Wstępne dane o produkcie krajowym brutto mocno rozczarowały i przypomniały nam, jak słaba jest koniunktura w Polsce. Nasza gospodarka leci niebezpiecznie blisko granicy recesji i trudno oczekiwać odczuwalnej poprawy w najbliższych miesiącach.
W pierwszym kwartale 2013 roku PKB Polski był tylko o 0,4% wyższy niż rok wcześniej. Ostatnio równie słaby wzrost odnotowano równo cztery lata wcześniej – w pierwszym kwartale 2009 roku. To wynik znacznie słabszy niż 0,7% oczekiwane przez ekonomistów. Nawet najwięksi pesymiści wśród ankietowanych przez PAP ekspertów nie spodziewali się tak niskiego rezultatu. Wynik za czwarty kwartał zrewidowano w dół: z 1,1% na 0,7%. A jeszcze rok wcześniej napędzany przygotowaniami do Euro2012 wzrost PKB wyniósł 3,5%. Skala spowolnienia gospodarczego jest więc niebagatelna.

Roczna realna dynamika PKB w Polsce, Źródło: Bankier.pl
Kliknij, aby powiększyć
Stagnację jeszcze lepiej obrazuje dynamika liczona względem poprzedniego kwartału. W tym ujęciu PKB w pierwszym kwartale wzrósł tylko o 0,1% po tym, jak w kwartał wcześniej nie uległ zmianie. Mamy więc za sobą już sześć miesięcy praktycznie zerowego wzrostu połączonego najprawdopodobniej z realnym spadkiem popytu krajowego. Taka sytuacja wydarzyła się w Polsce po raz pierwszy od 20 lat.
Obserwując wskaźniki wyprzedzające koniunkturę (PMI, WWK) można być albo pesymistą, albo umiarkowanym optymistą. Z jednej strony w horyzoncie kilku miesięcy nie widać nawet cienia ożywienia gospodarczego. Ale z drugiej tendencje recesyjne wytracają swój impet, przedsiębiorstwa i gospodarstwa domowe dostosowują się do słabszej koniunktury, a natura cyklu koniunkturalnego nakazywałaby oczekiwać poprawy koniunktury.
Rok 2012 był rokiem silnego spowolnienia gospodarczego w Polsce. Rok 2013 będzie zapewne rokiem stagnacji z dynamiką PKB nieprzekraczającą 1%. Dopiero w 2014 roku możemy liczyć na ożywienie, które najprawdopodobniej będzie prawie nieodczuwalne dla większości Polaków – towarzyszyć mu może wciąż rosnące bezrobocie oraz brak realnego wzrostu wynagrodzeń. Byłaby więc to powtórka scenariusza z lat 2001-03, tyle że w nieco łagodniejszej wersji
Krzysztof Kolany
Główny analityk Bankier.pl

























































