We wtorek Amerykański Instytut Paliw przedstawił raport dotyczący zapasów ropy naftowej. Rezerwy surowca nieoczekiwanie zmalały o 2,7 mln baryłek do poziomu 360,3 mln baryłek. Spadek był niemal dwukrotnie większy niż prognozowany przez analityków. Obecnie poziom rezerw ropy naftowej w amerykańskich magazynach jest najniższy od dziesięciu tygodni.
Prognozy analityków zakładają potwierdzenie spadku zapasów przez dzisiejszy raport Departamentu Energii. Zgodnie z oczekiwaniami rezerwy ropy naftowej skurczyły się o 1 mln baryłek po spadku o 1,7 mln baryłek przed tygodniem.
Za wzrostem cen ropy naftowej przemawiają spekulacje dotyczące zmniejszenia produkcji przez kraje zrzeszone w OPEC. Decyzja krajów eksportujących ropę naftową ma stanowić odpowiedź na działania Międzynarodowej Agencji Energetycznej. W minionym tygodniu organizacja zdecydowała o uwolnieniu zapasów o wielkości 60 mln baryłek. Posunięcie miało ustabilizować poziom cen na rynkach. W tej sytuacji kraje OPEC zamierzają zmniejszyć wydobycie w celu utrzymania cen za korzystnym poziomie.
Notowaniom surowca służy sytuacja na rynku walutowym. Euro zdecydowanie umocniło się wobec dolara pod wpływem nadziei na zażegnanie greckiego kryzysu. Jeżeli wynik głosowania nad pakietem oszczędnościowym będzie zgodny z oczekiwaniami znaczenie tego czynnika zostanie wzmocnione.
Na rynek ropy naftowej zaczyna wpływać sytuacja meteorologiczna. W południowo zachodniej części Zatoki Meksykańskiej pojawił się pierwszy w tym roku huragan o nazwie Arlene. National Hurricane Center ostrzega, że żywioł może wywołać gwałtowne powodzie oraz lawiny błotne. Nieprzewidywalne zjawiska meteorologiczne mogą doprowadzić do zakłóceń w produkcji oraz dostawach ropy naftowej. W regionie zagrożonym huraganem znajdują się platformy Petroleos Mexicanos.
Na londyńskiej giełdzie ICE Futures Europe ropa marki Brent drożała o 1,4 proc. do 110,29 dolarów. Na nowojorskiej giełdzie New York Mercantile Exchange surowiec marki Crude drożał o 1 proc. do 94,07 dolarów.
P.L.
Źródło:
