez następne 12 miesięcy ceny będą galopowały w tempie ok. 15% lub nawet szybszym, nie jest raczej tożsama z „zakotwiczeniem” oczekiwań inflacyjnych Polaków.

Nawet jeśli faktycznie dojdzie do dalszej dezinflacji (na co szczerze liczymy), to raczej nie będzie ona oznaczała powrotu ani do stabilnych cen (tj. rosnących średnio o 2,5% rocznie), ani do zakotwiczenia oczekiwań inflacyjnych.

Źródło:
Krzysztof Kolany
Krzysztof Kolany
główny analityk Bankier.pl

Absolwent Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. Analityk rynków finansowych i gospodarki. Analizuje trendy makroekonomiczne i bada ich przełożenie na rynki finansowe. Specjalizuje się w rynkach metali szlachetnych oraz monitoruje politykę najważniejszych banków centralnych. Inwestor giełdowy z 20-letnim stażem. Jest trzykrotnym laureatem prestiżowego konkursu Narodowego Banku Polskiego dla dziennikarzy ekonomicznych. W 2016 roku otrzymał także tytuł Herosa Rynku Kapitałowego przyznawany przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych. Telefon: 697 660 684

Tematy
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zgarnij do 600 zł w promocjach od ING
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zgarnij do 600 zł w promocjach od ING

Komentarze (8)

dodaj komentarz
rolnikk
Ceny będą rosły dopóki ludzie będą się godzić. Mam znajomą fryzjerkę to wiem, ona nie ustala cen patrząc na wzrost kosztów zamiast tego patrzy na wzrost cen w swoich wydatkach i na ile klienci wytrzymają. Ma kalendarz zapełniony do lipca ale też ma talent muszę przyznać.
gordon-gekko
Jakie oczekiwania? To badanie to bełkot, ponieważ większość ludzi nie rozumie że inflacja to wskaźnik dynamiki, ludzie myślą że spada inflacja to ceny maleją hahaha.
bha
Cóż... Czar roztaczany jeszcze nie dawno zobaczenia jeszcze niskich cen w detalu, choćby tych sprzed roku czy 1.5 niestety prysł.
ministerprawdy
Ceny zboża ponoć rekorodow niskie, że trzeba dopłacać, gaz kosztuje obecnie mniej niz 1/4 ceny sprzed wojny, węgiel na giełdach ok 110 USD, ropa tania, dolar nisko stoi - skąd ta inflacja i ceny?
W Chinach inflacja spadła z niecałego procenta do 0,1%, w USA ok 4%, Grecja, Hiszpania 3%, Francja 5%.
stain
Większość mediów nie zajmuje się niczym innym jak trąbieniem o inflacji i przedstawianiem na wyścigi stanowisk różnych lobby biznesowych, że "taniej się nie da" (tak jak te kuriozalne wypociny branży piekarniczej, że mąka i gaz tańsze niż przed wojną nieważne, bo płace wzrosły - ale jaki jest udział kosztów pracy w przemysłowej Większość mediów nie zajmuje się niczym innym jak trąbieniem o inflacji i przedstawianiem na wyścigi stanowisk różnych lobby biznesowych, że "taniej się nie da" (tak jak te kuriozalne wypociny branży piekarniczej, że mąka i gaz tańsze niż przed wojną nieważne, bo płace wzrosły - ale jaki jest udział kosztów pracy w przemysłowej produkcji chleba?).
Więc jeśli ludziom skutecznie wdrukowano że taniej się nie da, to cóż dziwnego że biznes to wykorzystuje pompując własne marże?
rolnikk
Polska podpisywała kontrakt z Norwegią w szczycie cen na jesieni bodaj na 10 lat. Chodź to tylko część dostaw.
stain odpowiada rolnikk
To nie całkiem tak. W dostawach realizowanych przez baltic pipe znaczną część stanowi własne wydobycie grupy Orlen z koncesji na szelfie norweskim (3 mld m3 rocznie, w przyszłym roku ma być 4 mld). Aktualnie szacuje się, że przez baltic pipe płynie ok 6,5 mld m3 rocznie. Czyli połowa z tego nie jest zakupem gazu, tylko wydobyciem własnym.

Powiązane: Gospodarka i dane makroekonomiczne

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki